Wczoraj trafił do nas dramatyczny apel ze zdjęciem. „Choruje na astmę, może potrzebować leków, których nie miał przy sobie” - napisała matka zaginionego. Rozmawialiśmy z jego bratem.
Ustaliliśmy, że w miniony piątek chłopak poczuł się źle. Miał atak duszności. Karetka zawiozła go prosto z akademika do szpitala „Jurasza”. - Brata zabrano tak, jak stał, bez dokumentów i telefonu komórkowego. W sobotę - na własną prośbę - został wypisany ze szpitala. Od tego momentu ślad się urywa - mówił brat zaginionego.
Rodzina podejrzewała, że mógł on chcieć pojechać do dziadków do Torunia. Jednak tam nie dotarł. - Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby nie powiadomił rodziny o miejscu swojego pobytu. Nie miał też wrogów, którzy by mu grozili. Może znowu poczuł się źle i jest w którymś ze szpitali? - zamartwiał się brat zaginionego.
Kilka godzin później okazało się, że 25-latek się odnalazł. - W jakich okolicznościach? - pytamy brata. - To już nie wasza sprawa, do widzenia - odpowiada i odkłada słuchawkę.
To niejedyna akcja poszukiwawcza w naszym regionie. Policjanci z bydgoskiego Błonia prowadzą poszukiwania 20-letniego Przemysława Ciupaka, który w niedzielę rano, 3 maja, wyszedł z domu i nie powrócił.
Rysopis: Wzrost około 176 cm, 81 kg wagi, budowa ciała normalna, włosy blond ciemne - krótkie proste, oczy niebieskie, twarz owalna, uszy normalne, uzębienie pełne. 20-latek ubrany był w bluzę z kapturem koloru czarnego, spodnie jasne moro, miał też torbę tzw. nerkę, koloru czerwonego.
Świadkowie są proszeni o kontakt z Komisariatem Policji Bydgoszcz - Błonie przy ul. Broniewskiego 12 w Bydgoszczy, tel. 52 328 13 55, lub 52 328 13 59 lub alarmowy 997 lub 112.
MOIM ZDANIEM
Jarosław Jakubowski
Dziennikarz jest zawodem zaufania publicznego. To dlatego rodziny zaginionych osób do nas kierują apele o pomoc w poszukiwaniach. Często ta współpraca kończy się sukcesem. Przyznam jednak, że po raz pierwszy zostaliśmy (z kolegą z toruńskich „Nowości”) potraktowani przez rodzinę zaginionego jak chłopcy na posyłki. Rozmawiano z nami normalnie, kiedy byliśmy potrzebni. Kiedy jednak potrzebni już nie byliśmy, usłyszeliśmy trzask odkładanej słuchawki. A przecież wystarczyłoby zwykłe: „dziękujemy za poświęcony czas”. Zaufanie musi działać w obie strony...