W ciągu poprzednich stu lat Pokojową Nagrodę Nobla otrzymało tylko dwanaście kobiet, za to w tym roku aż trzy. W dodatku z Afryki, gdzie kobietom żyje się gorzej niż gdzie indziej.
Laureatkami tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla zostały urzędująca prezydent Liberii Ellen Johnson Sirleaf, działaczką na rzecz praw człowieka i pokoju w Liberii Leymah Gbowee oraz jemeńska dziennikarka i bojowniczka o prawa człowieka, demokrację i wolność słowa Tawakkul Karman. Nagrodę odbiorą 10 grudnia w Oslo, w rocznicę śmierci Alfreda Nobla. Podzielą między siebie 10 mln koron, czyli około 1 mln euro.
Faworyci nie przeszli
Na liście faworytów do tegorocznej nagrody przodowały dwie bohaterki arabskiej wiosny, tunezyjska blogerka Lina Ben Mhenni, która relacjonowała przebieg protestów w tym kraju oraz Egipcjanka Esraa Abdel Fattah, która w Internecie założyła ruch 6 kwietnia. Później stał się on zaczątkiem pokojowej koalicji przeciwko reżimowi prezydenta Mubaraka. Wielu wymieniało też byłego niemieckiego kanclerza Helmuta Kohla czy Unię Europejską. Komitet Noblowski zaskoczył jednak wszystkich, nie pierwszy raz zresztą, nagradzając trzy Afrykanki. Przed nimi tylko 12 kobiet było laureatkami tej nagrody.
<!** reklama>
- Nagrodę otrzymały za walkę bez przemocy na rzecz bezpieczeństwa kobiet i pełnego udziału kobiet w procesie budowania pokoju - powiedział odczytując uzasadnienie przewodniczący Komitetu Thorbjoern Jagland. - Demokracji i trwałego pokoju na świecie nie da się osiągnąć, dopóki kobiety nie będą miały takich samych możliwości wpływania na sprawy publiczne jak mężczyźni. Nagroda ma pomóc w położeniu kresu uciskowi kobiet, których potencjał trzeba w pełni wykorzystać.
Znowu ją wybiorą?
Prezydent Liberii Ellen Johnson Sirleaf ma 72 lata. Byłą pierwszą kobietą, która zdobyła tak wysokie stanowisko na całym kontynencie afrykańskim. Jest gorącą orędowniczką praw kobiet, która uważa, że kobiety są lepszymi przywódczyniami niż mężczyźni, bo są bardziej sumienne i ciężej pracują. W jej rządzie co czwarta minister jest kobietą. - Jeśli konkurujesz z mężczyznami, musisz być lepsza i starać się o ich szacunek - zwykła mawiać pani prezydent. Znane są jej starania o odbudowę kraju po zakończonej w 2003 r. krwawej wojnie domowej w Liberii. Dzięki przeprowadzonym przez nią reformom fiskalnym, MFW i Bank Światowy umorzyły 4,6 mld dolarów długu. Zanim w 2006 r. została wybrana na prezydenta, w latach 80., po przewrocie wojskowym walczyła w podziemiu, była w więzieniu i wreszcie została zmuszona do emigracji.
11 października będzie ubiegać się o ponowny wybór. Ma na to duże szanse, choć w kraju wciąż panuje rujnująca kraj korupcja. Pokojowa Nagroda Nobla szanse zwiększa. Jagland jednak zaprzecza, że Komitet Noblowski miesza się do polityki. - Nie angażujemy się w wewnętrzne sprawy kraju, a pokojowa Nagroda Nobla jest przyznawana za dokonania z przeszłości - powiedział.
Dedykacja dla arabskiej rewolucji
40-letnia Leymah Gbowee w 2002 r. utworzyła Masowy Ruch Kobiet Liberii na rzecz Pokoju. Skupia on chrześcijanki i muzułmanki, które śpiewem i milczącymi protestami wymusiły porozumienie kończące wojnę domową. Zajmowała się m.in. przywracaniem do społeczeństwa dzieci żołnierzy. Obecnie mieszka w Ghanie, gdzie kieruje organizacją Woman Peace and Security Network Afrika, aktywizującą kobiety Afryki Zachodniej do pokojowego rozwiązywania konfliktów.
Z kolei 32-letnia jemeńska dziennikarka Tawakkul Karman, działała już przed arabską wiosną, zachęcając do protestów przeciwko prezydentowi Alemu Abd Allahowi Salahowi. Na początku br. stała się głosem protestujących. Założyła organizację „Dziennikarki bez kajdan”. W Jemenie sytuacja kobiet jest bardzo zła, w 301-osobowym parlamencie jest tylko jedna. - Dedykuję tę nagrodę wszystkim działaczom arabskiej wiosny - powiedziała w telewizji Al-Arabija. - Nie pozwolimy, aby nasza rewolucja pozostała niezakończona, chcemy demokratycznego i nowoczesnego Jemenu - dodała na antenie Al Dżaziry.
Przełomowy moment
- Muszę z przykrością stwierdzić, że bardzo mało, a w niektórych przypadkach w ogóle nie znam działalności tych pań - skomentował decyzję Komitetu Noblowskiego były prezydent Lech Wałęsa, polski laureat Pokojowej Nagrody Nobla. - Ale głęboko wierzę, że komitet zna te sprawy. A jak dał nagrodę kobietom, to jestem zadowolony. W Polsce też przecież walczymy o parytety.
- To moment przełomowy, w którym doceniono kobiecy sposób uprawiania polityki - twierdzi prof. Magdalena Środa, filozofka i etyczka z Kongresu Kobiet. - Oceniam przyznanie tej nagrody jako sukces na miarę tego, jakim było otrzymanie nagrody przez Gandhiego. To pokazało, że działania pozaprzemocowe, wymagające kompetencji kobiecych, odnoszą niesamowite skutki.