Dwuipółletnia dziewczynka została znaleziona martwa w mieszkaniu przy ulicy Posłusznego. Jej matka skoczyła z balkonu, a ojciec spadł z niego, próbując dostać się do dziecka.
Przy ulicy Posłusznego stoją nowiutkie, ładne bloki, a po alejkach spacerują młode mamy z dziećmi. Słońce, wkoło las, oaza spokoju. Tymczasem w mieszkaniu na drugim piętrze bloku pod siódemką leży martwa dwuipółletnia dziewczynka, a blok otoczony jest policyjną taśmą.
Tragedia na drugim piętrze
Około godziny 9.20 mężczyzna zawiadomił komisariat policji w Fordonie, że nie może dostać się do mieszkania, w którym przebywają jego żona i córka. Kiedy przybył na miejsce z policjantami, kobieta rzuciła się z drugiego piętra.
- Mężczyzna zaniepokojony o dziecko próbował wejść do mieszkania przez balkon, ale spadł na ziemię z balustrady. Na pomoc zostali wezwani strażacy z podnośnikiem. Wraz z nimi do mieszkania weszli policjanci. W środku znaleźli martwą dziewczynkę - relacjonuje nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Według naszych informacji, w mieszkaniu było pełno krwi, prawdopodobnie matki, która podcięła sobie żyły, zanim skoczyła z balkonu.
Na miejscu tragedii pojawili się policyjni technicy kryminalistyki i prokurator. Oględziny trwały kilka godzin. Zwłoki dziecka zostały wyniesione z budynku w metalowej skrzyni przez pracowników zakładu pogrzebowego. Nieoficjalnie wiadomo, że biegły lekarz medycyny sądowej nie znalazł na ciele dziecka poważniejszych obrażeń.
Sytuację ze zmartwiałymi minami obserwowali sąsiedzi. - Mieszkam nad tą rodziną. Widziałam na ich balkonie dziecięce krzesełka i chodzik. Moja córeczka czasami kontaktowała się przez balkon z tamtą dziewczynką. Ale twarzy jej rodziców bym nie rozpoznała - mówi pani Iza, która wychodzi z dzieckiem na spacer.
- Żyjemy tu pół roku i bardzo sobie chwalimy to osiedle. Spokojnie, ładna okolica, żadnego chuligaństwa czy pijackich burd - podkreślają państwo Dariusz i Monika, młode małżeństwo. Oni też nie kojarzą małżeństwa z bloku przy ul. Posłusznego 7.
Według ustaleń policji, małżonkowie nie przebywali tam razem. Nieoficjalnie mówi się, że trwała sprawa rozwodowa. Od około dwóch tygodni mieszkanie zajmowała 40-letnia kobieta z córeczką. 39-letni mężczyzna miał je odwiedzić wczoraj rano. Ale z jakiegoś powodu kobieta nie chciała wpuścić go do domu. Według ustaleń policjantów, kobieta ma jeszcze 18-letniego syna. Rodzice przebywają w szpitalu wojskowym.
Kobieta ma poważny uraz kręgosłupa i wczoraj była nieprzytomna, mężczyzna ma złamane kończyny.
Najpierw opinia biegłego
Śledczy liczą na to, że ich zeznania pozwolą wyjaśnić okoliczności tragedii. Przesłuchanie nastąpi, kiedy tylko stan rannych na to pozwoli. - Na temat przyczyn śmierci dziecka wypowie się biegły po przeprowadzeniu sekcji zwłok - mówi prokurator Dariusz Bebyn, wiceszef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
Policja zapewnia, że rodzina nie była notowana w żadnych kartotekach.
<!** Image 3 align=none alt="Image 171693" sub="Pracownicy zakładu pogrzebowego wynoszą ciało 2,5-letniej dziewczynki z bloku przy ulicy Posłusznego 7. Śledczy nie wypowiadają się na temat przyczyn śmierci dziecka przed sekcją zwłok
Fot. Radosław Sałaciński">