Załodze WZL nr 2 udało się zwrócić uwagę opinii publicznej na los firmy. Nie znaczy to, że jej przyszłość jest zabezpieczona w 100 procentach.
„Decyzja premiera Tuska zaledwie zawiesza działania konsolidacyjne. Ale dzięki niej został nam dany czas na budowę szerszej niż to robi opozycja argumentacji w rozmowach na poziomie ministerstw. To powinien być czas na poszukiwanie korzystniejszych i innych rozwiązań niż mechaniczne łączenie firm. Deklaruję pomoc wynikającą z uprawnień senatora w trakcie kolejnych działań Waszego Zakładu” - napisał senator Jan Rulewski w liście do związków zawodowych i rady pracowniczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy.
Konsolidacja przemysłu zbrojeniowego to w myśl założeń przyjętych jeszcze w 2007 roku włączenie większości zakładów pracujących dla wojska do Grupy Bumar. Zdaniem związkowców WZL nr 2 za tym sformułowaniem kryje się wchłonięcie ich dobrze radzącej sobie firmy przez przeżywający ostatnio kryzys Bumar. Miałoby to być formą jego dokapitalizowania.
Ten sam los miałby czekać m.in. Wojskowe Zakłady Uzbrojenia nr 2 w Grudziądzu.
<!** reklama>
Dwa tygodnie temu związkowcy WZL nr 2 rozpoczęli protest. Na budynkach i ogrodzeniu firmy zawisły transparenty z hasłami sprzeciwiającymi się konsolidacji, m.in. „Nie ma większego koszmaru niż wejście do Bumaru”, „Konsolidacja-stagnacja-likwidacja”.
Związki zawodowe działające w WZL nr 2 mówią jednym głosem. Największe obawy związane z wejściem do Grupy Bumar dotyczą redukcji zatrudnienia oraz utraty ważnych zamówień. Chodzi przede wszystkim o serwisowanie samolotów „F-16” i „Hercules”. Amerykanie nie chcą udostępniać swoich technologii firmom prywatnym.
