Za maturzystami trzeci dzień egzaminów pisemnych. Wczoraj zmierzyli się z językiem angielskim, który wybrało prawie 90 procent wszystkich maturzystów. Na napisanie egzaminu mieli 2 godziny. Matura z języka obcego składa się z dwóch części - sprawdzającej umiejętność słuchania i pisania.
[break]
- Test był zadziwiająco łatwy - mówi Tomek Skibicki z bydgoskiej „jedynki”. - Oczywiście można narzekać na jakość nagrań i dykcję narratora, ale po drugim odtworzeniu płyty CD chyba dla każdego jej zawartość była w miarę zrozumiała.
- Dla mnie najtrudniejsze było napisanie listu, ponieważ trudno mi było zmieścić swoją wypowiedź w zaledwie 150 słowach - powiedział „Expressowi” Mateusz Abramczyk z Liceum Ogólnokształcącego Towarzystwa Salezjańskiego w Bydgoszczy.
Maturzyści w pierwszej części wysłuchali trzech opowiadań. - Pierwsze dotyczyło psa, drugie niepełnosprawnego alpinisty, który chciał zdobyć Mount Everest, w trzecim nagraniu bohaterowie rozmawiali o wynajęciu mieszkania - mówi Mateusz. Do napisania były: notatka i list.
- Każdy obawiał się oficjalnego listu, ale w tym roku egzaminatorzy byli łaskawi - ocenia Tomek. - Trzeba było napisać krótką wiadomość do znajomego z Anglii, która miała zawierać informację o spotkaniu i prośbę o pożyczenie komputera. W liście, na który, moim zdaniem, było zbyt mało miejsca, należało pochwalić się tym, że udało nam się okazyjnie sprzedać jakiś przedmiot. - Egzaminatorzy chyba nie mają zbyt wiele czasu na sprawdzanie naszych testów i dlatego mieliśmy w liście użyć jedynie 150 słów - ironizuje Tomek Skibicki. - Ja moją wypowiedź napisałem zbyt długą i przez 30 minut musiałem kombinować i ją skracać. Napisanie za długiego listu groziło otrzymaniem zera punktów - dodaje Mateusz.
Po przerwie o godzinie 14 chętnych czekała rozszerzona matura z języka angielskiego. - Pierwsza część rozszerzonej matury nie była trudna. Do wyboru były trzy tematy wypracowania, ja zdecydowałem się na recenzję programu telewizyjnego. Gorzej było później, na teście dotyczącym słuchania i czytania ze zrozumieniem. Nie jestem z siebie zadowolony. Myślę, że duży wpływ na to miało także zmęczenie, w końcu w szkole byłem ponad 8 godzin - mówi Mateusz Abramczyk.
Ci maturzyści, którzy nie zdecydowali się zdawać przedmiotów dodatkowych czy rozszerzonych zakończyli maraton egzaminów pisemnych i czekają tylko na ustne.