O sprawie piszą także dziennikarze - m.in. Agnieszka Gozdyra z Polsat News:
"Nie wierzę w to, co słyszę. Marszałek Szymon Hołownia mówi, że prosił prezesa Prusinowskiego o ustalenie składu, który nie budzi wątpliwości!"
Dziennikarka zwraca nawet uwagę, że dokumenty przyniesiono z pominięciem biura podawczego SN:
Paweł Jabłoński, poseł PiS, adwokat z wykształcenia napisał nazywając rzecz po imieniu: "Politycy koalicji rządzącej będą teraz wpływać na ustalanie składów orzekających w sądach – i to się, proszę Państwa, nazywa „praworządność”."
Chodzi o słowa Szymona Hołowni:
"poprosiłem pana profesora prezesa Prusinowskiego, w jego izbie pracy i ubezpieczeń społecznych, zwróciłem się o powierzenie sprawy składowi, który nie podważy zaufania, co do którego nie będzie żadnych wątpliwości".
Tu jest nagranie:
Tak Hołownia zareagował na ostatnie wiadomości dotyczące b.ministra SWiA i jego zastępcy. W środę do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN wpłynęły przekazane przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię odwołania Wąsika i Kamińskiego od decyzji marszałka o wygaszeniu im mandatów (sąd - mimo prawa łaski Prezydenta RP - skazał ich za udział w tzw. aferze gruntowej). W środę wyznaczono składy sędziowskie i terminy posiedzeń. W sprawie Wąsika skład sędziowski Izby Pracy zdecydował o przekazaniu sprawy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. Ta izba w czwartek wczesnym popołudniem uchyliła postanowienie marszałka Hołowni o wygaszeniu mandatu posła Macieja Wąsika.
Natomiast sprawę Mariusza Kamińskiego - został on razem z Wąsikiem ułaskawiony przez Prezydenta RP - nakazał przenieść do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN szef Izby Karnej, zastępujący I prezes SN.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN decydując ws. mandatu poselskiego Wąsika orzekła, że skutki prawomocnego wyroku skazującego posła zostały zniesione przez zastosowanie prezydenckiego prawa łaski i ważności czy skuteczności tego aktu nie może weryfikować ani SN, ani TK. Tego nie przyjmuje do wiadomości Marszałek Sejmu - który ma jedynie wykształcenie maturalne - i upiera się, że będzie oczekiwał na korespondencję ws. posłów, którym zawiesił mandaty od... Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Czyli tej, której szefuje Piotr Prusinowski.
W dodatku okazuje się, że dokumenty Hołownia przekazał do Izby Pracy i Ubezpieczeń Szef gabinetu Marszałka Sejmu, z pominięciem biura podawczego SN. Ostro skomentował to - te słowa przytacza Onet - rzecznik Sądu Najwyższego.
— Szef gabinetu marszałka przyszedł w dniu wczorajszym do Sądu Najwyższego po godz. 10 i odebrała go sekretarka prezesa izby pracy, i dalej zaprowadziła go do sądu [...]. Wszystkie próby złożenia wniosków z pominięciem Biura Nadawczego są niezgodne z regulaminem sądu — mówił Aleksander Stępkowski. — W sytuacji, gdy prezes izby pracy umawia się z szefem gabinetu marszałka sejmu na pokątne prowadzenie pism do Sądu Najwyższego, to rzeczywiście te związki z polityką wydają się być ogromnie niedopuszczalne — dodał.
Komentarzy ws. słów Szymona Hołowni o prośbie do prof. Prusinowskiego przybywa. Można je obserwować na Platformie X:
