Rozmowa z Michałem Dębcem, libero Delecty, który przez kilka tygodni trenował w Spale z reprezentacją u boku Daniela Castellaniego
Pewnie przeszkadzam Tobie w zasłużonym urlopie? - „Express” zapytał wczoraj w południe siatkarza bydgoskiej Delecty...
<!** Image 2 align=right alt="Image 123058" sub="W ubiegłym sezonie, już za czasów trenera Waldemara Wspaniałego, Michał Dębiec wielokrotnie popisywał się takimi „ratunkowymi” akcjami Fot. Tadeusz Pawłowski">Jestem jeszcze w Spale, razem z zawodnikami reprezentacji, którzy nie polecieli do Ameryki Południowej i z tymi, którzy dołączyli na zgrupowanie z myślą o mistrzostwach Europy.
Oooo! A większość Twoich kolegów z klubu już ma wolne...
Po południu mam ostatni trening i dopiero po nim będę mógł powiedzieć, że zacząłem urlop. Ale nawet wtedy nie zamierzam leżeć bezczynnie, brzuchem do góry. Na pewno będę cały czas w ruchu, może jakaś siatkówka plażowa?
Przypomnij kibicom Delecty, jak to się stało, że Daniel Castellani powołał Cię do kadry?
Z tego co wiem, to wpadłem w oko nowemu selekcjonerowi, gdy graliśmy mecze play off ze Skrą. Dobrze mi poszło w Bełchatowie. Potem on rozmawiał z trenerem Wspaniałym, który namawiał mnie, żebym pojechał na kadrę, bo tam mogę się wielu rzeczy nauczyć. I miał rację. Wiem, że siatkarz uczy się całe życie, więc gdybym nie skorzystał z takiej okazji, byłoby to dziwne.
No to jak wygląda reprezentacja od środka? Miałeś kilka tygodni, żeby poczuć atmosferę takich zgrupowań.
Trener Castellani oraz jego asystenci, Stelmach i Panas, bardzo wiele czasu poświęcali przyjmującym i libero, a wspólne treningi z Krzysiem Ignaczakiem czy Pawłem Zatorskim dużo mi dały. Uczyć się można od każdego. Było OK. I zawsze będę do dyspozycji trenera Castellaniego, jeśli tylko będzie sobie życzył. Powiedziałem to menadżerowi reprezentacji Witoldowi Romanowi.
<!** reklama>Reprezentacja ma za sobą dwa mecze z Brazylią. Na razie Ameryki Południowej nie odkryliśmy, ale przed nami jeszcze mecze z Wenezuelą. Castellani odmłodził reprezentację na Ligę Światową, czy to dobry pomysł?
Na pewnym etapie budowania nowego oblicza reprezentacji wyniki nie mają znaczenia. Oczywiście, każdy chciałby wygrywać, nikt nie lubi przegrywać, ale kiedy, jak nie teraz, ogrywać nowych zawodników? Za jakiś czas trener Castellani naprawdę będzie musiał dokonać zmiany pokoleniowej. Nie widziałem dokładnie obydwu meczów z Brazylią, bo miałem akurat wesele w rodzinie, ale z tych dwóch porażek nie robiłbym tragedii. Brazylia, to Brazylia, najważniejsze, że nowi kadrowicze poznali smak gry przeciwko takim mistrzom, że poczuli atmosferę wypełnionych po brzegi trybun. To na pewno będzie procentować.
To może teraz o ligowym podwórku. Zawodników ciągnie do PlusLigi. Piotr Gruszka wraca do polskiej ligi, za rok zamierza to samo zrobić Sebastian Świderski. Skra myśli o odzyskaniu Michała Winiarskiego. Tymczasem Jastrzębski Węgiel ściągnął Rosjanina Pawła Abramowa i mówi się też o Portorykańczyku Hectorze Soto...
To fajnie, że jesteśmy w czołówce europejskich lig, że przyjeżdżają do nas najlepsi siatkarze. Wszyscy na tym korzystamy. A w tym sezonie rozgrywki PlusLigi zapowiadają się jeszcze ciekawiej. Skra, Resovia - wiadomo, nie trzeba za dużo tłumaczyć. Zbroi się Jastrzębski Węgiel, na pewno liczyć się będzie, jak ostatnio Kędzierzym-Koźle, trzeba będzie też uważać na Częstochowę. No i my, Delecta, jako nowa siła. Kibice na pewno nie będą się nudzić.
Bydgoscy działacze bardzo szybko zbudowali zespół, który ma walczyć o medale. Przyszli zawodnicy, których nazwiska robią wrażenie.
Zarząd klubu zrobił wszystko w 100 procentach, a nawet więcej, tak jak obiecał, szybko i co najważniejsze - skutecznie. Na papierze wygląda to imponująco, ale zobaczymy jak będzie w praniu, na parkiecie. Mamy dobrego trenera, reszta zależy od zawodników, od zaangażowania, od pracy na treningach. O atmosferę w zespole się nie martwię. Ale jak to bywa w sporcie, przydałby się też łut szczęścia, bo nieraz niby wszystko gra, ale wynik ucieka.
Ale niektórzy przestrzegają przed hurrra-optymizmem. Przykład z ubiegłego sezonu: Trefl Gdańsk.
No tak, to był na pewno dla działaczy i kibiców Trefla zimny prysznic.
Niedawno prezes Piotr Sieńko przyznał się, że nie był do Ciebie przekonany, ale uczciwie powiedział też, że przy trenerze Wspaniałym rozwinąłeś się i zrobiłeś duży postęp.
Znam tę opinię, bo sam mi o tym mówił, gdy porozmawialiśmy dłużej w cztery oczy. I wcale się nie obrażam. Nie uważam, żebym aż tak się zmienił, jeśli chodzi o technikę. Bardziej chodzi chyba o mentalne sprawy. Prawda jest taka, że przed trenerem Wspaniałym cały zespół grał źle. Brakowało nam pewności siebie, zwycięstwo uskrzydla, ale niepowodzenia zostają w głowie.
Sylwetka
Libero - a któż to taki?
- Michał Dębiec, ur. 28 marca 1984 roku, pseudonim: Orzech.
- Wychowanek Lechii Tomaszów Maz., potem grał w Inotelu Poznań (2006/07); od sezonu 2007/08 zawodnik Delecty Bydgoszcz.
- Wzrost 183 cm, zasięg w ataku 315 cm, zasięg w bloku 305 cm.
- W „alfabecie” dla portalu www.przegladligowy.com: L - jak libero. Na tę pozycję przestawił mnie prezes poznańskiego zespołu. Do tego czasu byłem przyjmującym, ale on stwierdził, że z moimi warunkami fizycznymi nie mam szans poradzić sobie na tej pozycji. Pozycja libero jest bardzo nieszczęsna. Myślę, że każdy z nas z przyjemnością i wielką chęcią pomógłby chłopakom w ataku, ale, niestety, nic nie może zrobić. Ale nie żałuje, że zostałem libero. Prezes miał wtedy rację.