MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ubóstwo dotyka młodzież, emerytów i rencistów

Hanna Walenczykowska
Prawie 6 tysięcy bydgoszczan korzysta już z pomocy społecznej. Liczba potrzebujących systematycznie rośnie.

Prawie 6 tysięcy bydgoszczan korzysta już z pomocy społecznej. Liczba potrzebujących systematycznie rośnie.

Piątkowe przedpołudnie, na Dworcowej zaniedbany odurzony mężczyzna zbiera niedopałki. Niedaleko ulicy Drukarskiej spotykam starszego mężczyznę, który zmierza do stołówki „Caritasu”. Tam, podobnie jak 450 innych ludzi, zje jedyny tego dnia posiłek. Zupę jarzynową z wkładką.

- Uratował mnie ośrodek pomocy - wyznaje bardzo zakłopotany pan Anatol. - Dał mi wsparcie, dzięki któremu mogę egzystować. Pan Anatol jest artystą, wiele lat temu stracił pracę. - Nie byłem nastawiony na zarabianie pieniędzy - tłumaczy to, dlaczego znalazł się na dnie. - Zamiast gromadzić dobra materialne, czytałem książki, malowałem. Nikt mnie nie ostrzegł, że na tym się nie zarabia. Stałem się człowiekiem życiowo niezaradnym.

<!** reklama>

Pan Anatol czasami odwiedza te osoby, które w trudnych czasach wyciągnęły do niego rękę. Pracują w Rejonowym Ośrodku Pomocy Społecznej na Błoniu. Siedziba ROPS-u znajduje się przy Broniewskiego, na piętrze szarego pawilonu. Niewielkie pokoje, tablice informacyjne, teczki, dokumenty. Pracownicy socjalni wracają z terenu. Skrajną biedę widać na ulicach, ale z tą nie mniej okrutną stykają się na co dzień w domach na Okolu, czy Błoniu. Niestety, od lat ubóstwo nie wynika już tylko z patologii. - To zjawisko dotyczy połowy podopiecznych - przyznaje Małgorzata Raczyńska, kierownik ROPS. - Potrzebujących szybko przybywa, coraz młodsi ludzie proszą nas o pomoc. Mają najczęściej tylko podstawowe wykształcenie i trudno im się odnaleźć na rynku pracy.

Klientami pomocy społecznej są także osoby z wyższym wykształceniem, które nie potrafią się dostosować. Wspierać trzeba emerytów i rencistów. - Niektórzy chcą tylko z nami porozmawiać, bo dziś nie słucha się ludzi. Często rozmowa wystarcza - dodaje Magdalena Talar, pracownik socjalny. - Ale bywa też i tak, że musimy rzucić wszystko, by (tak jak to było kilka dni temu - przyp. aut.) pomóc ciężarnej kobiecie, która przeleżała wiele godzin w szalecie, nie chcąc z niego wyjść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!