Nałogom ulegają też nieletni. Jaka kara czeka tych, którzy przed osiemnastką sięgają po alkohol i papierosy? Jakie konsekwencje ponoszą dorośli, którzy udostępniają młodym te używki?
<!** Image 2 align=right alt="Image 147843" sub="Widok dwulatka z papierosem w rękach wzbudza oburzenie? Dlaczego nie reagujemy podobnie, kiedy nikotyną i alkoholem zaczynają interesować się nieco starsze dzieci? Fot. Tadeusz Pawłowski">Tomek, nasz najmłodszy redakcyjny kolega ma 21 lat, a wygląda jakby nie obchodził jeszcze 18. urodzin. Specjalnie na potrzeby artykułu wcielił się w postać małolata, który chciał zrobić nielegalne zakupy. W jednym z kiosków w centrum miasta zapytał o tanie papierosy. Sprzedawczyni nie tylko była gotowa sprzedać mu paczkę, ale bez chwili wahania doradzała mu, które są najlepsze. Pytanie o wiek nie padło. Kilkaset metrów dalej w sklepie monopolowym Tomek kupował piwo. Stał naprzeciwko tabliczki, informującej o zakazie sprzedaży alkoholu osobom niepełnoletnim. Ekspedient skasował towar bez zastanowienia.
Aby sprawiedliwości stało się za dość, trzeba wspomnieć, że w kilku innych sklepach Tomek został wylegitymowany. Dowód był sprawdzony w 2 na 6 przypadków.
Podobny eksperyment, tylko że na znacznie większą skalę, jest prowadzony w Bydgoszczy pod hasłem „Lato bez procentów”. Urząd Miasta angażuje w akcję pełnoletnich wolontariuszy, którzy nie wyglądają na swój wiek, są specjalnie przeszkoleni i w okresie letnim odwiedzają ponad sto sklepów i klubów w mieście. Podczas kupowania alkoholu towarzyszą im tzw. świadkowie sprzedaży, którzy stoją na przykład w kolejce i celowo poddają w wątpliwość wiek podstawionych klientów.
- Chcemy zbadać, jaka jest skala problemu i jak w takich przypadkach reagują ekspedienci. Wszystko wskazuje na to, że liczba nielegalnych procederów spada z roku na rok - tłumaczy Rafał Zwoliński, wicedyrektor Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej Urzędu Miasta Bydgoszczy. - W 2007 roku 53 proc. sprzedawców zażądało okazania dowodu osobistego, w 2008 roku było ich już 60 proc., a w 2009 roku odsetek czujnych ekspedientów wzrósł do 77 proc.
<!** reklama>Statystyki straży miejskiej i bydgoskich policjantów nie są już tak optymistyczne. Podobno nie ma reguły co do wieku nieletnich pijących. Trudno też mówić o rekordach - ile lat miał najmłodszy z nich albo ile promili miał we krwi. Ale każdego miesiąca mundurowi donoszą o co najmniej dwóch-trzech przypadkach. Czasami jest to szesnastolatek, który, jak w styczniu, zwrócił na siebie uwagę, bo zataczał się na ulicy i wpadł w zaspę śnieżną, albo kiedy siedemnastoletnia dziewczyna została przyłapana z puszką piwa w ręce. Tłumaczyła, że poczęstował ją starszy o dwa lata kolega. Strażnicy upominają i wzywają na miejsce policję, której zadaniem jest ustalić, kto sprzedał lub kupił nieletniemu alkohol. Niestety, jak się okazuje, znalezienie winnego nie jest takie proste, a sprawa najczęściej kończy się bez większych konsekwencji. O alkoholowych występkach są informowani tylko rodzice albo dyrektorzy szkoły. W skrajnych przypadkach sprawa trafia do sądu rodzinnego.
- W 2009 roku podjęliśmy 175 interwencji w sprawach nietrzeźwych nieletnich. Ujawniliśmy 3 przypadki sprzedaży alkoholu osobom poniżej 18. roku życia, z czego jeden z nich zakończył się wnioskiem o cofnięcie pozwolenia na sprzedaż alkoholu - wylicza Maciej Daszkiewicz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy - Za przestępstwo rozpijania nieletnich grozi grzywna, ograniczenie wolności lub kara pozbawienia wolności. Właściciele sklepów, w których sprzedaje się procenty nieletnim muszą się liczyć z karą grzywny do 2 tysięcy złotych albo z tym, że utracą pozwolenie na sprzedaż alkoholu.
- Rzeczywiście w ubiegłym roku cofnęliśmy tylko jedno pozwolenie. W 2008 roku pięć punktów sprzedaży poniosło taką karę, a w 2007 było ich trzy. Wyrok utrzymuje się przez trzy lata i oznacza najczęściej bankructwo - dopowiada Anna Wołos, kierownik ratuszowego referatu zezwoleń alkoholowych.
O ile połączenie alkohol i dzieci jest postrzegane w kategorii przestępstwa, to palenie nikotyny przez osoby nieletnie w świetle prawa stanowi już tylko wykroczenie.
- Mówimy tu o przejawach demoralizacji młodzieży i każdy, kto jest świadkiem takiej sytuacji, powinien zareagować - przypomina Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskich strażników miejskich.
Sprzedaż wyrobów nikotynowych osobom poniżej 18. roku życia jest co prawda zabroniona, ale kiedy przyłapie się takiego małolata na paleniu papierosów, sprawa zakończy się pouczeniem, notatką urzędową albo poinformowaniem opiekunów i dyrektora szkoły.
- W obecnie obowiązującej ustawie antynikotynowej brakuje przepisów wykonawczych, które pozwalałyby wyegzekwować dotkliwą karę - zauważa Małgorzata Czajkowska-Malinowska, ordynator Oddziału Chorób Płuc i Niewydolności Oddychania Kujawsko-Pomorskiego Centrum Pulmonologii w Bydgoszczy. - Co prawda rzadko, ale zgłaszają się do nas nieletni. Na przykład siedemnastolatek, którego przyprowadziła mama, bo nałogowo wąchał tabakę, powołując się przy tym na autorytet prezydenta Polski. Ale najczęściej młodzież uczy się palić w środowisku szkolnym. Niemal przy każdej szkole jest takie miejsce, gdzie wychodzi się na fajkę. Istnieje na to nieoficjalne przyzwolenie. A w projekcie nowelizacji ustawy jest propozycja, aby zakaz palenia obowiązywał również placówki oświatowo-wychowawcze, a za jego nieprzestrzeganie dyrektorzy płaciliby kary nawet do 20 tysięcy złotych.
