Dokładnie 20 lat temu - 27 czerwca 1988 roku - we francuskim Villeneuve d’Asoq skokiem na wysokość 5,90 m ustanowił niepobity do dziś rekord Polski.
<!** Image 2 align=right alt="Image 88289" sub="Do Mirosława Chmary od 20 lat należy rekord Polski w skoku o tyczce. /Fot. Tadeusz Nadolski">Trzy miesiące później na igrzyskach w Seulu Siergiej Bubka takim wynikiem wywalczył złoty medal. Mirosław Chmara, bo o nim tu mowa, w finale konkursu skoku o tyczce... nie zaliczył żadnej wysokości. Podobnie jak drugi nasz reprezentant, Marian Kolasa.
- W pierwszej połowie 1988 roku byłem w wyśmienitej formie - wspomina Mirosław Chmara. - Już w marcu w Grenoble w hali skoczyłem 5,80. Potem ustanowiłem ten rekord Polski, którego do dziś nikt nie poprawił. Dlaczego nie wyszło w Seulu? Złożyło się na to kilka przyczyn. W przygotowaniach do igrzysk popełniono poważny błąd. Od czerwca nie zaplanowano nam żadnych startów. Formę mieliśmy utrzymywać na zgrupowaniu w Spale. Przebywając cały czas w jednym miejscu, można było dostać w głowę. W sumie jednak byłem w dobrej dyspozycji fizycznej. Gorzej było z techniką. Tuż przed zawodami wszyscy oficjele podchodzili, poklepywali, tak jakbym medal już miał w kieszeni. Chyba do końca nie wytrzymałem tej presji. Jeszcze na treningu skoczyłem 6 metrów. Bubka, jak to zobaczył, był załamany. Zawody to jednak zupełnie co innego. W finale rozpocząłem od 5,60 i... trzykrotnie strąciłem poprzeczkę. To był koniec. Długo nie mogłem dojść do siebie.
<!** reklama>Dodajmy, że na podium stanęło trzech reprezentantów ówczesnego ZSRR - Siergiej Bubka, Rodion Gataulin (5,85) i Grigorij Jegorow (5,80).
Po pechowej olimpiadzie Mirosław Chmara startował jeszcze pięć lat, ale - jak sam mówi - było już z górki. Rozstał się z trenerem kadry Edwardem Szymczakiem. Wyniki nie były najlepsze, więc ciężko było się „wbić” w lukratywne mityngi, gdzie można było zarobić nawet do 20 tys dolarów, sumy na tamte lata zawrotne (choć 45 procent zabierało państwo).
<!** Image 3 align=right alt="Image 88289" sub="Dziś były zawodnik BKS i Zawiszy Bydgoszcz wspólnie z rodziną prowadzi firmę... „Skok”. /Fot. Tadeusz Nadolski">Karierę oficjalnie zakończył w 1993 roku i zajął sie biznesem.
- Prowadzimy taki rodzinny interes. Nasza firma „Skok”, zatrudniająca dziesięciu pracowników, produkuje wyroby metalowe. Ojciec Marian jest głównym technologiem i kontrolerem jakości, żona Małgorzata ksiegową, a ja zajmuję się marketingiem i zaopatrzeniem - mówi Mirosław Chmara.
Mimo że zawodowo ze sportem nie ma nic wspólnego, często odwiedza stadion Zawiszy przy ul. Gdańskiej. Charakterystyczną wysoką (203 cm wzrostu) sylwetkę kibice znowu zobaczą podczas zbliżających się imprez - festiwalu lekkoatletycznego Tamex Cup i mistrzostw świata juniorów (8-13 lipca).
Teczka osobowa
Mirosław Chmara
- Ur. 9 maja 1964 roku w Bydgoszczy. Kluby: BKS Bydgoszcz (1979-1983, pierwszy trener Ryszard Rybak), Zawisza Bydgoszcz (1984-1993, Roman Dakiniewicz).
- Od 20 lat rekordzista Polski w skoku o tyczce (5,90), trzykrotny mistrz Polski i pięciokrotny w hali. Dwukrotny uczestnik mistrzostw świata - w Rzymie (1987) i Tokio (1991), gdzie odpadł w eliminacjach. Brązowy medalista HME w Hadze (1989), czwarty w HMŚ Budapeszcie (1989) oraz w HME w Madrycie (1986) i Budapeszcie (1989).
- Olimpijczyk z Seulu (1988). W eliminacjach 5,40, w finale trzykrotnie strącił tyczkę na pierwszej wysokości 5,60 (zwyciężył reprezentant ZSRR Siergiej Bubka - 5,90).