Nie ma znaczenia to, czy pani poseł Grażyna Ciemniak została przyjęta do Platformy Obywatelskiej, czy nie. Ważniejszy jest sam zamiar zmiany barw. Oczywiście nie dlatego, że istnieje obowiązek zachowywania tych samych poglądów przez całe życie - to byłby absurd gwarantujący jedynie skostnienie. Tylko poszukiwania prowadzą do rozwoju.
<!** reklama>
Myślę o czymś zupełnie innym. O czymś, co biega mi po głowie zawsze wtedy, kiedy pojawiają się informacje o przechodzeniu polityków z jednej partii do drugiej. Dodam, w chwili kiedy pierwsze ugrupowanie swoje pięć minut ma już za sobą. To coś, to mocne przekonanie, że politycy opuszczają statki, które wcześniej sami podziurawili. Może nie byli na nich kapitanami, ale oficerami już na pewno tak. Każdy z nich odpowiadał za stan techniczny okrętu oraz zdrowie i oddanie uwijających się w pocie czoła majtków. Z chwilą jednak, kiedy dziury zrobiły swoje i woda zaczynała przelewać się w ładowniach, wskakiwali do szalupy (niektórzy płynęli nawet wpław) i wiosłowali z prądem. Ostro i zapamiętale! Tak, by jak najszybciej dotrzeć do bezpiecznej przystani.
A dziurawe statki z majtkami? Cóż, albo zatonęły, albo dryfują gdzieś na środku politycznego oceanu, bez szans na zakotwiczenie w jakimś wypasionym porcie. Natomiast politycy, w nowych już mundurach, zajmują kolejne kajuty i rozkładają się na wygodniejszych kojach. Szybko też przejmują pieczę nad następną załogą.
Czy i z tych statków, kiedy los okaże się niełaskawy, będą się kiedyś ewakuować?