Z 18 miesięcy na dostosowanie się do wprowadzonych w parku zakazów pozostało wprawdzie jeszcze 17, lecz niektórzy domagają się, by już służby dobrały się do skóry tym, którzy po godzinie 22 handlują na starówce spirytualiami. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby okazało się, że wśród tych donosicieli są restauratorzy, którzy w sklepach z monopolem widzą konkurencję. Bo tak naprawdę to dla restauratorów, w ich interesie rada miasta uchwaliła ów zakaz. A czy kiedy stanie się już obowiązującym prawem, to będzie skuteczny?
Bardzo bym się zdziwił, gdyby tak było. Kto bowiem kupuje alkohol na starówce, by go wypić na miejscu? Przede wszystkim dwie kategorie klientów: małolaty, których nie stać na imprezowanie w knajpkach, i tzw. element, zwykle uzależniony od procentów. Pierwsi wypić chcą, drudzy muszą. Jedni i drudzy wiedzą, że „zorganizowanie” wieczorem flaszeczki to w Bydgoszczy bułka z masłem i wiele nie trzeba się w tym celu nachodzić. Gdy zatem nocne monopole znikną z okolic Wyspy Młyńskiej i Starego Rynku, to pewnie złote żniwa przeżywać będą sklepiki na obrzeżach parku kulturowego. W przyrodzie nic nie ginie...
