https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tu Radio PiK. Partyjny beton ma głos

Krzysztof Błażejewski
Gdzie można posłuchać, jak Polacy strzelali trzy gole Belgom w 1939 roku? Albo o tym, kto szedł na czele pierwszomajowe-go pochodu w 1971 i co mówił Wałęsa, kiedy przyjechał do Bydgoszczy w marcu 1981? To proste - w swoim komputerze.

 Gdzie można posłuchać, jak Polacy strzelali trzy gole Belgom w 1939 roku? Albo o tym, kto szedł na czele pierwszomajowe-go pochodu w 1971 i co mówił Wałęsa, kiedy przyjechał do Bydgoszczy w marcu 1981? To proste - w swoim komputerze.

<!** Image 2 align=right alt="Image 133435" sub="Na stronie internetowej Radia PiK znajduje się ponad 20 tysięcy opisanych pozycji archiwalnych. Codzienne przybywają kolejne. Odsłuchać można na razie jednak tylko kilkaset, zaznaczonych w specjalny sposób. Na zdjęciu Marek Rzepa. / Fot. Tadeusz Pawłowski">„Słyszą państwo ten głośny gwar na trybunach? Jest druga minuta drugiej połowy i właśnie pada trzecia bramka dla Polski. Strzelcem był Piontek, ale zasługa była Wilimowskiego, który zagrał piłkę z Wodarzem. Wilimowski przejechał dwóch obrońców i podał do zupełnie nieobstawionego Piontka, który strzelił nieuchronnie. W tej chwili stan meczu 3:1 dla Polski. Dwa gole strzelił Wilimowski, trzeci Piontek”.

Tak brzmi fragment sprawozdania z meczu Polska - Belgia, który rozegrano w Łodzi w maju 1939 roku. Nasi zremisowali wówczas 3:3. Radiową relację prowadził dla łódzkiego radia młody wtedy sprawozdawca Roman Chłodziński. Po wojnie został dyrektorem Rozgłośni Polskiego Radia w Bydgoszczy. Zapis transmisji na decylitowej płycie przywiózł ze sobą. Obecnie jest to najstarsze archiwalne nagranie Radia Pomorza i Kujaw. I choć Chłodziński pomylił się, bo trzeciego gola dla Polski wbił Jerzy Wostal, relacja posiada swój urok, choćby ze względu na sposób prowadzenia narracji, dziś niemal egzotyczny.

<!** reklama>Wiece, masówki, przemówienia

Kilkanaście dni temu Radio PiK udostępniło swoje archiwa dźwiękowe na stronie internetowej https://archiwum.radiopik.pl.

- Pomysł zrodził się po wydaniu zarządzenia ministra kultury w 2006 roku, w myśl którego radio publiczne, m.in., winno udostępniać wszystkim zainteresowanym swoje archiwalne zasoby - wyjaśnia Marek Rzepa, prowadzący archiwum Radia PiK. - Teoretycznie słuchacz powinien przyjść do rozgłośni, wtedy nagranie odnajdujemy i udostępniamy. My jednak poszliśmy dalej. Teraz każdy może odsłuchać to, co chce, w dowolnym miejscu i czasie przez Internet. Jesteśmy pod tym względem pierwszą regionalną rozgłośnią w Polsce.

„No, towarzysze, zaczyna się. Za Polskę Ludową, naprzód! Hurrra!” - woła w słuchowisku Stanisława Stampfla (autora niezapomnianej adaptacji „Robinsona Crusoe”) pt. „Rachunek krzywd” Marian Buczek. W latach 50. tworzono legendy o wybitnych działaczach komunistycznych. „To jest dowódca, ten wasz towarzysz Marian” - mówi głosem lektora oficer wojsk polskich we wrześniu 1939 roku. „Gdybyśmy mieli takich od 1 września, byłoby inaczej. Gdybyśmy mieli w Polsce takich ludzi jak towarzysz Marian, nie byłoby tej wojny”.

Obecnie na portalu PiK-a znajduje się ponad 20 tysięcy opisanych pozycji archiwalnych. Codzienne przybywają kolejne. Odsłuchać można na razie jednak tylko kilkaset, zaznaczonych w specjalny sposób.

- W postaci dźwięku są obecnie wszystkie te, które rejestrowane były cyfrowo, bo nie ma z nimi problemu - wyjaśnia Marek Rzepa. - To, co znajduje się na taśmie magnetofonowej czy dyskietce, wymaga przegrania w czasie rzeczywistym, nie da się tego skrócić, więc jest to bardzo czasochłonne. Przegrywamy na razie te najstarsze taśmy, z lat 50., które są w najgorszym stanie.

Starsi bydgoszczanie pamiętają zapewne głośny wiec w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w październiku 1956 roku, kiedy do władzy miał wrócić Władysław Gomułka.

„Kiedy wyszliśmy z radiowęzła, na plac przybywały już pierwsze delegacje z innych zakładów pracy. Uważnie przyglądałem się tym ludziom. Od nich zależało, czy Bydgoszcz otrząśnie się dzisiaj z marazmu politycznego, czy też pozostanie sypialnią skompromitowanych działaczy partyjnych”. Tak w audycji „Uterenowiona rewolucja” komentował tamte wydarzenia Stanisław Mendelski.

Niestety, z dawnych lat nie zachowały się, prócz tej jednej, żadne audycje uznawane za „niepoprawne” politycznie. Nie ma najdrobniejszej wzmianki o niepokojach społecznych w Bydgoszczy w 1957 roku, zburzeniu zagłuszarki „Wolnej Europy” na Wzgórzu Wolności czy strajku w ZNTK. Są za to liczne relacje z wszelkiego rodzaju wieców, masówek, przemówień towarzyszy czy też wizyt partyjnych dostojników.

Echa gospodarskich wizyt

„Tu Bydgoszcz - meldował 1 maja 1971 roku na ogólnopolskiej antenie Polskiego Radia na tle marszowej muzyki późniejszy redaktor naczelny bydgoskiej rozgłośni, Zdzisław Urbanek. - W majowe święto dopisała piękna, słoneczna pogoda. Czołowe miejsca w pochodzie zajęły załogi przodujących zakładów przemysłowych. Oto defiluje kobieca załoga zakładów „Modus”, zdobywczynie sztandaru przechodniego za najlepsze wyniki w krajowym współzawodnictwie pracy”.

Do posłuchania będą już niebawem sprawozdania z „gospodarskich” wizyt Edwarda Gierka w Bydgoszczy, przemówienia długoletniego I sekretarza KW PZPR Józefa Majchrzaka, znanego partyjnego „betonu”, czyli Stefana Olszowskiego, wypowiedzi działaczy PZPR o „Solidarności”. Ale będzie też można przypomnieć sobie dawne audycje o sytuacji na rynku, np. o problemach związanych z... reglamentacją mleka w proszku.

Rejestrować program w Polskim Radiu Bydgoszcz rozpoczęto w 1950 roku. Wówczas rozgłośnia otrzymała pierwsze magnetofony. Sprzed tego okresu zachowały się jedynie sporadyczne rejestracje na specjalnych płytach gramofonowych decylitowych. Na jednej mieściło się od 3 do 3,5 minuty dźwięku.

- Te magnetofony to były takie wielkie stacyjne urządzenia firmy EMI - dodaje Marek Rzepa. - Ówczesne taśmy radiowe miały szybkość przewijania 78 cm na sekundę i niewiele mieściły. Dopiero po paru latach pojawiły się lepsze taśmy i można było zwolnić obroty do 38 cm na sekundę. To już był profesjonalizm. Trudno określić liczbę audycji, które posiadamy w archiwum, to może być kilkaset tysięcy.

Sportu jak na lekarstwo

Do unikatów w archiwum z pewnością zalicza się kolekcja stworzona przez Annę Jachninę i Pawła Billerta, którzy podjęli wręcz kolbergowski trud dokumentowania twórczości ludowej z całego regionu. Zachowała się w całości, będąc prawdziwym skarbem dla miłośników folklorystyki. W latach 1945-1955 rozgłośnia miała własną orkiestrę symfoniczną pod dyrekcją Arnolda Rezlera. Występowały z nią późniejsze wielkie gwiazdy, jak Wanda Wiłkomirska czy Włodzimierz Kędra.

- Trudno to dziś sobie wyobrazić, ale potrafiono wówczas czynić rzeczy wręcz niemożliwe - mówi Marek Rzepa. - Na przykład orkiestra Rezlera grała w Bydgoszczy w sali Pomorskiego Domu Sztuki, a wielka późniejsza pianistka Halina Czerny-Stefańska w... Toruniu. Zsynchronizowano to tak, jakby solistka grała razem z orkiestrą. I ten koncert przesyłany był do Paryża na żywo, prosto na antenę francuskiego radia! Praktycznie cały pięcioletni dorobek tej orkiestry zachował się w naszym archiwum.

Gorący, pamiętny bydgoski marzec 1981 roku... Z głośnika najpierw dobiega wielka owacja setek ludzi. Przerywa ją głos, którego nie da się nie rozpoznać. „My to wszystko wyjaśnimy, my to wszystko ogłosimy, wszystko będzie publiczne” - tak deklarował Lech Wałęsa po przyjeździe do Bydgoszczy 20 marca 1981 roku, dzień po usunięciu siłą działaczy „S” z sali obrad WRN. Na radiowej taśmie zachował się też ledwo słyszalny, bardzo osłabiony głos leżącego w szpitalu Jana Rulewskiego: „Oddzielił się jeden od dowodzącego i uderzył mnie pięścią, w górę i w dół, w moją twarz...”

Niestety, są i złe wiadomości, zwłaszcza dla kibiców sportowych. W archiwum nie ma sprawozdań z imprez. Transmisje zawsze szły na antenie na żywo i nigdy nie były rejestrowane. Nie da się zatem urządzić wieczoru wspomnień wokół meczów piłkarskich, hokejowych czy żużlowych, które swego czasu tak poruszały kibiców na Pomorzu i Kujawach. Nie ma też zapisanych spektakli teatralnych. Próby ich rejestracji, m.in., w 1937 roku jeszcze w nieistniejącym dziś budynku Teatru Miejskiego (np. sztuki Henryka Rostworowskiego „Judasz z Kariothu”) okazały się kompletnie nieudane, bo wybitnie nieradiowe. Niestety, nie zachowały się też audycje Jeremiego Przybory, który pracował w bydgoskim radio krótko po wojnie, ale odszedł przed 1950 rokiem, zanim zaczęto nagrywać programy.

Opinia: Zdzisław Pająk

<!** Image 3 align=right alt="Image 133435" >Wyjątkowa historia pewnej audycji

 Zdzisław Pająk, dziennikarz, twórca audycji muzycznych i historycznych:

- W 1981 roku przygotowałem audycję w rocznicę śmierci Johna Lennona, która została wyemitowana 10 grudnia, tuż przed stanem wojennym. Napociłem się przy niej solidnie. Były tam, m. in., oryginalne komunikaty o śmierci muzyka pochodzące z Radia Luksemburg, opowieść dotycząca śledztwa w tej sprawie, fragmenty życiorysu byłego beatlesa, jego piosenki, itd. Kiedy po 13 grudnia zostałem wyrzucony z radia, wszystkie moje audycje zostały skasowane. Nie zachowało się nic. Po powrocie do radia w 1990 roku powiedziałem o tym na antenie. I wówczas zadzwonił do mnie jeden ze słuchaczy i zapytał, czy byłbym zainteresowany tamtą audycją o Lennonie, on bowiem nagrał ją w domu z radia i posiada do dzisiaj. Oczywiście, skorzystałem z tej oferty i w taki sposób udało mi się choć to jedno nagranie odzyskać. Okazało się, że nagranie było jeszcze na szpulowcu. Słuchacz przegrał to na kasetę, a ja najpierw na komputer, potem na płytę. Teraz audycja jest przewidziana do udostępnienia, choć jakość, niestety, jest słaba. Ale na to nie ma już rady...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski