36-letni Cain Velasquez (14-3) jest uważany za jednego z najlepszych zawodników wagi ciężkiej w historii MMA. Dwukrotnie zostawał mistrzem UFC, wygrywał z takimi zawodnikami jak Brock Lesnar, "Minotauro" Nogueira i Junior dos Santos. Od dłuższego czasu dręczyły go jednak poważne kontuzje. Ostatnią walkę stoczył w lipcu 2016 r., pokonał wtedy Travisa Browne'a przez nokaut w pierwszej rundzie.
>> PAIGE VANZANT GÓRĄ W WALCE ZAWODNICZEK, KTÓRYM URODY ZAZDROSZCZĄ RING GIRLS [ZDJĘCIA] <<
Powrót Amerykanina meksykańskiego pochodzenia do Oktagonu zapowiadał się na wielkie wydarzenie. Zwłaszcza, że jego rywalem był obdarzony piekielnie silnym ciosem były pretendent do pasa UFC Francis Ngannou (13-3). 32-letni reprezentant Francji błyskawicznie pokazał zresztą swoją moc. Do znokautowania byłego czempiona wystarczyło mu 26 sekund. "Predator" ustrzelił rywala krótkim prawym w klinczu. Upadając, Velasquez doznał jeszcze poważnie wyglądającej kontuzji kolana. Po kilku ciosach w parterze sędzia musiał przerwać nierówny pojedynek.
- Byłem świetnie przygotowany. Ale pod siatką dałem krok lewą nogą i poczułem, że coś chrupnęło mi w kolanie. Po kolejnym kroku nie wytrzymało. Nie mogę w to uwierzyć. Nie padłem po ciosie, nawet mnie nie dotknął. Przegrałem z samym sobą - przekonywał po walce Amerykanin, choć powtórki jasno pokazują, jak jego głowa odskakuje po ciosie rywala, a dopiero podczas upadku kolano nie wytrzymuje.
>> CHCIAŁ UKRAŚĆ TELEFON ZAWODNICZCE MMA. DOSTAŁ SOLIDNĄ NAUCZKĘ [ZDJĘCIA] <<
Ngannou zapowiedział marsz po upragniony tytuł wagi ciężkiej. W najciekawszych z pozostałych walk Paul Felder (16-4) wypunktował Jamesa Vicka (13-3), a Vicente Luque (15-6-1) na sześć sekund przed końcem trzeciej rundy poddał Bryana Barberenę.
Znakomity debiut w największej organizacji MMA świata zaliczył też syn legendarnego Ricksona Gracie, Kron (5-0). 30-letni Brazylijczyk potrzebował niewiele ponad dwóch minut na poddanie doświadczonego Alexa Caceresa (14-12).
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Tomasz Narkun: Bez względu na wszystko zawsze będę tym, który pokonał Mameda jako pierwszy