
Najciekawsze teksty, reportaże i komentarze. Już dziś nowy magazyn "Expressu Bydgoskiego". Oto, co przygotowaliśmy w tym tygodniu.
Zachem - jawny karmiciel, cichy truciciel
Do końca II Rzeczpospolitej w tym miejscu był tylko podmiejski las. Potem wielką wojenną fabrykę, ściśle tajną, zbudowali Niemcy. Zniszczyła ją Armia Czerwona, a na gruzach dawnego DAG powstał polski gigant chemiczny. To jemu w dużej części Bydgoszcz zawdzięcza swój rozwój, ale też i kłopoty. Od czterech lat Zakłady Chemiczne w Bydgoszczy już nie istnieją. Pozostał po nich park przemysłowy. I muzeum.
- Największym szokiem był dla mnie widok ogromu przestrzeni, zajmowanej przez Zachem – wspomina Jan Cichocki, zatrudniony w zakładach w latach 1978-1979. - Na wielkim placu za biurem przepustek i budynkiem dyrekcji widać było pętlę, zbiegającej się sieci dróg, niknących na horyzoncie w lesie, a na niej autobusy. Takie normalne, jak w MZK i przeważnie pełne ludzi.

Dlaczego po każdej ulewie Bydgoszcz tonie?
Wodociągowcy przez trzy lata przyglądali się podziemnemu systemowi rur. Co zobaczyli? Katastrofę. Prawie 2 tysiące studni zasypanych piachem bądź zalanych wodą, uszkodzone ściany i kinety, czyli koryta w dnie studzienek, gruz, kamienie, śmieci, pęknięcia, nieszczelności. Nie powinno więc dziwić, że Podgórną, Wały Jagiellońskie, Marcinkowskiego, Plac Kościeleckich czy Jagiellońską ulewny deszcz zamienia w rwące potoki.

„Darmowe porady prawne”, czyli ustawa - bubel do poprawki
Miało być prawo dla każdego, jest... prawo dla wybranych. Znaczna część obywateli, szukających pomocy w jednym z 1524 punktów bezpłatnych porad prawnych, odchodzi z kwitkiem, bo ustawodawca mocno ograniczył krąg uprawnionych. To ma się zmienić...
Na zdjęciu Sławomir Krainski z Fundacji "Civitas", który uważa, że brak finansowania biur porad obywatelskich działa na naszą szkodę.

Z lwowskiego dachu w przepaść między bogatymi a biednymi
Miasto niezwykłe. Zniszczone przez pożar browaru, ocalone przed skutkami wojny. Przez pięćset lat polskie. Ukształtowane przez blisko 70 narodowości. Ma szansę odzyskać blask brylantu.
Trzeba wejść na dach, najlepiej najwyższego budynku w mieście, i spojrzeć na wszystko z góry. Dopiero z tej perspektywy i tego dystansu mamy szansę na jako takie zrozumienie Lwowa i jego mieszkańców. I wcale nie chodzi o kwestię języka. Chodzi raczej o zrozumienie absurdów i kontrastów.
Zapraszamy w piątek do kiosków oraz na plus.expressbydgoski.pl/