Dawniej mówiło się o nich: stara panna, stary kawaler, rozwiedziony. Brzmiało to źle, dyskryminowało. Dziś osoby samotne nazywa się singlami. To słowo stało się modne. Nie zawsze oznacza wolność i samodzielność z wyboru. Singlem bywa się też z konieczności.
<!** Image 2 align=right alt="Image 105893" sub="Fot. Łukasz Ciaciuch ">160 milionów singli w Europie, 5 milionów w Polsce. Jednoosobowych gospodarstw domowych na świecie wciąż przybywa. Przewiduje się, że do 2030 r. będzie ich w naszym kraju 7 milionów, czyli jedna trzecia. Martwi to demografów. Pojawiają się propozycje, by przywrócić w Polsce tzw.
„bykowe”.
Tak w PRL nazywano podatek płacony przez kawalerów po trzydziestce. Zniesiono go w latach 70. ubiegłego wieku, ale o jego przywrócenie upomniał się niedawno poseł IV RP, Marian Piłka.
Na Zachodzie też trwają dyskusje. Singlami zajmują się naukowcy. Z ich badań wynika, że samotnicy zużywają więcej wody i prądu. Wytwarzają też więcej śmieci niż przeciętna rodzina. Na dodatek są bardziej chorowici od osób żyjących w parach.
Frontem do singli ustawiły się firmy marketingowe. Proponują im atrakcyjne spędzanie czasu na wspólnych imprezach i wycieczkach. Inicjują powstawanie klubów dla samotnych, zakładają internetowe portale dla singli. Po to, by dotrzeć do nich z reklamą i
dobrze sprzedać produkt
We Wrocławiu powstał klub „Połówki Pomarańczy”, zrzeszający singli z całej Polski. Stworzyły go specjalistki od PR i marketingu. Proponują członkom klubu integracyjne imprezy, oferują upusty. W naszym regionie też się ruszyło. W Bydgoszczy: klub „Euphoria”, w Toruniu - „Hipnoza” organizują tzw. Single Party. Pojawił się pomysł, by wchodzących na taką imprezę zaopatrywać w odpowiednie opaski. Niebieską dostają single, którzy będą chcieli tego wieczoru zaszaleć. Czerwoną - szukający miłości. Biała ma oznaczać, że singel jest teraz w parze i innego towarzystwa sobie nie życzy.
<!** reklama>- Tam przychodzą bardzo młodzi ludzie, którzy chcą się wyszaleć - twierdzi Karolina. Zajrzała do takiego klubu, ale na imprezie nie została. Skończyła właśnie 32 lata i przeżywa ostry kryzys.
- Dla singli w moim wieku nie ma propozycji - uważa. - Są tylko biura matrymonialne, gotowe znaleźć mi połówkę.
A połówki pod obrączkę Karolina na razie nie chce. - Można powiedzieć, że jestem „kobietą po przejściach” - śmieje się, choć, jak sama zauważa, nie jest jej do śmiechu.Trafiają się jej faceci dzieci albo klasyczne powoje. - Może dlatego, że jestem kobietą silną - stawia sobie diagnozę. W sierpniu wybrała się z biurem turystycznym na wycieczkę dla singli. Do Wiednia i Pragi. - Były tam same staruszki... - narzeka. Mówi, że nie jest singlem z wyboru, tylko z konieczności. Ma mieszkanie, dobry zawód, nieźle zarabia. Chętnie założyłaby rodzinę. - Problem w tym, że wolnych facetów w moim wieku jest mało. Najlepszych już ktoś wyrwał. Na rynku został towar wybrakowany, a mnie
marzy się „ciacho”.
Maciek, lat 28, uważa się za takie „ciacho”. Co tydzień znajduje w Internecie nową dziewczynę. Umawia się, spędza z nią wieczór, rzadziej dwa. - Do trwałego związku mi nie jest śpieszno. Chcę jeszcze trochę poszaleć - mówi. O małżeństwie ma złe zdanie. Jego kumpel, niedawno zakochany po uszy, właśnie się rozwodzi. - Rok po ślubie, bo tyle wytrzymali - mówi. - Ona traktowała go jak własność, on nie cierpiał teściowej, bo do wszystkiego się wtrącała. Tragedia!
Wspomnienia z rodzinnego domu też ma nie najlepsze. Ojciec odszedł do innej, a matka do dziś psy na nim wiesza. Mówi do Maćka: - Ty się synku za młodu się wyszum, żeby potem żona przez ciebie nie cierpiała. Więc Maciek szumi, a że jest przystojny, pieniądze i auto ma, na brak singelek nie narzeka.
Specjaliści od marketingu mają świadomość, że single to grupa osób zarabiających powyżej przeciętnej. Sporą grupę stanowią ci, którym znalezienie partnera uniemożliwiła kariera. - Taki był mój wybór - przyznaje 31-letnia Kasia. Urody jej nie brakuje, skończyła dwa fakultety, pracuje w dużej zagranicznej firmie. - Przeżyłam wyścig szczurów - wspomina. - A także romans z kolegą z pracy.
Bo o taki związek najłatwiej, gdy człowiek w tym samym środowisku się obraca. Po wyczerpującej pracy, bo tylko taka zapewnia młodej kobiecie karierę, padałam do łóżka skonana. Na wyjście do klubu nie miałam już ochoty. Kolega z pracy podszedł mnie na tzw. imprezie integracyjnej. Dwa dni w hotelu nad morzem, opłacone przez firmę, dużo alkoholu. Przyznaję: trudna nie byłam. Wylądowaliśmy w łóżku. Nie przeszkadzało mi, że ma żonę. Wtedy, bo później to już tak.
Alicja, Hanka i Lucyna to kobiety grubo po czterdziestce. Rozwiedzione... - Jesteśmy teraz wolne z wyboru - deklarują. - Takie sobie...
wesołe singelki.
Na co dzień prowadzą własny biznes, zarabiają pieniądze. W weekendy i wakacje je wydają. - Raz w miesiącu jeździmy do SPA na gruntowną odnowę - słyszę. - Dwa razy w roku spędzamy urlopy w ciepłych krajach. Dobre hotele, czyste plaże, nocne imprezy na parkiecie i przy barze. Jak nie ma odpowiednich singli płci odmiennej, też się dobrze bawimy - twierdzą. Ostatnio były w Meksyku, na przyszły rok planują Karaiby. - Ładujemy tam akumulatory, potem wracamy do prowadzenia interesu i już planujemy kolejny wypad. Inne kobiety nam zazdroszczą. Mąż, kuchnia, kłótnie o duperele... My już to mamy za sobą.
Andrzej, mąż Lucyny, też próbuje singlowania. Jego małżeństwo z młodszą o 18 lat plastyczką zakończyło się po dwóch latach.
- Obskubała go i znalazła sobie innego - Lucyna nie kryje satysfakcji. Pamięta, jak młoda, atrakcyjna blondynka urządzała biuro jej męża. - Najwięcej pracowała nocami, a mój były mąż był wtedy jej konsultem - mówi z przekąsem.
Andrzej jej sarkazmu nie podziela. - Fajnie było, ale się skończyło - kwituje swój ostatni związek. Do kolejnego jeszcze nie dojrzał. - Teraz to ja sobie przetestuję wolne związki - zapowiada. Na razie kiepsko mu idzie. Unika młodych kobiet i trafia na singelki z przybytkiem. - Dzieciaki patrzą na nowego „wujka” krzywym okiem, robią wszystko, by mnie zniechęcić. Zaczynają się niesnaski, problemy. Nie jest łatwo - ocenia. Czasem zastanawia się, czy wrócić do Lucyny, ale szybko się reflektuje: - To się chyba nie uda. Odeszliśmy od siebie
za daleko.
Nagły wzrost liczby singli w Polsce to, m.in., efekt masowej emigracji. Tysiące młodych Polaków wyjechało do Anglii i Irlandii za pracą. Ich związki nie wytrzymały rozłąki. Zarówno te narzeczeńskie, jak i te ślubne.
Anka, lat 26 pojechała do narzeczonego do Irlandii. On chciał, by zostali tam na stałe. Ona wytrzymała rok. - Nie po to kończyłam studia, by pracować na zmywaku - tłumaczy swój powrót do Polski. Twierdzi, że stresowały ją pogoda (ciągle pada), brak kontaktów towarzyskich i słaba znajomość języka. - Powiedziałam Tomkowi: albo wracasz do Polski, albo się rozstajemy. Został, ale wciąż pisze maile, że
kocha i czeka.
Niech czeka, bo ja teraz swój wyjazd do Irlandii ostro odreagowuję. Spotykam się z kolegami, chodzę na imprezy. I szukam pracy, co w przypadku psychologa, świeżo po studiach, wcale nie jest łatwe.
Rafał, lat 28, przed miesiącem wrócił do Polski z Londynu. Pracował jako murarz, ale budowlana hossa w Anglii się skończyła. A i w Polsce ze znalezieniem pracy ma problemy. Ogłasza się więc w prasie: „Solidnie wykonuję remonty”. - Zarobki w porównaniu z tymi na Wyspach są kiepskie - ocenia, ale widzi też dobre strony swojego powrotu. - Może znajdę w Polsce odpowiednią dziewczynę, bo bycie singlem w Anglii mocno mi dopiekło. Odczuwam potrzebę szybkiego założenia rodziny. Chyba nie potrafię żyć samotnie.
Fakty
Gdy singel będzie stary...
W USA singli jest więcej niż ludzi żyjących w związkach. W Nowym Jorku jest ich 3,5 mln. Powstało tam nawet Amerykańskie Stowarzyszenie Singli, walczące o własną reprezantację w Kongresie. Coraz więcej singli mamy w dużych europejskich miastach; najwięcej w Mediolanie i Berlinie. Warszawę „zaatakowaly” bilboardy z reklamą internetowego serwisu www. single. pl - odpowiednika niemieckiego neu.de. Te strony odwiedza więcej mężczyzn niż kobiet. Niemieccy single polują na polskie singielki. Przypomina to wielkie biuro matrymonialne.
Na singli rzuciły się biura podróży, proponując im egzotyczne wycieczki. Oferty są droższe niż wczasy dla rodzin. Biznes na grupie samotników chcą zrobić wielkie ubezpieczalnie, proponują im medyczną polisę pomocy domowej z wieloma świadczeniami zdrowotnymi na starość.
- Ale o tym, że się zestarzeją i będzie im potrzebna pomoc, młode single nie myślą - zauważa psycholog Jolanta Urbańska. - Pochłania ich wyścig szczurów, robienie kariery zawodowej. Brakuje im czasu na założenie rodziny. Do bycia singlem predystynują też: lęk przed porażką, zbyt wysokie wymagania w stosunku do partnera, niechęć do kompromisu i tolerancji. Gdy singel się zestarzeje, nie będzie miał do kogo się odezwać ani przytulić, zrozumie, że wybierając życie w pojedynkę popełnił błąd.