https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Woda na polityczny młyn

Hanna Walenczykowska
Miejskie wodociągi, dzięki wyrokowi Sądu Arbitrażowego, zyskają ponad 26 milionów złotych. Mimo to politycy PiS twierdzą, że bydgoska spółka straciła prawie 60 mln zł.

Miejskie wodociągi, dzięki wyrokowi Sądu Arbitrażowego, zyskają ponad 26 milionów złotych. Mimo to politycy PiS twierdzą, że bydgoska spółka straciła prawie 60 mln zł.

<!** Image 2 align=none alt="Image 203370" sub="Spór między bydgoskimi „Wodociągami” a GPW toczy się o budowę stacji uzdatniania wody na Czyżkówku. Na zdjęciu pracownik MWiK Eugeniusz Taranowski podczas otwarcia stacji. (Fot.: Tadeusz Pawlowski/Archiwum)">

W niektórych mediach pojawiła się informacja o tym, że Miejskie Wodociągi i Kanalizacja w Bydgoszczy przegrały proces przed Sądem Arbitrażowym i muszą oddać Górnośląskiemu Przedsiębiorstwu Wodociągów ponad 7 mln zł oraz, że sąd oddalił roszczenia bydgoszczan na kwotę ponad 57 mln zł.

Notatkę prasową wykorzystali lokalni politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy kolejny raz wystąpili do prezydenta Bydgoszczy ze stanowczym żądaniem odwołania Stanisława Drzewieckiego ze stanowiska prezesa MWiK.

- Prezes dopuścił się zaniedbań - czyta treść specjalnego oświadczenia radny Tomasz Rega. - Zupełnie niezrozumiała dwuletnia obrona skompromitowanego i nieudolnego prezesa przez prezydenta Rafała Bruskiego jest kpiną ze zdrowego rozsądku (...).

<!** reklama>

Poseł Kosma Złotowski dodał, że PiS wielokrotnie wskazywał na błędy w polityce MWiK.

- To doprowadziło do bardzo wysokich cen wody - twierdzi poseł Kosma Złotowski. - Decyzja sądu pociąga za sobą wielomilionowe opłaty, to pokazuje, jak niekompetentnie zarządzane są wodociągi. Nie stać Bydgoszczy na tak bałaganiarskie zarządzanie największą miejską spółką.

Liderzy bydgoskiego PiS stają po stronie górnośląskiego konsorcjum i mówią o przegranej MWiK, wskazując na rzekome straty.

- Prezes Stanisław Drzewiecki wystąpił o zwrot 57 milionów, które wynikały z różnicy w cenie przetargów - tłumaczy radny Tomasz Rega. - GPW wygrało pierwszy przetarg na budowę w wysokości 95 milionów. Drugi (po wyrzuceniu z budowy GPW - przyp. red.) był droższy o ponad 40 milionów złotych. Później okazało się, że po to, by dokończyć inwestycję, potrzeba jeszcze 15 milionów. Zwrot całej kwoty prezes chciał uzyskać wygrywając sprawę w sądzie.

Oficjalnie nie wiemy, jakie było rozstrzygnięcie, bo orzeczenie sądu, oprócz arbitrów, powinni znać tylko szefowie walczących z sobą firm.

- To ciekawe, bo to, co rozgrywa się przed sądem arbitrażowym, jest poufne - mówi Stanisław Drzewicki, prezes MWiK. - Mam rozstrzygnięcie, poza mną nikt go nie widział . Nie wiem więc, skąd są te informacje, w czyim interesie je ujawniono? Wygraliśmy proces.

Zdaniem prezesa MWiK, rozstrzygnięcie jest dla bydgoskiej spółki korzystne, ponieważ konsorcjum GPW, które nie radziło sobie z budową stacji uzdatniania wody na Czyżkówku i zostało z niej wyrzucone, nie otrzyma swoich 32 mln zł.

- Wodociągi zabrały GPW w ramach depozytu bankowego 19 milionów złotych w gotówce - mówi Stanisław Drzewiecki. - Każdy kontrakt, szczególnie unijny, jest tak zabezpieczany. Nie zapłaciliśmy za roboty i urządzenia, dlatego GPW pozwała nas do sądu, domagając się zwrotu gwarancji i zapłaty faktur za roboty.

Sąd Arbitrażowy, jak się dowiedzieliśmy, nakazał „Wodociągom” oddanie tylko jednej czwartej z kwoty gwarancji, czyli 4,7 mln zł, a wszystkie inne roszczenia wykonawcy oddalił. Rozstrzygnięcie nie jest prawomocne, sąd powszechny musi mu jeszcze nadać klauzulę wykonalności.

Prezes Stanisław Drzewiecki nie potwierdza, że MWiK wystąpiły z ponad 57-milionowymi roszczeniami wobec GPW.

- Obie sprawy się na siebie nałożyły - tłumaczy Stanisław Drzewiecki. - Nasze realne koszty wyniosły 3,3 mln zł, powetowaliśmy sobie to wielokrotnie

Zapytaliśmy prezydenta o to, czy zwolni prezesa MWiK.

- Zwróciłam się do prezesa MWiK o konkretną informację - oświadcza Grażyna Ciemniak, zastępca prezydenta Bydgoszczy. - Przyjęłam do wiadomości ustną informację o tym, że w bilansie rozstrzygnięcie jest na korzyść spółki, na około 26 milionów złotych. Tylko uzasadnienie sądu, a nie oświadczenie partii politycznej z załączoną informacją prasową prywatnej osoby, powinno być podstawą do oceny skuteczności prezesa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
janet
Nie wrzucał bym wszystkich zlikwidowanych zakładów do jednego worka , przecież te prywatne jak
Makrum celowo zlikwidowano sprzedając teren pod megacentrum handlowe a Zachem nie czarujmy się sam przysłużył sie swojej likwidacji .Wcześniej jeszcze przed prywatyzacją nie umiąl zrestrukturyzowąć sie i posprzedawał wiele zakładów np tworzyw, pianek, lub barwników , które u nowych właścicieli egzystują. Zakład pianek ma się zupełnie dobrze Natomiast te zakłady jak EPI czy dawniej zwany SYNTEZY które pozostały w CiechZachem to dobrze dla miasta że zaprzestały produkcji. Nie każdy pewo wie iż stosowały do swojej produkcji ogromne ilości nibezpiecznych chemikaliów takich jak fosgen, chlor czy propylen tworzący z powietrzem mieszanki wybuchowe o ogromnej sile zniszczenia.
A w tej gazecie pisano o niefrasobliwym postępowaniu firmy gdzie cysterny z chlorem czy propylenem w rejonie Parku Przemysłowego były ogólnodostępne bez nadzoru. Sam będąc tam na wycieczce rowerowej chodziłem koło tych 60 tonowych kolosów. . Szczęście dla nas że nie ma u nas terrorystów ! Janet
w
wstyd
Zachem Ortis,Makrum ,Browary Bydgoskie itd........... zniszczono a mwik nalezacy do miasta okrada Bydgoszczn
wstyd
a
a
Jakby p. Drzewiecki był do ruszenia, poleciałby niewątpliwie już przy okazji wyborów (podobnie jak prezesi innych spółek miejskich). Musi mieć w umowie o pracę jakiś zapis, który go skutecznie chroni. Być może zwolnienie go z funkcji doprowadzi do jakichś olbrzymich kosztów i miasto boi się taką decyzję podjąć. To chyba poprzedni prezydent go zatrudnił?
G
Gość
Tego nie da się ukryć... pod dywan, że PO i SLD doprowadziło Bydzię do ruiny.
Siedzi tam w ratuszu taki jeden na stałe przyspawany od wielu, wielu lat podwójnym spawem nie do oderwania od stołka i rujnuje nam Gród nad Brdą.
Wpierw SLDowskim spawem przyspawany, co zaowocowało u niego w prywatnym sadzie aż czterema kamienicami, teraz chapie przyspawany do koryta PO.
b
bydzior
doprowadza bydzie do bankrudztwa
s
stop obłudzie
Drzewiecki Kon-Doma już zatopił teraz czas na kolejnego?
z
zciemniacze
Gdzie obniżki cen cen wody o ścieków obiecywane od lat? Teraz wymyśll nowy abonament za wodę , plus 100 zł za obecny "wygrany" proces od każdego Bydgoszczanina ,jak obliczono w innej gazecie?
s
sanitariusz
Metoda usta-usta w wykonaniu p.Ciemniak
m
młynarz
Kiedyś była woda na młyn a tej dziennikarce tylko polityka w głowie
S
Sportowiec
Spółka jawna z udziałem córki wiceprezydenta Chmary

2013-01-13 20:37

Zarejestrowana w zeszłym roku spółka C&R usiłuje przechwycić zlecenia Administracji Domów Miejskich.

Fot. (jn)

Otrzymaliśmy sygnał, że pojawiła się na bydgoskim rynku firma, która próbuje przejąć klientów ADM. Chodzi o spółkę C&R. Jej uprzywilejowana pozycja ma polegać na tym, że posiada dokładne informacje o wszystkich wspólnotach mieszkaniowych, jakie powstały po wykupie mieszkań na własność przez lokatorów w budynkach komunalnych. – Wszystko w tej sprawia wyjaśnia nazwisko Chmara – oświadczył bydgoszczanin, który zadzwonił do naszej redakcji z prośbą o zajęcie się tym problemem.

Zajrzeliśmy do krajowego rejestru sądowego. Pod numerem 0000430792 znajduje się wpis z dnia 27 sierpnia 2012 roku: C&R, Chmara, Rzepecki – spółka jawna.

Pod pierwszym z tych nazwisk nie kryje się wiceprezydent Bydgoszczy. To zresztą zrozumiałe, bo czym miałby się zajmować były dziesięcioboista w firmie, która zamierza prowadzić działalność rachunkowo-księgową oraz zajmować się „obsługą rynku nieruchomości wykonywaną na zlecenie”.

Wspólnikiem w spółce C&R została żona Sebastiana Chmary. Nie była nim długo, gdyż we wrześniu 2012 roku Sylwia Chmara objęła stanowisko zastępcy dyrektora ds. ekonomiczno–finansowych w Kujawsko-Pomorskim Oddziale Wojewódzkim NFZ w Bydgoszczy, a ustawa zabrania osobom pełniącym kierownicze funkcje w NFZ prowadzenia działalności gospodarczej.

Jest przyjętą w naszym kraju praktyką, że gdy prawo zakazuje parlamentarzystom, radnym albo innym osobom prowadzenia jakiejś działalności, przekazują ją oni swoim współmałżonkom. De facto sprowadza się to do tego, że nadal prowadzą zabronioną działalność, ale od strony formalnej wszystko jest w porządku.

Sylwia Chmara nie mogła przekazać małżonkowi swoich udziałów w spółce C&R. Nie wypadało, w związku z funkcją, którą były prezes CWKS Zawisza aktualnie pełni. Poza tym, odpowiedzialny za sport wiceprezydent Bydgoszczy jest potwornie zapracowanym człowiekiem. Jak twierdzi Piotr Kurek, rzecznik prezydenta, Sebastian Chmara spędza w ratuszu po kilkanaście godzin dziennie. Także zajęć pozaurzędowych mu nie brakuje. Wykonuje różne umowy zlecenia, pomaga ministrze Musze, daje się angażować telewizji do komentowania wydarzeń sportowych.

Z wpisu do rejestru KRS dokonanego 26 września 2012 roku wynika, że nowym wspólnikiem w spółce C&R została Paulina Chmara. Więc nie mąż, ale córka zastąpiła Sylwię Chmarę w świeżo zarejestrowanej firmie.

20-letnia Paulina studiuje, a jednocześnie pracuje jako recepcjonistka w hotelu „Zawisza”. (Ciekawa rzecz, informacje o uczelni i miejscu pracy skasowała ze swojego profilu na Facebooku w tym samym czasie, kiedy Tomasz Bruski usunął informację o stażu, który odbywa w Nordea Bank Polska.) Od września 2012 roku Paulina Chmara jest też biznesmenką, współwłaścicielką firmy C&R. A może tylko wspólniczką na papierze? Tak czy owak, nazwisko Chmara nie uprawdopodabnia faktu uprzywilejowanej pozycji tej spółki w naszym mieście. Wiceprezydent Sebastian Chmara nie ma nic wspólnego z ADM.

Trzeba przyjrzeć się zatem drugiemu wspólnikowi spółki C&R. Jego nazwisko jest znane w odróżnieniu od Chmary niewielkiej liczbie bydgoszczan. Sebastian Rzepecki był kierownikiem Działu Zarządzania Majątkiem Zachemu. A to wiele wyjaśnia.

W Zachemie na różnych stanowiskach, do najwyższego włącznie, pracowała od 2005 roku Anna Zarzycka. W 2008 roku przeszła do pracy w spółce komunalnej. Jako prezes ADM nosiła już nazwisko Zarzycka–Rzepecka.

Zachem w sprawie, o której piszemy, jest ważny z jeszcze jednego powodu. W kwietniu 2007 roku prezesem spółki zachemowskiej UCR została Sylwia Chmara. Teraz już wiadomo, skąd wzięła się jej znajomość z Sebastianem Rzepeckim. W minionym roku coraz więcej symptomów wskazywało na zbliżający się upadek Zachemu. W sierpniu Sylwia Chmara i Sebastian Rzepecki zarejestrowali spółkę C&R.

Rozpoczęcie działalności gospodarczej wiąże się z potrzebą zainwestowania. Inn
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski