https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wiara w wersji light

Katarzyna Pietraszak
Polacy są katolikami. Wierzą i ufają Kościołowi - tak deklarują. Jednak nie chodzą na msze, nie słuchają, co mówi Kościół. Bo ich wiara się sprywatyzowała.

Polacy są katolikami. Wierzą i ufają Kościołowi - tak deklarują. Jednak nie chodzą na msze, nie słuchają, co mówi Kościół. Bo ich wiara się sprywatyzowała.

<!** Image 2 align=right alt="Image 114319" sub="Proboszcz bydgoskiej parafii pod wezwaniem Opatrzności Bożej nie ma powodów, żeby narzekać. Wiernych tu nie ubywa. Między innymi dzięki ich ofiarom wybudowano kościół.
- Statystyki dla Kościoła nie są ważne. Tu chodzi
o jakość wiary,
a nie o ilość
- mówi proboszcz. / Fot. Dariusz Bloch">Stary diabeł pyta trzech uczniów o skuteczny sposób kuszenia człowieka.

- Będę mówił człowiekowi, że piekła nie ma - planuje jeden.

- A ja, że Boga nie ma.

Diabła zadowala jedynie odpowiedź trzeciego: - Powiem człowiekowi, że na Boga ma jeszcze czas, że jeszcze zdąży.

Tą scenką z „piekła” ksiądz Rafał Grabowski zainaugurował kilka dni temu rekolekcje. - Ona odzwierciedla nastawienie niektórych katolików do swojej wiary i Kościoła. To, co najważniejsze odkładają na później. Mówią, że wierzą, ale ta wiara nie przekłada się na życie codzienne.

<!** reklama>93 procent katolików

Z badań, jakie w listopadzie 2008 roku przeprowadził IMAS International Polska, wynika, że doceniamy ważność Kościoła katolickiego i darzymy go zaufaniem. 93 procent badanych uważa się za katolików. 69 proc. z nich składa deklarację: - Jestem osobą wierzącą. A 13 procent zapewnia: - Jestem głęboko wierzącym katolikiem. Niemal połowa pytanych o swój stosunek do wiary, mówi, że praktykuje rzadko i niesystematycznie. Systematycznie robi to 38 proc., a 11 proc. wyznaje, że nie praktykuje. Tyle deklaracje.

Żyjący, ale nieoddychający

- Mówić: wierzę, ale nie praktykuję, to tak jakby stwierdzić: żyję, ale nie oddycham. Nie potrzeba głębokiej wnikliwości, by dostrzec sprzeczność takiego sposobu myślenia - ksiądz dr Sylwester Warzyński, rzecznik Diecezji Bydgoskiej dostrzega problem zmniejszania się liczby wiernych, ale nie zgadza się z ostatnimi doniesieniami o tym, że polskie kościoły gwałtownie pustoszeją.- Myślę, że procesy sekularyzacyjne, swoista prywatyzacja wiary przekładają się na liczbę wiernych uczestniczących w niedzielnej mszy św. W niektórych diecezjach, jak podają ostatnie wyniki badań, zaobserwowano nawet kilkunastoprocentowy spadek tychże wiernych. Czy jednak jednorazowe badanie mówi o pewnej stałej tendencji? Watpię.

Liczenie wiernych

W niedzielę, 23 listopada zeszłego roku, w parafiach liczono wiernych - wszystkich, którzy przyszli na msze odprawiane tego dnia. Nie brano pod uwagę jedynie dzieci poniżej 7 lat. W bydgoskiej diecezji na msze przyszło 41,7 procent osób spośród tych figurujących w kościelnych kartotekach (jest ich blisko 600 tysięcy). W 2006 roku wiernych było na mszy więcej - 43,6 procent. Gdyby się przyjrzeć poszczególnym dekanatom i parafiom, statystyki wyglądają gorzej. W niektórych (Kościół na razie nie podaje, w jakich) odsetek wynosi 46 procent, w innych 33.

- Różne czynniki mogły mieć wpływ na ten wynik. Po pierwsze, co należy podkreślać, a co jakoś mediom umknęło, nie są to dane z wszystkich diecezji. Zatem nie są one odzwierciedleniem rzeczywistego stanu rzeczy. Po drugie, nawet tak prozaiczna sprawa jak pogoda może mieć wpływ na pojedyncze badanie - twierdzi ksiądz Sylwester Warzyński.

W supermarkecie z wiarą

Czy pogoda może zniechęcić wiernych do pójścia na mszę? Zdaniem socjologów, może i nie tylko ona.

Z badań, jakie przeprowadził dr Paweł Załęcki z UMK w Toruniu, wynika, że tylko w przypadku 4-10 proc. katolików wiara tak naprawdę przekłada się na życie codzienne. Oni, oprócz tego, że uczestniczą we mszach, modlą się, przestrzegają przykazań, udzielają się we wspólnotach. Pozostała grupa katolików jest niewidoczna, ci żyją jak niewierzący. - Poszerza się sfera prywatnych wyborów życia duchowego kosztem tego narzuconego przez Kościół. Dziś odmawiamy Kościołowi prawa do podejmowania za nas decyzji, choćby w kwestii życia seksualnego. Nie chcemy, żeby Kościół zaglądał do naszej alkowy. To my decydujemy, choć nie stajemy się mniej religijni - tłumaczy dr Załęcki, analizujący od lat postawy wiernych.

Zdaniem ks. Rafała Grabowskiego, wiarę niektórych katolików można porównać do produktów pozbawionych treści, takich light. - Chcemy, aby wiara była dla nas przyjemna, nie za bardzo wymagająca, taka, która nie zburzy naszych koncepcji na życie. Chcemy, aby Bóg za bardzo nie ingerował w nasz sposób myślenia i postrzegania świata, abyśmy mogli sami wybierać to, co nam odpowiada, jak w supermarkecie.

Znak pokoju

Helena ma 54 lata. Kiedy ostatnio była w kościele? - Chyba... podczas bierzmowana - mówi niepewnie. Od tego czasu wspólnie z mężem wychowała córkę, która nie czuje więzi z Kościołem. Helena wylicza swoje zastrzeżenia do Kościoła: narzucanie sposobu życia, zakłamanie, brak otwartości, dialogu. - I trzeba do tego jeszcze dodać te wszystkie skandale z udziałem księży - dodaje mąż pani Heleny.

Piotr ma 43 lata. Przestał chodzić do kościoła po bierzmowaniu. - Nie wiem, dlaczego. Może nie chciało mi się... - zastanawia się. 13 lat temu pojechał do Częstochowy razem z koleżanką, która dziś jest jego żoną. Od tego czasu jest w kościele co niedzielę. Mówi, że się nawrócił. - Moje życie jest bardziej uporządkowane, poradziłem sobie ze swoimi problemami. Żyję zgodnie ze swoim sumieniem.

Piotr i jego żona wychowują 5-letniego syna w wierze katolickiej.Wspólnie podsumowują każdy dzień. - Dziękujemy Bogu, przepraszamy za coś i prosimy- wyznaje Piotr. Niedawno wyjechał służbowo do Londynu. Poszedł na mszę. - Zauważyłem tam, że katolicy utożsamiają się z parafią i są bliżsi sobie. Podczas przekazywania znaku pokoju podają rękę, uśmiechają się, są życzliwi. W Polsce ten moment mszy wydaje się być wymuszony. Ludzie unikają kontaktu wzrokowego, rzadko wyciągają dłoń.

Na kazaniu

- Bywa, że po wyjściu z kościoła czujemy się gorzej niż przed wejściem do niego - Pawła Załęckiego nie dziwi fakt, że czasem wierni nie chodzą do swoich parafii, a wybierają inne, te, w których duchowni są bardziej przekonywujący, mają większy dar mówienia i lepiej nawiązują więź z wiernymi

Inną kwestią, jest jest pytanie, czy chodzący do kościołów naprawdę słuchają tego, co się do nich mówi?

Zaglądamy do jednego z kościołów. Jest kilka minut przed 18. Ławki światyni powoli wypełniają się, ale nie do końca. Większość uczestników rekolekcji, podczas których za chwilę kazanie wygłosi ojciec redemptorysta, to ludzie w średnim wieku i starsi, z przewagą pań.

Kapłan mówi o poście, który jest „wezwaniem do pokuty”, o czterech ewangelistach i ich pismach, o pokoleniach chrześcijan wierzących w ich słowa...

Kobieta zagadnięta po mszy, gdzieś około 40., szybko odchodzi, gdy pytamy ją, co zapamiętała z kazania. Podobnie reaguje mężczyzna, który witał się w czasie nabożeństwa z kościelnym zbierającym na tacę. - Nie muszę odpowiadać na to pytanie, prawda? - uśmiecha się i umyka naciągając na czoło czapkę.

- Ci, którzy chcą i naprawdę wierzą, chodzą do kościoła. Nie tylko w niedzielę - uprzejmie nam wyjaśnia pewien starszy mężczyzna. A co zapamiętał z kazania? A to już jego sprawa...

Fakty

Wierzący praktykujący

Wnioski z sondażu IMAS International Polska: doceniamy instytucję Kościoła, ale nie rozumiemy jego istoty; jesteśmy mocno podzieleni w ocenie relacji księża - świeccy; bardzo krytycznie oceniamy to, w jaki sposób Kościół rozlicza się ze swoją przeszłością.

Odbywanie systematycznych praktyk religijnych deklaruje 27 proc. mężczyzn i 48 proc. kobiet, 47 proc. mieszkańców wsi i 29 proc. mieszkańców miast powyżej 200 tys. mieszkańców. 41 procent to osoby z wykształceniem podstawowym bądź zawodowym, 30 procent - z wyższym. Duże zróżnicowanie daje się zaobserwować w kategoriach wiekowych badanych. W grupie ludzi od 15 do 29 lat systematyczne praktyki religijne deklaruje 26 procent Polaków. 70 procent wierzących praktykujących to osoby powyżej 65. roku życia.

Badanie zostało przeprowadzone na próbie 1003 Polaków w listopadzie 2008 roku.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski