Gra rzadko, ale nie psioczy. Spokojnie czeka na swoją szansę mimo, że jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników Unii. Swój klub widzi jednak znów na zapleczu ekstraklasy...
Kto, jak kto, ale Pan może realnie ocenić szanse unitów w walce o nową pierwsza ligę.
<!** Image 2 align=right alt="Image 96564" sub="W ostatnim meczu z Zagłębiem Sosnowiec Jacek Łukomski (leży, obok Tomasz Warczachowski) pojawił się na boisku w 72 minucie Fot. Tadeusz Pawłowski">Rzeczywiście, znam ten klub prawie od podszewki. W przyszłym roku, z małymi przerwami na grę w Zawiszy i Pogoni Mogilno, minie dziesięć lat, od kiedy bronię jego barw. Mam prawo zatem wyrazić zdanie, iż Unię stać w tym sezonie na uzyskanie przepustki do wyższej klasy. Pod względym organizacyjnym i finansowym wszystko jest w należytym porządku. Jeśli spojrzy się na infrastrukturę, również nie mamy się czego wstydzić.
A jaki cel postawili przed wami działacze?
Nie ma z ich strony żadnych nacisków. Mamy uplasować się jak najwyżej. Najlepiej w czołowej ósemce, która gwarantuje utrzymanie. O spadku chyba nie ma mowy, ale o barażach też nikt nie myśli. Bo, jeśli sięgniemy pamięcią, wszystkie kończyły się naszymi porażkami.
W takim razie, kto po tym sezonie będzie cieszył się z promocji?
Nie widzę na razie kandydata do awansu. W każdej kolejce są niespodzianki. Bo któż się mógł ostatnio spodziewać, że na przykład Nielba przegra z Zawiszą 2:5?
<!** reklama>Unia z kolei spuściła trochę z tonu. Co było powodem porażek z Miedzią i Zagłębiem?
Trudno znaleźć jedną przyczynę. Ale na pewno nie pomagają nam kłopoty ze zdrowiem i kary za kartki. Sam narzekam na uraz kolana i muszę się dziś udać na badania USG. Wczoraj nie mógł trenować Kretkowski. Z pewnością kilku chłopaków w najbliższym meczu w Koronowie, o ile wyjdą na boisko, może nie zagrać na sto procent swoich możliwości.
Obawiacie się tego spotkania?
Będzie trudny choćby z dwóch powodów. Wszyscy dodatkowo się mobilizują na pojedynek z drużyną z czuba tabeli. A po drugie, to derby, więc Victoria będzie chciała udowodnić swoją wyższość.
Pana rzadko ostatnio widać na boisku...
Trener Kieżun widzi mnie w roli jokera. Ale na poważnie, nie mogę być z tego faktu zadowolony. Przez cały tydzień trenuję z myślą, że będzie mi dane zagrać w wyjściowym składzie. Ale nawet, kiedy wybiegam na plac w 70 minucie, też daję z siebie wszystko. Nie jestem człowiekiem konfliktowym, spokojnie czekam na swoją szansę. Chciałbym mieć jednak większy wkład w wyniki zespołu.
Pana byłe kluby grają ze zmiennym szczęściem. Kibicuje Pan im?
Dobrze pan wie, co czuję do Zawiszy. Szkoda, że musiałem wtedy odejść. Nie miałem jednak wyjścia. Zawisza przeżywał problemy organizacyjne, urodził mi się syn, do pracy dojeżdżałem do szkoły w Broniewicach, a mieszkałem w Inowrocławiu. Musiałem podjąć jakie życiowe decyzje. Gdybym musiał opuścić kilka treningów i nie mógł w lidze zagrać na sto procent, jakbym później spojrzał kibicom w oczy?
Odnośnie Pogoni, to z przykrością patrzę na jej obecną dyspozycję. Nie licząc bramkarza Waneckiego, gra w niej sama młodzież, której w większości już nie znam. Oczywiście, obu klubom życzę jak najlepiej. Tak samo, jak Noteci Inowrocław, w której zaczęła się moja przygoda z futbolem.