https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wiedzą sąsiedzi

Jarosław Reszka
Postaci Cześnika i Rejenta w „Zemście” czy Kargula i Pawlaka w „Samych swoich” są oczywiście fikcyjne, ale powstały w wyniku obserwacji prawdziwych ludzkich charakterów i reakcji w sytuacjach kryzysowych. Nie odeszły one do historii obyczajów wraz z pokoleniami prowincjonalnych szlachetków czy repatriantów zza Buga. Dlatego dziwi mnie trochę decyzja ministra infrastruktury, dopuszczająca stawianie budynków mieszkalnych nawet w odległości 1,5 metra od granicy sąsiedniej posesji. Półtora metra z jednej strony płotu, półtora z drugiej - razem trzy metry.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Postaci Cześnika i Rejenta w „Zemście” czy Kargula i Pawlaka w „Samych swoich” są oczywiście fikcyjne, ale powstały w wyniku obserwacji prawdziwych ludzkich charakterów i reakcji w sytuacjach kryzysowych. Nie odeszły one do historii obyczajów wraz z pokoleniami prowincjonalnych szlachetków czy repatriantów zza Buga. Dlatego dziwi mnie trochę decyzja ministra infrastruktury, dopuszczająca stawianie budynków mieszkalnych nawet w odległości 1,5 metra od granicy sąsiedniej posesji. Półtora metra z jednej strony płotu, półtora z drugiej - razem trzy metry.

Mniej niż rzut beretem albo słowną wiązanką. Czy po to ludzie uciekają z blokowisk, za ciężkie pieniądze budują sobie domy, by potem nie móc pełną piersią jęknąć we własnej sypialni? Sąsiada rzadko się wybiera, zwykle otrzymuje się go z dobrodziejstwem inwentarza. Dobrosąsiedzkie stosunki nie są, niestety, wartością niezmienną. Potrafimy się śmiertelnie pokłócić o przerastający przez ogrodzenie żywopłot czy gałąź czereśni, która „po moim niebie lata”. A ile powodów do draki dawać może okno wyglądające wprost na sąsiednie okno. Domyślam się, że takie zmiany w przepisach wydeptali w ministerstwie deweleperzy i inwestorzy.

<!** reklama>Rok temu ceny działek budowlanych poszybowały do szczytów absurdu. Aby się dobrze odizolować od sąsiedztwa, trzeba było wydać ponad 100 tysięcy złotych za miastem i dużo więcej w mieście. Kupowano więc kilkusetmetrowe spłachetki ziemi, na których musiały się zmieścić rozległe, bo parterowe (takie są najtańsze) „rezydencje”. I tak fundowaliśmy sobie pasztet, który teraz rozporządzenie sankcjonuje. Pójdziesz do urzędu ze skargą na sąsiada Raptusiewicza, to ci z molierowską gracją odpowiedzą: „Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało”.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski