MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielki Brat mocno śpi

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Wszystko rozumiem. I to, że reanimuje się kultowy format, żeby zanęcić nim nową publikę. I że zmienia się go tak, żeby ta nęcona publika była z tej, a nie innej półki wiekowej, bo stacji marzy się taka, a nie inna widownia. I rozumiem nawet to, że dokłada się nieco ideologii, żeby podbudować prestiż telewizyjnej pulpy. Tyle że trzeba to robić z sensem. A oglądając nowego „Big Brothera” aż czasami trudno nie zgrzytnąć zębami.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Wszystko rozumiem. I to, że reanimuje się kultowy format, żeby zanęcić nim nową publikę. I że zmienia się go tak, żeby ta nęcona publika była z tej, a nie innej półki wiekowej, bo stacji marzy się taka, a nie inna widownia. I rozumiem nawet to, że dokłada się nieco ideologii, żeby podbudować prestiż telewizyjnej pulpy. Tyle że trzeba to robić z sensem. A oglądając nowego „Big Brothera” aż czasami trudno nie zgrzytnąć zębami.

Pamiętacie? Lata temu to było telewizyjne walnięcie między oczy - z tymi wszystkimi Gulczasami, Dzięciołami i Klaudiuszami. Potem było coraz cieniej, „Big Brother” powolutku się wypalał, aż zgasł. I mało kto po nim płakał. Ale przyznać trzeba, że to właśnie BB zaczął telewizyjną i popkulturalną rewolucję pod hasłem reality show. Oczywiście uczeni ludzie nawysilali się wtedy wyjątkowo pisząc eseje, a to o naszej naturze podglądaczy, a to o produkowaniu gwiazd z nikogo - brałem nawet kiedyś udział w całkiem poważnej debacie uniwersyteckiej na ten temat. A w końcu reality show to normalny serial, tyle że zamiast aktorów do boju wystawia się zwykłych szaraków, obsadzając ich w różnych rolach. I potem odpowiednio montując relacje utwierdza się widzów w przekonaniu, że ten pan jest wredny, a tamta pani głupawa. Konflikty? Co za problem umieścić w jednym pokoju bałaganiarza i pedanta albo geja i faceta, który gejów nie trawi. Zapewniam, że będą się gryźli, nie zważając na kamery.

Pomysł reanimacji Big Brothera po latach nawet mi się spodobał. I nawet dobór uczestników - pokazujący wyraźnie, że waleczna stacja telewizyjna chce podbić młodzież - również. Choć co tu dużo gadać - brak różnic pokoleniowych trochę ten program studzi, wszyscy są tu jak spod jednej sztancy, tyle że część tańcuje w małomiasteczkowych dyskotekach, a część w miejskich klubach. Współczuję Wielkiemu Bratu, który pewnie w pracy przysypia z nudów. Swoją drogą socjologiczny obrazek pokolenia mamy tu ponury, ot, jakaś gromadka rozmemłanych typków, cały dzień pałętających się bez sensu i gadających o błahostkach. Z tego co pamiętam parę osób deklarowało z wielką dumą, że obecnie mieszka w Anglii (znak czasu). Pora więc zacząć współczuć Anglikom, którzy całe to towarzycho wchłonęli.

<!** reklama right>Najbardziej żałosna jest jednak tak zwana wartość dodana. W domu Wielkiego Brata wylądowała lesbijka i chłopak, którego wszyscy uważają za geja, więc pani prowadząca z zaproszonymi gośćmi rozprawia o tolerancji. Że niby nie tylko podglądamy, ale i walczymy. Żeby tylko... Kiedy zobaczyłem, jak magluje jakąś koleżankę owego „podejrzanego” o gejostwo, czy aby nie widywała go z partnerami, to szczęka mi opadła. Najupiorniejszy tabloid by tego nie wymyślił.

Przed programem zastanawiano się nawet, czy owa prowadząca - niejaka pani Karina - zrobi karierę na miarę swoich poprzedników, Martyny Wojciechowskiej bądź Grzegorza Miecugowa. Otóż zapewniam Państwa, że nie zrobi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!