https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Urwany palec u dłoni? Karetka nie przyjedzie

Krakowianka, która straciła palec, jest oburzona, że odmówiono jej wysłania ambulansu i musiała wezwać taksówkę, by jechać na SOR

Był późny wieczór, 2 sierpnia. 27-letnia pani Maria wracała do domu z młodszą siostrą i znajomym z pracy. Szli przez miasteczko AGH. W pewnym momencie postanowili skrócić sobie drogę i przejść przez ogrodzenie.

Pech chciał, że zahaczyła pierścionkiem o fragment płotu. Poczuła ból, po czym zorientowała się, że serdeczny palec u lewej ręki jest urwany. Jego brakująca część leżała kawałek dalej, w trawie.

Osiemnastoletnia siostra od razu zadzwoniła po pogotowie. Tam jednak usłyszała od dyspozytorki: to nie jest stan zagrożenia życia, proszę wziąć taksówkę i jechać na szpitalny oddział ratunkowy.

Rozmowa, według relacji bliskich pani Marii, trwała niecałą minutę. Jak mówi jej mąż Łukasz, dyspozytorka nie udzieliła żadnych rad, jak się zachować i jak zabezpieczyć to, co z palca pozostało.

Decyzję trzeba było podjąć szybko, więc siostra Marii, nie mając innego wyboru, wezwała taksówkę.

Kobieta, z kawałkiem urwanego ciała w ręce, dotarła taksówką na SOR w Szpitalu Wojskowym.

- Równocześnie także ja tam dojechałem, nie do końca wierząc w całą historię - relacjonuje mąż, pan Łukasz. - Sam zadzwoniłem na pogotowie jeszcze raz i także usłyszałem, że do urwanego palca nie wysyła się karetki.

Pani Maria na SOR została przyjęta poza kolejką, bo była w ciężkim szoku - takim, że nie była nawet w stanie podjąć decyzji, czy zgadza się na operację. W końcu jednak trafiła na stół operacyjny.

Ambulans konny, prawdopodobnie pierwszy w krakowskiej stacji pogotowia (arch. KPR)

125 lat Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. Zobacz jak dawni...

Palca nie uratowano, choć lekarze, jak podkreśla pan Łukasz, robili wszystko, co w ich mocy. Mężczyzna nie chce oceniać, czy gdyby karetka przyjechała, jego żona wyszłaby z wypadku bez uszczerbku.

Wiadomo jednak, że na powodzenie przyszycia utraconej części ciała może mieć przecież wpływ czas, przez jaki trwa niedokrwienie.

Czy tak było w tej sytuacji? Tego nie wiadomo. Nie udało się nam skontaktować ze Szpitalem Wojskowym, gdzie była operowana pani Maria zaraz po feralnym wypadku.

O sprawę zapytaliśmy rzeczniczkę Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego, Joannę Sieradzką.

Dlaczego karetka nie została wysłana? Jakie urazy kwalifikują do wysłania zespołu ratunkowego? Czy dyspozytorka, w ocenie dyrekcji pogotowia, popełniła błąd?

„Decyzja o konieczności udzielenia pomocy przez zespół ratownictwa medycznego zależy od szeregu czynników, jak na przykład: mechanizmu urazu, występowania krwawienia, lokalizacji obrażeń, czy występowania innych niepokojących objawów. W tym wypadku uraz palca nie stanowił stanu bezpośredniego zagrożenia życia i nie uniemożliwiał poruszania się” - czytamy w odpowiedzi.

Sieradzka podkreśla także, że dyspozytor, decydując o wysłaniu zespołu, ocenia, czy w danym wypadku karetka jest konieczna.

- Musi bardzo dokładnie to rozważyć, aby nie zabrakło karetek, gdy dojdzie do poważnego wypadku czy zagrożenia życia pacjenta w innym miejscu - mówi rzeczniczka.

Dodaje również, że siostra i mąż pani Marii rozmawiali z dwoma różnymi dyspozytorami - każdy z nich, niezależnie od siebie, tak samo ocenił sytuację.

Dwa dni po wypadku pan Łukasz zgłosił sprawę na policję. Uważa, że dyspozytorka nie dopełniła obowiązków służbowych, odmawiając wysłania zespołu ratunkowego.

- Nie chcemy żadnego odszkodowania. Chciałbym po prostu, żeby nikt nie musiał przeżywać tego, co my przeżywamy teraz - dodaje. Palec nie goi się dobrze, dlatego pani Maria musi nadal się leczyć.

Sprawa o niedopełnienie obowiązków służbowych przez dyspozytorkę została skierowana do prokuratury.
Imiona bohaterów zostały zmienione na ich prośbę. Nazwisko do wiadomości redakcji.

WIDEO: Jak się zachować w przypadku kolizji, a jak w czasie wypadku? - rady policjanta

Autor: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska

Komentarze 22

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

I
Iga
Ja troszkę z innym przykładem, siostra 17 lat w nerwach wybrała numer pogotowia być może że polec jej się przesunął i nacisnęła numer staży pozarnej bo chciała wezwać pogotowie do dziadka, tam dyspozytor ze straży wysłuchał przeprowadził wywiad i powiedział że wyśle karetkę, gdy się rozłączyła za chwilę odzwoniło pogotowie a tam CHAM powiedział że malutkie dzieci lepiej wybierają numer. I od niechcenia ją wypytał o dziadka. W Tarnowie dyspozytor STRAŻAK lepiej z tobą porozmawiać niż CHAM DYSPOZYTOR z pogotowia. Dziękuję temu Panu ze Straży
T
TomikNc
Po pierwsze 90 % przypadków nie przyszywa się urwanych palców. Gdyż jest to dla chirurga praktycznie nie do wykonania.
Po drugie karetka cudów nie zrobi, w tym monecie robi tylko jako taksówka.
W każdej taksówce jest apteczka i bandaż to w 100% wystarczy.
Co jeśli w tym monecie było by zatrzymanie krążenia albo wypadek i była by potrzebna pinie karetka i liczyła się każda sekunda a jej by nie było bo właśnie robi za Taxi i jedzie z urwanym palcem do szpitala. I ktoś umiera bo komuś się chciało nachlac i przez ogrodzenie przełazic i szuka winnych gdzie wina leży tylko po jej stronie.
R
Rat.
Bo my u nas na pogotowiu to bierzemy też podziękownia w postaci rzeczowej. Może być gorzała albo kiełbasa albo jakieś zabawki dla dziecka. Co tam kto ma to weźmiemy. Oo i choinka może być albo zasłony do dyżurki bo mamy od wschodu okno...
M
Mirror
27-letnia Dżesika wraz z mężem Brajanem i 18-letnią siostrą Andżeliką szła późnym sierpniowym wieczorem przez miasteczko studenckie i uyyebała sobie palec o płot... Naprawdę wierzysz, że do tego scenariusza pasuje przymiotnik "trzeźwi"? Palca uyyebać po trzeźwemu można na tokarce nie przestrzegając BHP a nie spacerując po centrum miasta. Ogarnijcie się 07 i zacznijcie myśleć :)
p
pacjenka
Tak to już jest chyba wszędzie
.bez pieniędzy nie ma co liczyć na pomoc Ani leczenie
07
To za zgloszenie MOŻLIWOŚCI niedopełnienia obowiązków służbowych chcesz ludzi sądami straszyć? Żałosnyś.
A gdzie zostało napisane że gość był nawalony? Bo to że roszczeniowy buc - to jak rozumiem Twoja interpretacja ludzkiego oczekiwania pomocy ze strony służby zdrowia..
M
M
Po prostu chciałem wiedzieć gdzie jest przekłamanie i czy to Ty jesteś tym chamem co sprzątać po sobie nie potrafi.
D
Dw
Mąż w wyniku wypadku stracił 3 palce prawej dłoni. Pani w dyspozytorni bez problemu przyjęła zgłoszenie, karetka była po niespełna kwadransie, sanitariusze kompetentni i dobrze przygotowani. Trafiliśmy do Żeromskiego, nikt od nas złotówki nie chciał, opiekę mąż miał bardzo dobrą i w szpitalu i później w poradni. Dlatego nie znając dokładnie przebiegu zdarzenia nie wolno osądzać Pani z dyspozytorni. W naszym przypadku udzielono fachowej pomocy nie oczekując niczego w zamian.
M
Mirror
Żeby palca urwać "idąc przez miasteczko studenckie"? To nie żadna "pani Maria" tylko naqrwiona Dżesika była. A ten jej Łukaszek (czy tam Brajanek) powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej za zgłaszanie na policję prawidłowo wykonanej przez dyspozytora pracy. Czekamy na artykuł opisujący finał sprawy, kiedy prokurator pogoni tych roszczeniowych pijaków. Jeśli każdy roszczeniowy buc będzie zgłaszał na policję czyjąś prawidłowo wykonaną pracę, bo pod wpływem alkoholu i emocji widzi świat inaczej, to oczywiście że policja nie będzie miała czasu na ściganie prawdziwych przestępstw.
O
Obserwator
Pani/Panie M, forma wypowiedzi pozwala mi przypuszczać, że jest Pan/Pani jedną z osób wymienionych w historii. Po zaprezentowanym tonie jestem pewny, że wejście w jakąkolwiek dyskusję niczego nie wniesie dlatego po prostu sobie ją odpuszczę.

Jednak anonimowość w sieci nie zwalnia z zachowania resztek kultury - nie przeszliśmy bowiem na "Ty". Zaś historię, która została przytoczona proponuję pozostawić na jakiś wieczór z opowiadaniami mało zabawnych historii ...
M
M
Co takiego nie jest zgodne z prawdą?!

Ps. Ty jesteś tym osobnikiem który przeprowadził jakąś zanietrzeźwioną damę, z którą to po odwiedzinach w toalecie "zapomniałeś" poinformować personel że luba zwymiotowała na poł podlogi w tejże?
d
dr Wiktor Wektor
Tak się kończy wchodzenie w portki przez damy. Mam biżuterię, długie włosy i makijaż, więc nie zachowuję się jak chłop, nie jeżdżę rowerem/motocyklem, nie skaczę przez ploty, nie bluzgam, nie pluję, nie zajmuję się obróbką skrawaniem, nie tynkuję, nie skaczę po rusztowaniach. Generalnie nie wchodzę w męskie role. I vice versa... to samo tyczy się mężczyzn którzy udają damy!
Natura nie lubi kiedy się w nią ingeruje.
O
Obserwator
Czytając ten artykuł nie chce mi się wierzyć w to co widzę. Tak się składa, że 2 sierpnia siedziałem na poczekalni SOR`u i widziałem Panią, która w tym artykule została opisana. Niestety muszę stwierdzić, że przedstawiony tutaj przebieg wydarzeń odbiega od stanu rzeczywistego...
Pozostaje mi chyba tylko pogratulować Pani Joannie (autorce artykułu) rzetelnego przedstawienia historii oraz wiarygodnego źródła informacji, na którym się opierała redagując powyższy tekst...
R
Rudy z Budy
Kiedys na pętli na Rakowicach widzialem jak pod tramwaj linii numer 2 wpadl gosciu i mu ucięło lewa nogę. Tramwajem kierował motorniczy czytajac gazete . Z pobliskiego autobusu MPK wysiadł kierowca ktory mial metalowa rurkę zakończona ołowiana kulka. Przyjechała policja ale odmówiła interwencji twierdząc ze to sprawa Strazy Miejskiej. Kiedy przyjechało pogotowie tośmy sie wszyscy co stali na przystanku zbierali na lapowke dla lekarza i noszowego bo przejechany gosciu wracał wlasnie z zakładu pogrzebowego gdzie zapłacił za pogrzeb i nie mial kase tylko na kierowcę. (50zl). Sprawa trafiła na biurko prokuratora, tego samego ktory wypuscil na wolnosc morderce dziadka z ul. Teligi wiec sprawa została umorzona. Sprawe podjęła tez lokalna gadzinowka ale wszyscy jej pracownicy byli na szkoleniu w siedzibie wlasciciela (Koncern prasowy Verlagsgruppe w Passau, Niemcy) po instrukcje.
G
Gizmo
Tylko że na dyzurach w POZ najczęściej urzędują rezydenci nie mający o niczym pojęcia i czerpiacy wiedzę z Google
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski