Uwaga na ten denaturat!

Do sprzedaży mogło trafić ok. 60 tysięcy butelek denaturatu z metanolem wyprodukowanego przez firmę „Darchem” w Mogilnie. Inspekcja sanitarna apeluje o to, by nie spożywać tego produktu.

Chodzi o dwa produkty o nazwie „Denatura” i „Denatura Max”. Służą między innymi do czyszczenia maszyn.

Alarm wszczęła Prokuratura Rejonowa w Gnieźnie. Krótko przed Bożym Narodzeniem zmarło w tym mieście dwóch mężczyzn. Jednym z nich był bezdomny. Mogli śmiertelnie zatruć się metanolem. - W piątek odbyła się sekcja zwłok. Mamy uzasadnione podejrzenie, że zmarli wskutek spożycia denaturatu firmy „Darchem”. Na miejscu spożycia znaleziono butelkę po „Denaturze”. Dlatego poinformowaliśmy inspekcję sanitarną i inspekcję handlową - mówi Radosław Krawczyk, zastępca prokuratora rejonowego w Gnieźnie. Jak ustalił państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Mogilnie, „Denatura” i „Denatura Max” zawierają alkohol metylowy w stężeniu ok. 9 procent. Na opakowaniach nie było jednak ostrzeżenia.

<!** reklama>

- Wyprodukowano około 70 tysięcy butelek denaturatu. Około 10 tysięcy butelek zabezpieczono w siedzibie producenta. Reszta trafiła do obrotu na terenie 9 województw, w tym kujawsko-pomorskiego. Mimo że produkt nie nadaje się do spożycia, zdajemy sobie sprawę z tego, że stanowi zagrożenie w środowiskach patologicznych - informuje Urszula Piwek-Brejecka, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Mogilnie.

W powiecie bydgoskim ustalono cztery miejsca, do których trafił śmiertelnie groźny denaturat. Inspektorzy sanitarni odwiedzili je wspólnie z policjantami. Z wszystkich punktów denaturat został już wycofany przez producenta.

Spożycie już „pięćdziesiątki” alkoholu metylowego może skończyć się śmiercią.

Metanol powoduje również uszkodzenie nerwu wzrokowego, a produkt jego rozpadu niszczy organy wewnętrzne.

Dwie osoby zasłabły na terenie Zachemu

Nie pijcie, to metanol