Podbydgoskie Osielsko. Enklawy okazałych rezydencji. Obok kurne chaty tubylców. Kraina kontrastów i niespodzianek. Okoliczne lasy ukrywają dawne wojskowe osiedla i bezpańskie rudery, zamieszkałe przez ludzi z cienia pałaców.
<!** Image 2 align=right alt="Image 24335" >Przez takich ludzi jak Michtowie i Kusiewicze. Szesnaście osób wegetuje w walącym się domku, w głębi lasu. Bez pracy, bez wody. Bez nadziei. Poza jedną: - Gdyby ten dom zawalił się, to może by jakieś mieszkania dali - marzą i zastrzegają: - Byle nikogo nie przygniotło.
Wygięte w łuk sufity, chybotliwe schody, wypadające cegły, dziurawy dach. Stan bliski katastrofy. W takich warunkach mieszka czworo dzieci. Najmłodsze ma 6 lat.
Najbardziej uwiera brak wody. - Staw wyschnięty - wskazują na sąsiadujące z budynkiem bagno. - A woda z hydrantu zanieczyszczona ropą z pobliskiej wojskowej bazy paliw. Kiedyś gmina dostarczała nam wodę w beczkach, ale za rzadko. Trzy dni i zieleniała.
Teraz sami przywożą ją ze sklepu w plastikowych butelkach. - Tyle, że do picia i gotowania starcza - ocenia Janina Kusiewicz, demonstrując dowód oszczędzania - dwumetrową górę brudnej odzieży. - W czym to prać? - pyta. - I jeszcze mają do mnie pretensję, że dzieciak do szkoły nie chodzi A w czym ma chodzić, jak wszystko leży nieuprane?
Krok do zguby
Dużo w tej zapomnianej ruinie ludzkiej niezaradności i nieszczęścia. Stąd, gdy zabraknie pomocnej dłoni, zaledwie krok do patologii. Zapić, zapomnieć... Ministerstwo Obrony Narodowej, PKN „Orlen” czy gmina Osielsko? Ktoś z tej trójki wielkich i bogatych jest odpowiedzialny za ten dom. Kto? Wszyscy umywają ręce. Powołują się na bałagan w starych dokumentach. Tłumaczą, że zarządzanie leśnym domkiem przechodziło z rąk do rąk. Gmina też wykwaterowała tu kiedyś pogorzelców z Maksymilianowa, a inni zarządcy traktowali dom podobnie. Teraz w gminie stracono orientację, kto tu mieszka i skąd przyszedł. - Wodę przestaliśmy im dowozić, bo stała niewykorzystana i zieleniała - tłumaczy zmianę decyzji wójt Osielska. Zdaje sobie sprawę, że kiedy z budynkiem coś się stanie, to i tak gmina musi zapewnić lokatorom dach nad głową. Przynajmniej tym, którzy niegdyś otrzymali meldunek. - Podpisaliśmy właśnie akt zakupu pewnej nieruchomości od wojska. - zdradza plany. - Na terenie ich osiedla. Zbudujemy tam mieszkania komunalne.
Leśne getto
Ale gminne mieszkania nie powstaną szybko. W pawilonie handlowym na wojskowym osiedlu hula wiatr. Trzeba go rozebrać do fundamentów i na nich postawić komunalny budynek. Czy leśna rudera, opisana jako dom w Bożenkowie, przetrwa kolejną zimę? Wątpliwe.
Ukryte w lesie wojskowe osiedle to też Bożenkowo. I ono chwile świetności ma już za sobą. - Dawniej tętniło tu życie towarzyskie, sportowe i kulturalne, a dobrze zaopatrzonego osiedlowego sklepu wszyscy nam zazdrościli - wspominają starzy mieszkańcy. Dziś kto może, bierze nogi za pas. Ucieka do miasta. Pracy w Bożenkowie nie ma, w jednostce wojskowej zostali wartownicy. Czynsz za mieszkania wyższy niż w mieście. - Ja za 70-metrowe mieszkanie płacę 860 zł. Do tego dochodzi opłata za prąd i gaz - żali się Janina Nadolska. Mieszka tu od kilkunastu lat. Ma troje dzieci. Wszyscy żyją z 900 zł emerytury męża.
Nie oni jedni popadają w długi. Puste okna opuszczonych mieszkań w kilku wojskowych blokach obrazują exodus. - Klub zamknięty na cztery spusty - lokatorzy wskazują opuszczony budynek w centrum. - Z placu zabaw została tylko nazwa. Sklep zamknięto w marcu. Od dawna prosimy, by gmina Osielsko postawiła nam choć dwie lampy na nieoświetlonej drodze do przystanku. Bez efektu.
- To getto - mówią. - Kogo nie stać na własne auto i benzynę, żyje tu jak w więzieniu. Szkoda też naszych dzieci.
- Mam utalentowaną 11-letnią córkę - dowodzi Nadolska - Natalka pięknie śpiewa, nauczyciele radzą, by jej talent wzmocnić dodatkową nauką. Ale mnie nie stać na dowożenie jej do miasta.
Urzędowa fikcja
Bożenkowo II. Leśna droga prowadzi do asfaltu. Tu zaczyna się Zielona Dolina. Mieszka przy tej ulicy sołtys i kilkunastu innych gospodarzy. W lewo od Zielonej Doliny ciągnie się polna droga. Trzy lata temu i ona dostała nazwę: Deszczowa. - Nadali drodze nazwę na wejście do Unii - śmieją się mieszkańcy. I jest to płacz przez łzy, bo... - Okazało się, że mamy nazwę, ale nie mamy drogi - tłumaczy Krystyna Hinz. - To znaczy ona jest w tym miejscu od kilkudziesięciu lat, ale nie na gminnych mapach. Na nich zapisano, że teren należy do „Orlenu”. A raczej do jego poprzedniczki - CPN.
Mieszkańcy dowiedzieli się o tym, gdy postanowili wydzielić ze swojego siedliska działki na sprzedaż. - Okazało się, że nie mamy dostępu do drogi publicznej, więc zarówno sprzedaż gruntu, jak i rozbudowa domu nie jest możliwa - konstatują. Wójt Osielska ten fakt potwierdza. A nadanie nazwy ulicy, której nie ma, tłumaczy: - Nie mogliśmy się doszukać, kto jest właścicielem tej drogi, więc sięgneliśmy do ksiąg wieczystych. Wynikało z nich, że właścicielem gruntu jest skarb państwa, a zarządzającym - CPN.
Sprawa wydawała się prosta. PKN „Orlen” zgodził się przekazać gminie teren pod drogę nieodpłatnie. Do drogi miał dołączyć ów bezpański budynek w lesie. - Miało wystarczyć jednostronne zrzeczenie się praw do obu nieruchomości i przekazanie ich gminie aktem notarialnym - tłumaczy wójt. - I nagle... Niespodzianka. 4 maja, upoważniona przez koncern kancelaria prawna przysyła nam pismo. „PKN Orlen nie jest właścicielem tych nieruchomości i nie przysługuje mu żaden tytuł prawny”.
To wyszło w sądzie, gdy przymuszano „Orlen” do rozbiórki leśnej rudery. Okazało się, że w księgach wieczystych jako zarządzający budynkiem nadal figuruje CPN. Sytuacja patowa, bo CPN już nie ma, Orlen tej spuścizny nie uznaje, a gmina się nie poczuwa. Wójt zamierza sprawdzić, czy obie nieruchomości nie są przypadkiem w zarządzie MON. Kto wie, czy ktoś nie włączył ich do 40 ha lasów oddanych niegdyś wojsku? Tyle że czas leci, a pozbawionym możliwości sprzedaży ziemi gospodarzom bieda do domów zagląda.
Genowefa Betyna mieszka w Bożenkowie od urodzenia. Ma już swój wiek, chore serce: - Nie mam krewnych, a dom popada w ruinę - żali się kobieta. - Mam zawieszoną emeryturę rolniczą, bo posiadam gospodarstwo. Dostaję 150 zł na miesiąc. Jak z tego wyżyć?
W ubiegłym roku trafił się jej kupiec na spory kawałek ziemi. Brak drogi na mapie zniweczył plany. Działki bez prawa zabudowy nikt nie kupi. W podobnej sytuacji jest rodzina pani Golonki. Skończy się jej zasiłek chorobowy, przejdzie na kuroniówkę. Sprzedaż ziemi dałaby jej rodzinie szanse na godne życie.
Sytuacja Krystyny Hinz też jest nie do pozazdroszczenia. Dwoje dzieci jeszcze się uczy, jedno malutkie. Do pracy nie pójdzie:
- Jak w Bożenkowie rodzi się dziecko, to w rodzinie zaczyna się bieda - ocenia. Nie ma przedszkola, więc kobieta musi zrezygnować z pracy. Nie wszystkich stać na samochód.
Hinzowie mieli kiedyś „malucha”. Teraz, z niewielkiej pensji męża nie dałoby sie nawet na benzynę uszczknąć. Starszy syn kształci się na piekarza. - Poszli mu na rękę i pozwolili dojeżdżać do piekarni na 6.00 - cieszy się kobieta. - Tam pracę zaczynają o 5.00, a pierwszy autobus z Bożenkowa odjeżdża o 5.20.
Od macochy
W Bożenkowie II nie ma sklepu. Betynowa jeździ po chleb 3 kilometry. Rowerem. - Jak nie odśnieżą drogi, to brodzę po śniegu - mówi.
- Na szczęście gmina dowozi dzieci do szkół w Maksymilianowie i Żołędowie - doceniają ten fakt mieszkanki Bożenkowa - Ale już na udział w dodatkowych zajęciach dzieci nie mają szans.
Utyskują, że bogata gmina Osielsko traktuje mieszkańców Bożenkowa po macoszemu: - Tu nic się nie buduje, tylko zabiera. Najpierw Bożenkowo straciło dwie szkoły - wyliczają. - A można było w jednej z nich urządzić świetlicę, ustawić ze trzy komputery. Teraz zabrano nam drogę i szansę na sprzedaż ziemi. A jedyne, co w Bożenkowie II powstało, to ogromna wieża telefonii komórkowej. Tylko że to akurat nikogo nie cieszy.
- Jak szybko gmina Osielsko usunie kłodę spod nóg mieszkańców Deszczowej? - Myślę, że ustalanie zarządcy tego terenu potrwa w najgorszym przypadku kilka tygodni - deklaruje wójt.