https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ukryty auto lifting? Samochód miał być ok, a był po wypadku

Grażyna Ostropolska
Thinkstock
11 tys. zł przepłacił Radosław Kowalski za kupione w bydgoskim salonie auto, bo ukryto przed nim, że nowe tzw. testowe volvo miało poważną kraksę i przeszło naprawę wycenioną na, bagatela, 95 tys. zł!

O tej sprawie pisaliśmy 30 października w publikacji: „Jak bydgoski dealer Volvo wcisnął torunianinowi nowe auto po liftingu”, deklarując śledzenie sprawy w sądzie. Przypomnijmy, że poszkodowany przedsiębiorca złożył w bydgoskiej prokuraturze Bydgoszcz-Północ (w listopadzie ub.r.) zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wyłudzenia pieniędzy na szkodę jego toruńskiej spółki, wskutek celowego wprowadzenia w błąd przez dealera.

Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, twierdząc, że „pokrzywdzona spółka nabyła prawie roczny pojazd z kilkunastotysięcznym przebiegiem w cenie o 30 tys. zł niższej od rynkowej, więc musiała ona uwzględniać wystąpienie szkody”. Kowalski odmowę zaskarżył. Skutecznie, bo bydgoski sąd nakazał uzupełnienie śledztwa.

PRZECZYTAJ:Czy kupując nowe auto z renomowanego salonu trzeba mieć doradcę?

Śledczy mieli ustalić, czy nabywcę poinformowano o powypadkowej przeszłości auta i zakresie napraw, oraz powołać biegłego, który ustali wartość volvo przed i po wypadku.

W lipcu prokuratura umarza jednak śledztwo z uwagi na brak znamion przestępstwa i tak to uzasadnia: „Uzyskano opinię, w której biegły sądowy w dziedzinie techniki samochodowej określił wartość volvo na 164.100 zł, uwzględniając rynkowy ubytek pojazdu z uwagi na wcześniejszą naprawę”.

Radosław Kowalski umorzenie zaskarżył i w ubiegły wtorek sąd znów przyznał mu rację. Na poprzedniej rozprawie wyszło na jaw, że opinia, którą przygotował dla prokuratury biegły Marcin Borczuch, dotyczyła innej wersji auta i dopiero w ubiegły wtorek biegły przedstawił tę właściwą.

Ustalił, że wartość rynkowa auta w czasie, gdy trafiło ono do spółki Kowalskiego, wynosiła przed kraksą 159.400 zł, a po naprawie szkody obniżyła się do... 153.800 zł, więc płacąc dealerowi za volvo 164.100 zł, klient nadpłacił ok. 11 tys. zł. Sędzia uznał, że pokrzywdzonego wprowadzono w błąd i kolejny raz nakazał prokuraturze kontynuację śledztwa.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Wstyd takiej Marki ....!
Przepychanki jeden przez drugiego a m,arka Cierpi
m
max
sam fakt wypadkowej przeszłości auta o którym klient nie zostal poinformowany powinien być ścigany a ta polska "sprawiedliwość " sobie jaja robi z ludzi.Sprawiedliwość ma ten kto ma pieniądze na opłacenie "niezawisłych " sędziów
A
ASX
Istotą sprawy jest, czy dealer przed zakupem poinformował nabywcę, że auto miało wcześniej kolizję i było naprawiane, czy też ten fakt przed nim ukrył.
d
doradca
nabywca piszta na Berdyczow
J
Józek
Nic nowego kolegie też zrobili na cacy ale wygrał w sądzie
G
Gość
.....................
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski