To tylko jedna noc. Letnia, ciepła, bezchmurna. Wydawałoby się - zwyczajna. Większość z nas spędziła ją w łóżkach smacznie śpiąc. A ja - tak sprawił przypadek - przysiadłem z przyjaciółmi na Starym Rynku przed restauracją Bistro Katarynka. I zobaczyłem miasto, którego nie da się zobaczyć w dzień.
Pierwsza refleksja nie była zbyt pocieszająca. Pomyślałem sobie, że w sumie to mamy pecha z tym dość surowym klimatem. Że Włochom, Grekom, Hiszpanom, Portugalczykom - tym wszystkim południowcom w sumie zazdroszczę ciepłych nocy w kwietniu, wrześniu czy nawet listopadzie. Uświadomiłem sobie naocznie, jak wiele tracimy przez bliskość potężnej chłodnej Rosji i nie chodzi mi o politykę czy kulturę, tylko o chłód wiejący ze wschodu niemal przez cały rok.
Dosyć narzekania: nasiadówka przed Katarynką miała dużo więcej plusów niż minusów. Właścicielom restauracji właśnie urodził się wnuk, więc świętowaliśmy przy markowym szampanie i dobrym jedzeniu. Dookoła mnóstwo ludzi, każdy gdzieś po coś idzie, jeden się spieszy, drugi delektuje letnią nocą, a zakochani - sobą nawzajem. Rozkrzyczana grupa dziewcząt odprowadzała do domu koleżankę. Czyniły to niemal z nabożną celebrą, bo to nie było takie zwyczajne odprowadzanie, tylko zakończenie wieczoru panieńskiego. Śmiech rozbawionych dziewczyn znikał gdzieś w oddali ulicy Długiej. Jeszcze nie zdążył dobrze wybrzmieć, a już na horyzoncie pojawił się niczym Filip z Konopii Dariusz Zimny, konsul Republiki Czeskiej w Bydgoszczy wraz z małżonką Aliną. Czego tu szukacie po nocy? Zwykły spacer? To siadajcie, świętujmy wspólnie. I jeszcze jeden znany profesor, i Waler Krenz z urologiem Piotrem Jarzemskim i radny Maciej Grześkowiak z żoną i przyjaciółmi. I Piotrek Kurek z żonką, która jest przy nadzieji i tłum wracający z dyskoteki.
To tylko jedna noc. Zimą dłuży się niemiłosiernie, a w lipcu - biegnie tak szybko, że nawet nie wiadomo, kiedy błękit nieba zaczyna wypychać czerń. W oddali, gdzieś za Brdą, czerwieni się słońce. Wracam do domu niewyspany, ale zadowolony, że spojrzałem na swoje miasto z zupełnie innej perspektywy. Niezwykłe to doznanie, wszystkim szczerze polecam. Spieszcie się, póki ciepło i można bezkarnie posiedzieć przed Katarynką. Przyjdzie jesień i znów trzeba będzie czekać długie miesiące na przyjemne, bezchmurne noce. Bydgoszcz to jeszcze nie Madryt, Lizbona czy Wenecja. Nawet ocieplenie klimatu niczego w tej kwestii nie zmienia.
W księżycową jasną noc
Wojciech "Szczapa" Romanowski

To tylko jedna noc. Letnia, ciepła, bezchmurna. Wydawałoby się - zwyczajna.