Urząd Miasta przygotowuje plan likwidacji 13 szkół. Niepełne informacje docierają do związkowców, bo za „puszczenie farby” grozi kara.
<!** Image 3 align=right alt="Image 42917" sub="Uczniowie z fordońskiej Szkoły Podstawowej nr 9, która wkrótce może zostać zlikwidowana, na razie niczym się nie przejmują i grają w unihokeja ">Już po wyborach, na mniej lub bardziej oficjalnych spotkaniach, prezydent Konstanty Dombrowicz zapowiadał likwidację kilku szkół.
- W piątek zaproszono do ratusza dyrektorów placówek, które wydział chce zamknąć - relacjonuje Maria Naparty, przewodnicząca sekcji oświaty NSZZ „Solidarność”. - Tam poinformowano ich, że projekty uchwał w sprawie zamiaru likwidacji zostaną przedstawione Radzie Miasta w styczniu. Zobowiązano ich też do dochowania tajemnicy.
Mimo to, w obawie o dzieci i pracowników, informacje o planach dotarły do „Solidarności”.
- Oficjalnie nie wiem nic - oświadcza Maria Naparty. - Udało się jednak ustalić, że zmiany dotkną szkoły, o których mówiło się dwa lata temu.
Przewodnicząca „S” podejrzewa, że reorganizacja może dotyczyć: Zespołu Szkół nr 34, SP nr 6, SP nr 9, Zespołu Szkół nr 11 oraz zespołów szkół zawodowych: odzieżowych, spożywczych, handlowych, drzewnych i budowlanych. - Najbardziej niepokoi mnie to, że wydział zamierza zlikwidować Poradnię Psychologiczną nr 2 - mówi Maria Naparty.
<!** reklama left>Prawdopodobnie na piątkowym spotkaniu omawiano też sprawy ewentualnych zwolnień. - Dyrektor Wydziału Oświaty UM Marian Sajna obiecał, że nikt nie znajdzie się na bruku - tłumaczy przewodnicząca sekcji. - Nie wiem, czy można mu wierzyć. Jeśli te informacje są prawdziwe, to pracę może stracić trzystu nauczycieli i pracowników administracji, głównie szkół podstawowych.
W sekcji NSZZ „S” mówi się, że „pod nóż” przeznaczono minimum 13 placówek. Ta liczba może być jednak większa, o kilka przedszkoli.
- Nie mówię, że jestem przeciw wszystkim propozycjom. Chcę poznać argumenty „za”. Szkoda, że z nami nikt nie rozmawia - podkreśla Maria Naparty. - Może znaleźlibyśmy inne wyjście. Przypomnę, że zamiast niszczyć Zespół Szkół Ogrodniczych, przekazaliśmy go Ministerstwu Rolnictwa. Szkoła istnieje.
W Urzędzie Miasta nikt nie zechciał wyjaśnić wątpliwości dotyczących sieci szkół - Rafał Bruski, zastępca prezydenta odpowiedzialny za oświatę nie miał czasu, w wydziale edukacji nie było dyrektorów, a Beata Kokoszczyńska, rzecznik prezydenta nie odpowiedziała na pytania.
- Jak można było postawić nas pod ścianą, a potem kazać milczeć?! To mobbing... Co mam powiedzieć rodzicom, którzy chcą, by w naszej szkole uczyły się ich dzieci?! - pyta jeden z dyrektorów.