Żółte forsycje, obsypane białym kwieciem drzewa i krzewy - wszystko wycięto w pień. - To barbarzyństwo! Kto robi takie porządki, gdy wszystko kwitnie - oburzają się mieszkańcy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 117717" sub="- Gdy rano wychodziłam do pracy, drzewa i krzewy kwitły w najlepsze. To zbrodnia w biały dzień! - oburza się mieszkanka bloku przy ul. Koszalińskiej
Fot. Dariusz Bloch">Skwerek przy skrzyżowaniu Skłodowskiej-Curie i Koszalińskiej od kilku dni był jednym z najbardziej urokliwych zakątków tej okolicy. - Wreszcie zrobiło się tu pięknie, wszystko zdążyło się już zazielenić i zakwitnąć, gdy nagle ktoś wyciął to w pień. Gdy rano wychodziłam do pracy, drzewa i krzewy kwitły w najlepsze, gdy wróciłam, zastałam tylko zielone trawniki i leżące wszędzie gałęzie. Zbrodnia w biały dzień! Szkoda, że jeszcze trawy nie zwinęli! - oburza się pani Magdalena, mieszkanka pobliskiego bloku przy ulicy Koszalińskiej 16. - Rozumiem, że sezonowe przycinki są konieczne, ale jesienią albo wczesną wiosną, a nie w kwietniu, gdy wszystko już dążyło zakwitnąć! Jednym słowem: barbarzyństwo!
Zielony skwerek to własność miasta, które właśnie na ten okres zaplanowało tam wiosenne porządki. - Krzewy nie zostały przycięte, ale wycięte. Wiosną i latem często zarastały alejki, więc zdecydowaliśmy o posadzeniu w ich miejsce żywopłotu. Najpóźniej do końca maja zastąpią je berberysy lub tawuły. Drzewka musieliśmy poddać przycince sanitarnej, ale te, zapewniam, bardzo szybko odbiją - wyjaśnia Zbigniew Pałka, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Rozumiem zdenerwowanie mieszkańców, którzy dopiero od niedawna mogą cieszyć oko kwitnącymi krzewami i drzewami. Ale zielonych terenów w mieście jest tyle, że ich pielęgnacja musi być rozłożona w czasie. Przepisy nie zabraniają nam takich prac w okresie kwitnienia roślin, ale mogę zapewnić, że w efekcie końcowym skwer będzie piękniejszy. Obok żywopłotów posadzimy na nim także ozdobne drzewka - dodaje.
<!** reklama>To niejedyna wycinka zieleni, której świadkami są mieszkańcy Bartodziejów. Do kolejnej doszło przy bloku przy Skłodowskiej-Curie 90. - Mocno przycięliśmy krzewy wzdłuż alejki, ale zrobiliśmy to na wyraźną prośbę mieszkańców z parteru. Skarżyli się, że krzewy, które sięgały niemal ich okien, upatrzyli sobie bezdomni, którzy załatwiali tam swoje potrzeby fizjologiczne, zaśmiecali je butelkami i puszkami. Poza tym zarośla doskonale osłaniały tych, którzy przedostawali się do przyblokowych ogródków i śmiecili pod samymi balkonami - tłumaczy Piotr Malczyk, kierownik Administracji os. Bartodzieje SM „Zjednoczeni”.