Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolna miłość w Parku Sztywnych

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Na garnuszku miasta - to powiedzenie wyraźnie wskazuje, że nie jest to garniec, jak do piwa, lecz skromny garnuszek, z którego, owszem, piwa się napijesz, ale kulturalnie, mały łyczek, chyba że sam sobie tego piwa nawarzysz.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Na garnuszku miasta - to powiedzenie wyraźnie wskazuje, że nie jest to garniec, jak do piwa, lecz skromny garnuszek, z którego, owszem, piwa się napijesz, ale kulturalnie, mały łyczek, chyba że sam sobie tego piwa nawarzysz.

W ramach zachęty dla kulturalnych piwowarów miasto zamierza oddać w dobre ręce muszlę koncertową w parku Ludowym im. Wincentego Witosa. Wprawdzie imię wielkiego chłopa, trzykrotnego premiera, park nosi ponad ćwierć wieku, jednak dla mego pokolenia na zawsze już chyba pozostanie Parkiem Sztywnych. Bydgoszczanie ochrzcili go tak na pamiątkę potężnego cmentarza ewangelickiego, który rozciągał się w tym miejscu aż do 1951 roku, gdy cmentarz zamieniono w park. W jego centralnym punkcie pięć lat później, w otoczeniu pysznych kasztanowców, pamiątek po cmentarzu, stanęła muszla koncertowa.<!** reklama>

Wbrew oczekiwaniom wrogów komuny i kapłanów voodoo klątwa długo tego przybytku nie dotykała. Ze szczenięcych lat pamiętam sporo - kolorowe festyny i koncerty, jakie się w muszli i wokół muszli odbywały, nie tylko z okazji 1 Maja i 22 Lipca. Pamiętam też ostatni mój dłuższy pobyt w muszli, już w czasach III Rzeczypospolitej, kiedy miałem okazję spenetrować muszlę od środka. Działo się to w okresie, gdy za interesy w muszli zabrał się mój były nauczyciel, a następnie kolega. Wrócił akurat do Bydgoszczy po dłuższej tułaczce po świecie i zamarzył sobie, że zamieni muszlę w coś na kształt klubu dla elity wolnych zawodów (prawnicy, lekarze, dziennikarze - sam nie był przekonany, na kogo warto zarzucić haczyk). Słuchałem wtedy jego ożywionej paplaniny bez większego entuzjazmu. Amfiteatr ani jego zaplecze nie zwiastowały sukcesu. Właściwie tylko drzewa dobrze znosiły próbę czasu. Miałem rację. Po paru miesiącach nowy dzierżawca miał już serdecznie dość tego miejsca. - Tu się nie da zarobić, bo tu wieczorem nikt nie przyjdzie - wyznał mi krótko przed zwinięciem biznesowych żagli.

Wieść sprzed paru dni, o kolejnym poszukiwaniu gospodarza muszli koncertowej, skłoniła mnie do wycieczki w tę okolicę. Wybrałem się w piękny, słoneczny dzień późnym popołudniem, a więc w porze, gdy miejski park w centrum powinien tętnić życiem. Jedyny dźwięk kojarzący się z tętnieniem, jaki wtedy zasłyszałem, był odgłosem przejazdu samotnego deskorolkowca. Nieco później, z szumem przypominającym trzmiela, minął mnie kosztownie odziany cyklista na markowym „góralu”. Przez minut parę po dechach sceny muszli poskakało kilka panienek, na oko gimnazjalistek, wykrzykując wulgarną piosenkę, będącą ich autorską wersją przeboju „Koko, Euro spoko”. Bliżej Pałacu Młodzieży pewien młodzian w dresy odziany zaglądał do butelki, a gdy się pokrzepił, wycisnął nad głowę zarykującą się śmiechem bogdankę. Ryk nie był wszak dość gromki, by rozerwać spazmatyczny uścisk dwóch innych par, oddających się na ławkach wolnej miłości w oryginalnych, niemal cyrkowych pozycjach. A poza tym spokój, cisza, pustka. Park Sztywnych dziś chyba bardziej przypomina świątynię dumania, niż w czasach, gdy przy alejkach stały groby. Dlatego mam nadzieję, że miasto naprawdę myśli o łaskawym oddaniu muszli, a nie o wyciskaniu z dzierżawcy wysokich opłat. Obawiam się bowiem, że żadna organizacja bez pieniędzy i doświadczenia w szołbyznesie nie wyrwie tego miejsca ze snu. A jak nie zarobi, to i nie utrzyma muszli w należytym stanie. Na razie obiekt wygląda nie najgorzej. Trochę farba schodzi, parę ławek się połamało, co nieco spaskudzili graficiarze. Ale to drobiazgi. Istotniejsze dla szans na powodzenie imprez w muszli jest to, o co rozbiły się przed kilkunastu laty plany mojego kolegi. Ludzie tam nie przychodzą, bo nie ma gdzie wygodnie zaparkować auta, bo po ciemku trochę strasznie w parku z rozłożystymi drzewami i wątłymi latarniami. A przede wszystkim dlatego, że poza muszlą i florą park nie oferuję żadnych atrakcji. Nawet najmarniejsza budka z lodami tam nie przycupnęła. Starsi ludzie, także ci, którzy mieszkają w blokach na Moczyńskiego, pewnie sobie wielce chwalą ów stan rzeczy. I tak dochodzimy do dylematu znanego z dyskusji o zagospodarowaniu Starego Rynku: czy śródmiejskie parki i place mają dawać ukojenie okolicznym mieszkańcom, czy atrakcyjną rozrywkę przybyszom?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!