<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >Kilkusalowe kino, kultowe instytucje kulturalne - klub „Fabryka Trzciny” i księgarnia „Czuły Barbarzyńca” - i nowoczesna filia ratusza na dokładkę. Po latach zaniedbań, kiedy mieszkańcy Fordonu dostawali na okrasę swych wielkopłytowych mieszkań wyłącznie sklepy, kiedy wszystko (dojazd do centrum, brak porządnej, a choćby i sieciowej, gastronomii) kojarzyło nam się z kłopotami, posadzono nas na konia z najlepszej stajni.
Obiecano nam, że w kilkudziesięciotysięcznej dzielnicy, w zasadzie małym miasteczku (bo przecież silnie czuje się tam odrębność, jeszcze ciągle mówimy, że jedziemy z Fordonu „do Bydgoszczy”), nareszcie zrobi się coś spektakularnego. Że w końcu z ramion „Wiatraka” zdejmie się monopol na kulturę i zaszczepi nam placówki, którymi może poszczycić się tylko Warszawa. Tyle tylko że koń, z którego właśnie spadliśmy, okazał się raczej wątły. Działalność spółki Max-Film, właścicielki Novego Kina, potencjalnej ozdoby Fordonu, okrywa się niesławą. Firma przynosi straty, zwija inwestycje. Wiemy już, że nieodwołalnie także u nas.
<!** reklama>Ratusz właśnie przyznał się do klęski w wyborze partnera. - Zlekceważyli nas - mówią urzędnicy. Mają jednak nadzieję, że obiecany fordoniakom czas oddania kompleksu przy Pelplińskiej, przełom 2009/2010 jest realny. Wybrali nowego wykonawcę. Oby rzetelnego. I - miejmy nadzieję - takiego, który do dwóch, trzech sal kinowych nie dołoży nam znowu wyłącznie sklepów...
