Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wczoraj na stadionie zabawili się kibole. A jutro...

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Dariusz Bloch
O kibolach Zawiszy długo było cicho. Dziś już wiadomo, co robili w ostatnim czasie. Uczyli się stolarki.

Prace dyplomowe pokazali we wtorek w miejscu, którego nie odwiedzali od dawna - na stadionie. Rankiem na murawie, na której niezbyt szczęśliwie kopie piłkę ekipa Radosława Osucha, pojawiło się piętnaście symbolicznych, lecz niemal pełnowymiarowych trumien z krzyżami, tabliczkami, inicjałami i numerami. Inicjały i numery łatwo skojarzyć z nazwiskami i boiskowymi oznaczeniami graczy „Zetki”. Jak się te duże i ciężkie dzieła sprawnych dłoni znalazły na murawie, pozostaje zawodową tajemnicą cechu stolarzy. Jego członkowie musieli wiedzieć, że monitoring na stadionie został na pewien czas wyłączony, a ciecie po ciemku nie wychylają nosa z kanciap.
[break]

„Gazeta Wyborcza”, pisząc o wyczynie trumniarzy, uderzyła w ton patetyczny, tytułując swą informację niczym kryminał o satanistach: „Wnieśli trumny i sprofanowali krzyż”. Mam nadzieję, że domniemana profanacja krzyża nie jest podstawowym zarzutem, jaki prokuratura chce postawić sprawcom. Jeszcze tego brakuje, by uprawiających makabryczną twórczość kiboli zaliczono do grona artystów męczenników, którym z pobudek religijnych ogranicza się swobodę wypowiedzi. Usłyszałem też opinię, że im mniej się pisze w gazetach o wybrykach kiboli, tym lepiej, bo bez rozgłosu ich inwencja zwiędnie. Trudno mi się zgodzić z tą opinią. Niestety, tradycyjne media nie są już najważniejszym przekaźnikiem informacji, zwłaszcza wśród młodych ludzi. O wyczynie kiboli huczy w Internecie, zwłaszcza na portalach społecznościowych. I huczałoby równie głośno, gdyby gazety, radio i telewizja umówiły się, by przejść jak najciszej obok zawiszańskich trumien.

Cisza w mediach jest natomiast wygodna dla tych, którzy powinni dbać o bezpieczeństwo i porządek na stadionie. W dzień po incydencie z trumnami w Duesseldorfie rozpoczął się proces trzech osób, oskarżonych o wspieranie terroryzmu. Jedną z nich jest Katarzyna R., 25-letnia Polka, która stała się muzułmanką i w Niemczech zbierała pieniądze na rzecz Państwa Islamskiego. Mam wrażenie, że przeciętny Polak wciąż czyta takie informacje niczym opowieści o przygodach Sindbada Żeglarza. Ja tymczasem jestem przekonany, że terroryści w niedalekiej przyszłości dadzą się we znaki także w Polsce. Kto wie, czy nie na stadionie - jak to sobie wymyślił Marcin Ciszewski, autor powieści „Upał”. Dlatego chciałbym, by za bezpieczeństwo w miejscach, w których gromadzą się tysiące ludzi, nie odpowiadali gamonie, którym można niepostrzeżenie podrzucić piętnaście metrowych trumien.

Szpital - kolejne miejsce, w którym powinniśmy doświadczać poczucia bezpieczeństwa i porządku. Tym razem mam na myśli sprawność nie białego personelu, lecz administracji. W poniedziałek opisaliśmy historię pana Sławomira, któremu komornik zajął pieniądze na koncie bankowym. Gdy poszkodowany, zdumiony komorniczą akcją, zaczął wyjaśniać okoliczności zamachu na jego oszczędności, dowiedział się, że ktoś na jego koszt w szpitalu im. Biziela lizał rany po wypadku samochodowym. Oszust nie chciał być pacjentem leżącym pod własnym nazwiskiem najprawdopodobniej dlatego, że jest niebieskim ptakiem ściganym listem gończym. Pan Sławomir domyśla się, skąd ofiara wypadku znała jego dane.

Mnie natomiast bardziej interesuje, jak w „Bizielu” sprawdza się personalia pacjentów. Z artykułu w „Expressie” wiadomo, że „oszust oświadczył, że nazywa się Sławomir W. i jest ubezpieczony”. Oświadczył i tyle? Słowo pacjenta jest w „Bizielu” droższe niż kilka tysięcy złotych, które kosztowała kuracja? Dobrze, że kilka tysięcy - mogło być kilkaset. Kto by wtedy pokrył stratę? Dyrektor, ordynator, czy my wszyscy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!