Zobacz wideo: Jak naprawdę działa respirator?
Wniosek WSG o utworzenie Wydziału Lekarskiego uzyskał pozytywną opinię Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego i trafił do Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Co z tego, skoro leży tam już trzy lata. Komisja ani wniosku nie odrzuciła, ani go nie zaakceptowała. czy jest szansa na Wydział Lekarski na WSG?
Prezydent WSG Krzysztof Sikora uważa, że tak, a uruchomienie Wydziału Lekarskiego to sytuacja win-win czyli taka, w której każdy wygrywa.
Potężne zainteresowanie studentów medycyną
- Jest potężne zainteresowanie nauczaniem na studiach lekarskich ze strony studentów z zagranicy, także z Azji i Afryki. To zrozumiałe, bo studia medyczne w Europie uważane są za najbardziej prestiżowe, za najlepsze. I studenci są w stanie zapłacić wiele, by na takie uczelnie się dostać. Pamiętajmy, że uczelnie prywatne nie biorą pieniędzy od państwa, studenci sami płacą za wykształcenie i to płacą niemało – nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych za rok studiów. W sytuacji, gdy widać ogromne braki personelu medycznego istotne jest to, że część studentów zostaje w miejscu, w którym studiuje, na ich obecności zyskuje więc również region.
O efekcie mnożnikowym kształcenia napisano już wiele. Taki student zostawia w mieście pieniądze za stancję, płaci za utrzymanie, kupuje w lokalnych sklepach i bawi się na mieście - mówi Krzysztof Sikora.
Współpraca ze szpitalami powiatowymi
Ale to nie wszystko. WSG chciałaby współpracować nie tylko z 10 Wojskowym Szpitalem Klinicznym z Polikliniką w Bydgoszczy, prywatnymi szpitalami (jak Centrum Gizińscy) ale również ze szpitalami powiatowymi w regionie.
- Rozmawialiśmy z dyrekcjami szpitali, jest zainteresowanie współpracą. Uruchamianie w nich klinik oznacza możliwość pracy dla lekarzy, którzy chcą się rozwijać, są na bieżąco z nowinkami ze świata medycyny, chcą zdobywać stopnie naukowe. Dla szpitala to możliwość poszerzania oferty leczenia, a dla pacjentów dostęp do najlepszych lekarzy i sprzętu - podkreśla Krzysztof Sikora.
To Cię może też zainteresować
WSG ma doświadczenie w uruchamianiu studiów w mniejszych miejscowościach. Kształci między innymi w Działdowie czy Chojnicach. - Rok temu mieliśmy tam dyplomatorium, wykształciliśmy 40 pielęgniarek i pielęgniarzy, tych drugich było na roku kilkunastu - przypomina prezydent WSG.
Położne mogą kształcić się na położnictwie (na studiach licencjackich i magisterskich) w Toruniu. WSG ma również zaplecze i kadrę do prowadzenia studiów z zakresu dietetyki, fizjoterapii i innych kierunków medycznych.
Kto się boi konkurencji w medycynie?
Gdzie jest zatem problem? -To trochę tak, jakby w małym mieście działało pięć sklepów i chciałby otworzyć się szósty. Pozostałe pięć musiałoby podnieść jakość obsługi by z nim rywalizować. Podobnie jest z państwowymi uczelniami medycznymi, które stosują obstrukcję, by nie wpuścić na rynek uczelni prywatnych. Tymczasem uczelnie nie są zainteresowane rozwojem kształcenia, kształcą tylu studentów, ilu muszą – za wszystkich dostają i tak pieniądze z ministerstwa - podkreśla Krzysztof Sikora.
Prezydent WSG odniósł się również do walki o powrót Collegium Medicum do Bydgoszczy jak samodzielnej uczelni medycznej. - Samodzielny uniwersytet medyczny w Bydgoszczy to inicjatywa, która podniosłaby prestiż uczelni. Z drugiej strony mamy podejście UMK, które tak a nie inaczej traktuje Collegium Medicum i uważa się za uniwersytet metropolitalny. Warto jednak podkreślić, że zarówno kadra, studenci jak i szpitale uniwersyteckie znajdują się i pracują w Bydgoszczy.
Gdybym miał jednak obstawiać to uważam, że prędzej WSG uruchomi studia lekarskie niż dojdzie do utworzenia samodzielnej uczelni medycznej w Bydgoszczy – to bardzo skomplikowana sprawa – ocenia Krzysztof Sikora.
Toruń jak zwykle - na nie
Co ciekawe, także inicjatorzy akcji powrotu Collegium Medicum do Bydgoszczy uważają, że okres pandemii sprzyja podjęciu merytorycznych decyzji w tej sprawie. Brak kadry medycznej to wystarczający powód, by zająć się na poważnie kształceniem lekarzy w naszym kraju i poszerzyć możliwości wejścia do zawodu. Każdy głos w tej sprawie budzi gwałtowny sprzeciw strony toruńskiej, w imieniu której głos zabrał ostatnio prezydent Torunia Michał Zaleski, który jak się zdaje, obawia się możliwości stworzenia uczelni medycznej w Bydgoszczy.
- Od takich dyskusji i zmian nie przybędzie nam w regionie (także i w Bydgoszczy) tak potrzebnych lekarzy i pielęgniarek, personelu pomocniczego oraz specjalistycznego sprzętu i środków ochrony osobistej. Na tym się teraz skoncentrujmy! - zaapelował w liście do parlamentarzystów z regionu prezydent Torunia. - Podczas gdy w wielu miastach Polski, również w Toruniu, gorączkowo szukamy obecnie oszczędności i usprawnień organizacyjnych, także poprzez łączenie administracyjne instytucji i urzędów, ta propozycja niesie ze sobą zarówno zwiększenie kosztów działania ewentualnie rozdzielonych placówek, jaki i wywołuje dodatkowy, niepotrzebny niepokój zatrudnionych tam osób. Czy naprawdę jest to dobry moment do zajmowania się tą sprawą?
- Bardzo liczymy, że ministerstwo, (w tym Ministerstwo Zdrowia, bo w wypadku uczelni medycznych zgodę na otwarcie studiów musi także one) zmieni podejście do uczelni prywatnych. I nie chodzi nam o to, by obniżać jakość kształcenia, tylko żeby otworzyć nam możliwości podjęcia zdrowej konkurencji - nie kryje Krzysztof Sikora.
