Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W stalowym uścisku Czarnej Maski

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Zapasy, jakie dziś znamy z igrzysk olimpijskich, wywodzą się z tradycji atletyki i ze sztuki cyrkowej.

<!** Image 2 align=none alt="Image 216454" sub="W okresie miedzywojennym zapasy były sportem o wiele bardziej popularnym niż dzisiaj, a na wielkie turnieje przychodziły tysiące widzów. Na zdjęciu: podczas tradycyjnego turnieju w Berlinie, często wygrywanego przez Polaków. Zdjęcie wykonane zostało w 1939 roku, kiedy naszych atletów na starcie zabrakło.
[FOT. NAC]">

Zapasy, jakie dziś znamy z igrzysk olimpijskich, wywodzą się z tradycji atletyki i ze sztuki cyrkowej.

W Polsce walki w stylu grecko-rzymskim, zwanym też francuskim, jak również rusko-szwajcarskie, wolnoamerykańskie i toczone w innych stylach rozsławili przede wszystkim jeszcze w czasach rozbiorów Władysław Pytlasiński oraz Stanisław i Władysław „Zbyszko” Cyganiewiczowie. Wszyscy oni zrobili karierę głównie w USA, gdzie się osiedlili i do Polski przyjeżdżali tylko w odwiedziny.

<!** reklama>

W okresie międzywojennym wybitni atleci siłacze toczyli walki o naprawdę spore pieniądze w wielu miastach Polski. W kawiarnianych ogródkach, w restauracyjnych salach, na specjalnie na te okazje instalowanych podiach. Walki te popularne były i w naszym regionie, a szczególnie w Bydgoszczy, gdzie moda na oglądanie takich turniejów narodziła się jeszcze w czasach pruskich.

W innych miastach Kujaw i Pomorza zapaśnicy zawodowi występowali sporadycznie. W Toruniu i Grudziądzu kwitły za to zapasy amatorskie, a raczej sportowa atletyka, bowiem atleci i zmagali się na ringach, i podnosili ciężary.

Ostatnim pociągiem z Kijowa

Jeszcze Polska żyła wojną z Rosją Sowiecką, jeszcze żołnierze wracali z frontu, a już w Poznaniu, Bydgoszczy, Toruniu i Inowrocławiu zorganizowano pierwsze w wolnej Polsce wielkie turnieje zapaśnicze. Wygrał je wszystkie młody siłacz, Teodor Sztekker, który uciekł z Kijowa przed rewolucją bolszewicką ostatnim pociągiem. Były to pierwsze sukcesy w jego wielkiej światowej karierze. Niebawem rozpoczął wspólne treningi z „olbrzymem z Kijowa” Aleksandrem Garkowienką, razem wyjechali na kilka lat do USA.

Pierwszy klub atletyczny w naszym regionie powstał w 1921 roku w Inowrocławiu. Na cześć Cyganiewiczów przybrał nazwę „Zbyszko”.

W Bydgoszczy w latach 20. walki zapaśnicze toczyły się w tzw. Teatrze Popularnym, znajdującym się na terenach Ogrodu Patzera (przy ul. św. Trójcy, w miejscu, gdzie dziś znajduje się siedziba ZUS), zwanym też „U Kocerki”, gdyż właścicielem restaruracji był Teodor Kocerka senior, ojciec wspaniałych wioślarzy - Teodora i Henryka. On też fundował nagrody. Na przykład w 1928 r. główną wygraną była niebagatelna kwota 3000 złotych.

<!** Image 1 align=none alt="Image 216456" sub="Z lewej siłacz Badurski, na którego karku 30 bydgoszczan zginało kolejową szynę
[FOT. ilustracja poznańska i nowiny sportowe]">

Turnieje rozpoczynały się na początku czerwca lub lipca i trwały do końca sierpnia, a niekiedy przeciągały się do września. Wielokrotnie w nich uczestniczyli rozpoznawani dobrze przez widzów „zapaśnik żydowski” Faktor, „brutal z Łotwy” Liełkojs, „Murzyn” Sam Sandi oraz Hindus Sarakhi, Japończyk Mori, Mongoł Wajnura, Ukrainiec Ostap Tuma czy Niemiec Rogenbaum. Jeśli w ciagu pół godziny nie doszło do położenia na łopatki, walkę przerywano, ogłaszając wygraną na punkty. Dziennie rozgrywano 5-7 pojedynków, zabawa trwała zatem przez cały wieczór.

30 osób na karku Badurskiego

Walki poprzedzała specjalna uwertura grana przez orkiestrę, po czym odbywała się wokół ringu parada wszystkich uczestników turnieju w rytm marsza gladiatorów z „Aidy” Verdiego.

Zwyciężano poprzez położenie na łopatki za pomocą pojedynczego, podwójnego lub potrójnego nelsona, ale też, jak wówczas to określano, przez paradę, złamanie mostu, makaronem, chwytem biodrowym, kluczem, młynkiem błyskawicznym, krawatem, kontrparadą czy bras roulets. Przekraczający przepisy byli dyskwalifikowani. Pokonani mieli prawo do rewanżu. Do rywalizacji w trakcie trwającego już turnieju, bywało, dołączali i inni atleci, występujący uprzednio w innych zawodach.

W trakcie turniejów zapaśnicy dorabiali sobie biorąc udział w dodatkowych pokazach siły i umiejętności. Michelson np. w pozycji leżącej utrzymywał na desce położonej na piersiach 16 osób spośród publiczności, potrafił też przeciągnąć dwa konie. Morton demonstrował chwyty japońskiej sztuki walki ju-jitsu (dżudo) oraz boks angielski. Były też konkursy kulturystyczne. Największym zainteresowaniem cieszyło się zginanie przez 30 osób żelaznej szyny na karku Badurskiego.

Niecodziennym wydarzeniem w 1928 roku w Bydgoszczy było pojawienie się tzw. Czarnej Maski. W pierwszym swoim występie zademonstrował, jak skwapliwie odnotowała lokalna prasa, nadzwyczajną siłę i zremisował po 25 minutach z Mortonem. Po zdjęciu maski okazało się, że jest to początkujący atleta, Stanisław Pałek z Inowrocławia. Publiczność zgotowała mu ogromną owację.

W czasie walk widzowie reagowali na ogół żywo, dopingując zawodników okrzykami, zagrzewając do aktywniejszej postawy i podpowiadając, co mają zrobić. Czasami niezadowolenie z przebiegu walki objawiało się przez głośne okrzyki albo rzucanie przedmiotów na ring. Lądowały na nim... laski, cylindry, kalosze, butelki.

Z krzesłem na sędziego

Najwięcej znanych zapaśników zgromadził turniej zorganizowany w Bydgoszczy w 1931 roku, już w ogrodzie Resursy Kupieckiej (nieistniejącym dziś budynku przy ul. Jagiellońskiej, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się gmach Wydziału Humanistycznego UKW) z udziałem, m.in., Chorwata Uxy Stibora, marynarza z Odessy Jurija Sudakowa, pięciokrotnego mistrza świata z Estonii Jana Jaago, Argentyńczyka Fehringera, Mongoła Wajnury, Bułgara Martynowa, czarnoskórego Francuza Saint Marsa i innych. Ceny biletów wstępu były słone i wynosiły 4 zł dziennie. W przypadku złej pogody walki odbywały się w dużej sali Resursy.

Już na początku turnieju doszło do zgrzytu. W walce otwarcia przypadkowo uderzony Wajnura z Mandżurii oddał, a kiedy sędzia zdyskwalifikował go, chwycił za krzesło, żeby rozprawić się z arbitrem. Widzowie z pierwszego rzędu wskoczyli na ring i powstrzymali zapaśnika. Dostał 50 zł grzywny.

Kilka dni po rozpoczęciu walk okazało się, że w turnieju weźmie udział jeszcze jeden zawodnik. Był nim uwielbiany wówczas w całym kraju zwycięzca turnieju o tytuł mistrza świata w Budapeszcie, Teodor Sztekker. Jego walka z Chorwatem Stiborem zgromadziła tłum publiczności, która wypełniła do ostatniego miejsca ogród, nie wyłączając okolicznych drzew i dachów.

„Dziennik Bydgoski” pisał: „Ogród okazał się za ciasny. Tłum widzów, który nie mógł dostać się na widownię, oblegał gmach aż do czasu rozstrzygnięcia walki Sztekkera, a specjalne samorzutnie zorganizowane forpoczty dostarczały miłośnikom walk wieści z placu boju. Gdy na deskach ukazał się mistrz, rozległy się dzikie okrzyki przypominające wycie ludożerców afrykańskich”.

Bój zakończył się położeniem Chorwata na łopatki. Nie udała się Sztekkerowi walka z Saint Marsem. Choć wygrał, miał rozbity nos, stracił ząb. Potem mistrzowi szło jeszcze gorzej, m.in. przegrał z Estończykiem Jaago i został przypadkowo znokautowany nieprawidłowym ciosem zadanym przez Francuza podczas rewanżu.

Odsiecz długorękiego olbrzyma

Na wieść o kłopotach Sztekkera do turnieju zgłosił się inny świetny zapaśnik, zwany długorękim olbrzymem, mierzący pnad 2 metry i ważący 140 kg, Leon Pinecki, grożący Saint Marsowi srogim rewanżem za poniżenie Sztekkera. Pinecki przez ostatni rok startował w różnych turniejach, m.in. w Argentynie i Turcji. Z Francuzem wygrał łatwo, dopingowany przez znów niezwykle liczną publiczność, ale z Estończykiem przegrał. Niebawem w Bydgoszczy zjawiła się kolejna wielka sława, rosyjskiego pochodzenia, ale z polskim obywatelstwem, olbrzym, także wielokrotny mistrz globu, przyjaciel Sztekkera, Aleksander Garkowienko. „W ogrodzie wrzało jak w ulu. Publiczność prowadziła namiętne dysputy, zawierała zakłady, toczyła głośne sprzeczki” - pisała miejscowa prasa.

<!** Image 4 align=none alt="Image 216457" sub="Podczas walki w stylu wolnoamerykańskim wszystkie chwyty były dozwolone
[FOT. Ilustracja poznańska i nowiny sportowe]">

Po sześciu tygodniach walk „turniej, jakiego nie było” dobiegł końca. Zwycięzca, Garkowienko, otrzymał 2500 zł, drugi wygrany - Pinecki 2000 zł, trzeci - Sztekker 1500, a Jaago - 1000. Takich walk i takich pieniędzy na ringu nigdy już więcej w naszym regionie nie oglądano, choć w 1937 roku w Bydgoszczy w zawodach wziął udział Cyganiewicz! Był to młodszy i mniej znany z braci - Władysław. Choć miał już 46 lat, w turnieju zwyciężył bez wielkiego trudu.

<!** Image 5 align=right alt="Image 216458" sub="Aleksander Garkowienko (z lewej) i Leon Pinecki w pierwszym szeregu
[FOT. NAC]">W Toruniu w tym czasie lokalną sławą był Klemens Felchnerowski z Podgórza, założyciel klubu atletycznego, zapaśnik i ciężarowiec, wielokrotny zwycięzca organizowanych w mieście i regionie turniejów dla amatorów. Rozgrywano regularnie mecze Toruń - Grudziądz. Ćwiczenia i walki pokazowe, głównie w stylu francuskim, organizował Sokół IV okręgu Dzielnicy Pomorskiej w Chełmży, Wąbrzeźnie i Golubiu. Jedynym znanym zapaśnikiem zawodowym pochodzącym z Torunia był Maciejewski, jednak nie odniósł on na światowych ringach sukcesów, podobnie jak grudziądzanin Gęstwiński, który wyjechał do Niemiec i tam walczył.

Mistrz Kurlandii w parku Wiktorii

W Toruniu wielokrotnie próbowano zorganizować spektakularne walki zapaśnicze, jednak brakowało odpowiednio dużej sali, więc w upalne letnie dni ustawiano ring w parku Wiktorii (w miejscu dzisiejszego Wydziału Fizyki UMK przy ul. Grudziądzkiej). W 1931 roku w rozgrywanych w Toruniu mistrzostwach Pomorza udział wzięli, m.in., mistrz Berlina Kwiatkowski, mistrz Kurlandii Pitow i mistrz Sokoła Westfalskiego Kryszewski, nigdy jednak tak wielkiego turnieju jak w Bydgoszczy nie udało się zorganizować. 


Fakty

Rozsławiali Polskę na świecie, kiedy jej nie było

Władysław Pytlasiński (1863 - - 1933) sławę zapaśniczą zdobył w Szwajcarii. Po powrocie do kraju występował w cyrku. W 1900 roku zdobył w Paryżu tytuł mistrza świata. W wolnej Polsce szkolił młodzież w Łodzi.

Stanisław „Zbyszko” Cyganiewicz (1879-1967) sławę zdobywał w Wiedniu, a w 1906 roku został mistrzem świata w stylu klasycznym, potem odbył tournée po USA, gdzie osiedlił się na stałe.

Leon Pinecki miał 203 cm wzrostu i 250-centymetrowy rozstaw rąk. Zdobył trzykrotnie tytuł mistrza świata. Mieszkał w Berlinie, był obywatelem Niemiec, ale na matach reprezentował Polskę. Po dojściu do władzy Hitlera był więziony. Zmarł w 1949 roku.

Teodor Sztekker pochodził z Kijowa. Ożenił się ze znaną i głośną pisarką Wandą Melcer. Gdy był u szczytu sławy, zmarł na białaczkę, mając 36 lat. Był wówczas 1934 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!