Coraz mniej bukietów kwiatów i zbóż przynoszonych każdego kolejnego 15 sierpnia w polskich kościołach. Tradycja kultywowana już na ogół przez starsze panie (zwłaszcza poza miastami) nie zawsze jest czytelna nawet dla tych, którzy na nabożeństwa chadzają, ale rutynowo. Uroczystości wojskowe celebrowane tego dnia też nie u wszystkich budzą oczywiste skojarzenia.
<!** reklama>
Choć to pewnie dla wierzących żarliwiej czy patriotycznych miłośników historii przykre, 15 sierpnia coraz częściej bywa tylko atrakcyjnym pretekstem do wydłużenia sobie urlopu. Głównie dlatego, że przypada w atrakcyjnym właśnie wypoczynkowo czasie.
Nie ma chyba firmy - o jakimkolwiek charakterze - by w tym czasie nie znikała jakaś część pracowników. Czy to przez „sprytne” dobranie sobie 2-3 dni wolnego, czy też poprzez zaplanowanie urlopu w ogóle tak, by był długi przy jak najmniejszym obciążeniu konta w kadrach. Oczywiście, nie wszyscy chcą czy mogą pracować w ten sposób, więc fakt, że miasto musi jednak „działać” w tych dniach normalnie, nie podlega dla większości dyskusji. Jak sprawdził „Express”, odpowiedzialni pracodawcy zadbali o to i nikt z nas nie powinien odczuć w tych dniach jakiegoś dyskomfortu w urzędzie czy przychodni.
Kolejny sprzyjający układ kalendarza pozwoli spokojniej dojechać na groby bliskich w listopadzie. Prawdziwe szaleństwo czeka jednak zainteresowanych w okresie Bożego Narodzenia-Nowego Roku. Trzy dni urlopu zaoszczędzone (na 15 sierpnia?) dadzą 11 dni laby. I wtedy dopiero przed zwierzchnikami prawdziwy egzamin - jak tu nie dać rozpierzchnąć się pracownikom...