Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga! Kursant leży za kółkiem

Tekst: Hanna Walenczykowska Zdjęcia: Tadeusz Pawłowski
Instruktor, w połowie nauczyciel, w połowie psycholog, musi wpoić nie tylko zasady ruchu drogowego. Jego nadrzędnym celem jest przygotowanie kierowcy do bezpiecznej jazdy samochodem.

Instruktor, w połowie nauczyciel, w połowie psycholog, musi wpoić nie tylko zasady ruchu drogowego. Jego nadrzędnym celem jest przygotowanie kierowcy do bezpiecznej jazdy samochodem.

<!** Image 2 align=none alt="Image 189035" sub="Aleksandra Laskowska, kursantka, oraz Jacek Kociszewski, instruktor i pilot rajdowy, podczas jednej z wielu praktycznych lekcji nauki jazdy. Nasi dziennikarze wraz z nimi przejechali trasę rozpoczynającą się w Automobilklubie Bydgoskim - kilka kilometrów bydgoskich ulic. Fot. Tadeusz Pawłowski">Wsiadamy do „elki”. Za kierownicą Aleksandra Laskowska. Auto jest ustawione tak, żeby można było wyjechać z parkingu Automobilklubu Bydgoskiego. Szlaban w górę. Najpierw Piotrowskiego, potem Jagiellońską. Płynnie, choć wolno, w kierunku ronda. Kierunkowskaz...

- Często przychodzą do nas ludzie, którzy myślą, że potrafią jeździć - mówi Jacek Kociszewski, instruktor i prezes AB. - Nie mają prawa jazdy, a już mają złe nawyki.

Chodzi na przykład o ustawienie fotela. Niektórzy kładą się, bo mają duży brzuch. Leżą wygodnie i nic nie widzą.

Z okna samochodu

Wjeżdżamy na rondo Jagiellonów, skręcamy w lewo. W dali pałacyk, przed laty należący do BTW.

- Było w nim kiedyś chińskie centrum. Całą tamtejszą ekipę szkoliliśmy - mówi prezes AB, śledząc mój wzrok. - Napaliliśmy się chińskich papierosów i napiliśmy chińskich nalewek. Chińczycy nigdzie nie mogli wychodzić. Pracowali w centrum i dostawali przepustki, by do nas przyjść. Dzięki nauce jazdy poznawali Bydgoszcz. Byli zauroczeni bydgoszczankami. Instruktor cały czas musiał przypominać im o tym, że mają patrzeć na drogę, a nie na dziewczyny.

Trudna jazda przed siebie

Nawet nie zauważyliśmy, kiedy znaleźliśmy się na Sportowej. Pani Aleksandra prowadziła spokojnie i płynnie. Bez strachu i kurczowego trzymania się kierownicy. - Czyli bez dojenia krowy - śmieje się pan Jacek, kiedy pytam o kręcenie kierownicą bez zwalniania uścisku obu dłoni. - Ludzie myślą, że jak się trzymają kurczowo kierownicy, to ona się nie „odkręci”. Skręcając i tak muszą ją puścić. Boją się tego.

<!** reklama>Jednak przez pierwsze godziny jazdy kursanci skupiają się głównie na tym, by jechać prosto. - Wyjeżdżamy poza miasto, żeby ich tego nauczyć - mówi pan Jacek. - Chodzi o to, by oswoili się z kierownicą i mogli skoncentrować się na innych czynnościach.

Przełom w nauce następuje wtedy, kiedy uczeń potrafi jechać prosto i niektóre czynności wykonuje podświadomie. Pani Aleksandra już to potrafi, więc parkowanie tyłem w zatoczce nie jest dla niej trudne. - Dziewczyny reagują inaczej. Chcą się nauczyć - komentuje instruktor. - Wiele lat temu do klubu trafiła 70-letnia kobieta. Razem z mężem, przez wiele lat, czekali na „malucha”. W końcu mogli go kupić. Mąż długo nie pojeździł, zmarł. Kobieta postanowiła nauczyć się jeździć. Egzamin zdała bez problemu...

Złe nawyki

Wjeżdżamy w Ogińskiego, potem Sułkowskiego. Za kierownicą siedzi Adam Kostkowski. Prowadzi jedną ręką. Gdyby to był egzamin, nie zdałby. - Prawie wszyscy popełniają ten błąd - mówi Jacek Kociszewski. - Oblać można nie ruszając się z miejsca. Za to, że się nie ustawiło fotela i lusterek. Niestety, uczymy jak zdać egzamin, a nie jak dobrze jeździć. Nierzadko musimy wpajać kursantom nawyki, które nie są przydatne na co dzień. No bo jakie to ma znaczenie, czy ktoś wjedzie na miejsce parkingowe za pierwszym razem?

Pan Adam prowadzi ostrzej, ale nie szarżuje. Dojeżdżamy do Czerkaskiej, potem w pobliże targowiska. Tu czeka nas parkowanie przodem. - Czasami panowie, którzy nie mają pojęcia o jeździe, dają do zrozumienia, że instruktor jest zbędny, bo marudzi i nie pozwala jeździć „stówą”. Nigdy nie krzyczałem, ale złośliwy potrafiłem być... - wyznaje prezes AB. - Zwykle wtedy, gdy musiałem udowodnić, że ktoś robi coś źle. Mówiłem raz, drugi, dziesiąty, aż w końcu wykorzystywałem to, co miałem pod stopami - pedał hamulca.

Sułkowskiego, Ogińskiego, Sieńki, Piotrowskiego. Szlaban w górę. Koniec.

- Marzę o czerwonym ferrari - zdradza pan Jacek. - Mam licencję pilota rajdowego. Prędkości nie są oszałamiające - 170-180 kilometrów na godzinę, ale kiedy jedzie się przez las, krętą szutrową drogą, nabiera się pokory. Wie się, że minimalny błąd może zakończyć się tragicznie...

Tylko co trzeci instruktor ma pracę

  • Z danych Automobilklubu Bydgoski, dotyczących szkół jazdy, zarejestrowanych w Bydgoszczy, wynika, że mamy w mieście:
  • 400 instruktorów jazdy, w tym 120 czynnych zawodowo,
  • 97 ośrodków szkolenia kierowców,
  • 35 egzaminatorów, zatrudnionych w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego.
  • W kraju aż 1500 egzaminatorów jest bez pracy.

Zobacz galerię: Uwaga! Kursant leży za kółkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!