Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko sufit coraz niżej

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Dawid Podsiadło to kolejny przykład na to, że talent shows w takim kraju jak Polska mają sens. Pewnie nawet większy niż gdzie indziej.

<!** Image 3 align=left alt="Image 223312" >Grasował sobie ostatnio po naszym regionie Dawid Podsiadło. I to grasował skutecznie nad wyraz, bo na koncerty wabił takie tłumy, że strach, a do tego serwował gawiedzi muzykę, którą potrafi czarować. Taką eksportową, jak to kiedyś mawiano. Dawid Podsiadło to kolejny przykład na to, że talent shows w takim kraju jak Polska mają sens. Pewnie nawet większy niż gdzie indziej.

A dlaczego? Bo nasz rynek pop jest w sumie nie za duży, jak na spore w sumie państwo. Takie ryneczki zaś zawsze bywają hermetyczne i mają tendencję do zamykania się, instalowania szlabanów i coraz niższych szklanych sufitów. Bo jak rynek mały, to tych od pilnowania status quo zawsze za dużo. I oczywiście, że - jak mówią wyśmiewacze talent shows - kolega Podsiadło mógłby robić karierę w „sposób naturalny”, czyli grać gdzieś w klubach, potem nieco większych klubach, a w końcu w tych naprawdę dużych klubach, gdzie jako bardzo późnego nastolatka ktoś by go dostrzegł. Albo i nie. Bo nie czarujmy się - jakie szanse miałby chłopak z prowincji, bez bajecznie bogatego taty, na przebicie się do świadomości ludzi? Oczywiście, miałby szansę zostać gwiazdą Internetu, ale z Internetem też jest problem. Ponieważ gwiazdą może tam zostać każdy, to aspirantów są takie tłumy, że tych naprawdę utalentowanych trudno dostrzec. Telewizja to wciąż medium, w którym docieramy wprost do odbiorców w milionowej skali.

A przykład Eneja? Rozmawiałem niedawno z wybitnym redaktorem, który oburzony był startem Eneja w „Must Be the Music”, bo przecież był to zespół już jakoś tam znany, a nie debiutant. No właśnie! Enejowcy mogli jeszcze przez 20 lat grać sobie po klubach dookoła Olsztyna i nawet nie zbliżyliby się do szklanego sufitu. Wystarczył występ w MBtM i Polska zwariowała. Jak żyjemy w XXI wieku, to trzeba wykorzystywać narzędzia promocji z XXI wieku i nic w tym zdrożnego.

No jasne, jasne, Dawid Podsiadło zabawnie wyglądał, kiedy kicał w „X Factor” po scenie, udając taniec w rytm cudzych kawałków. I wiem, że w tych programach mniej chodzi o muzykę, a bardziej o show. Ale jak się opłaciło! Gdy już zaśpiewał swoje kawałki, to okazało się, że to artysta, a o kicaniu nikt nie pamięta. I pewnie paru Podsiadłów, poutykanych gdzieś po wioskach srogo teraz żałuje. Bo cóż, druga fala śpiewaczych talent shows chyba już opada. A wtedy zostanie „sposób naturalny”, czyli szklany sufit.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!