Takiego sezonu nikt się nie spodziewał. Żeńska drużyna z Bydgoszczy po latach marazmu na nowo zaczęła się liczyć się w rozgrywkach Orlen Ligi.
Natomiast męski zespół spisuje się z kolei poniżej oczekiwań. Wprawdzie filar Skry Bełchatów Mariusz Wlazły uważa, że Łuczniczka jest w stanie każdemu się postawić - i tak było przez moment w Kędzierzynie i właśnie ze Skrą, ale punktów z tego nie ma.
- Gdybyśmy grali w innych meczach tak jak z Bełchatowem, to nasza sytuacja wyglądałaby inaczej. Musimy teraz wykorzystać grudniowy terminarz - mówi trener Łuczniczki Marian Kardas, asystent Piotra Makowskiego.
To spójrzmy w kalendarz. Po powrocie z niedzielnego meczu w Gdańsku, bydgoska drużyna pięć meczów pod rząd będzie grać u siebie! Za rywali będzie miała Lubin, Radom, Jastrzębski Węgiel, a pod koniec grudnia GKS Katowice. Co więcej, początek nowego roku również zacznie w hali na Babiej Wsi, z Politechniką Warszawską.
Początek niedzielnego (4 grudnia) meczu Lotos/Trefl Gdańsk (11. w tabeli) - Łuczniczka w niedzielę o godzinie 16 (radio PiK).