https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Towarzysko tylko z nazwy

Marek Fabiszewski
Po czwartkowym towarzyskim meczu na stadionie Legii, przegranym przez biało-czerwonych 0:1, Francuzi chwalą swoich pilkarzy, a Polacy swoich (choć nie wszyscy).

Po czwartkowym towarzyskim meczu na stadionie Legii, przegranym przez biało-czerwonych 0:1, Francuzi chwalą swoich pilkarzy, a Polacy swoich (choć nie wszyscy).

„L’Equipe” w komentarzu podkreślił: - Brawa polskiej publiczności podczas „Marsylianki” były złudne. Mecz Polska - Francja miał charakter towarzyski tylko z nazwy. Starcia, zaangażowanie, prawdziwa bitwa o posiadanie piłki w środku boiska. Gracze Laurenta Blanca zakończyli sezon, walcząc z drużyną, która najwidoczniej miała coś do udowodnienia na rok przed Euro 2012. <!** reklama>

„Le Parisien” za bohatera meczu uważa Charles’a N’Zogbię. Jak zgodnie podają francuskie media, to on strzelił jedynego gola, a nie - jak przyjęły polskie - Tomasz Jodłowiec, od którego odbiła się piłka po strzale Francuza. W pomeczowym protokole bramkę przypisano obrońcy Polonii Warszawa.

„L’Equipe” ocenił, że Polacy często nękali obronę francuską i generalnie okazali się lepszymi piłkarzami od Białorusinów (1:1 w Mińsku w eliminacjach ME) i Ukraińców (4:1 towarzysko w poniedziałek), ale paradoksalnie bramkarz Cedric Carrasso miał niewiele pracy i tylko dwukrotnie, w 75. i 84. min, został zmuszony do „prawdziwych interwencji”.

Indywidualne oceny Polakom wystawił portal footbal365.fr, według którego najlepsi w drużynie Franciszka Smudy byli: Wojciech Szczęsny, Jakub Błaszczykowski, Dariusz Dudka i Robert Lewandowski.

Radosław Michalski, były reprezentant Polski, uważa, że mecz z Francją był najlepszym występem kadry narodowej pod wodzą Franciszka Smudy.

- To spotkanie oglądało się z przyjemnością. W ogóle nie przypominało wielu wcześniejszych toczonych w ospałym tempie towarzyskich meczów z udziałem Polaków, które nie wywoływały zbyt wielu emocji. Teraz piłkarze sprawiali wrażenie, jakby rywalizowali o punkty. Do tempa i zaangażowania nie można mieć zastrzeżeń. Gra była dość ostra i w przeciwieństwie do sparingowych konfrontacji, nikt nogi nie odstawiał. Myślę, że na zawodników obu zespołów pozytywnie wpłynęła pora rozegrania meczu oraz wypełniony do ostatniego miejsca trybuny - ocenił Michalski.

Nieco innego zdania jest znany piosenkarz Andrzej Sikorowski. Uważa on, że czwartkowy mecz obnażył nie najlepszy poziom naszej reprezentacji.

- Francuzi nie przyjechali do nas w najsilniejszym składzie, nie gryźli trawy, a górowali nad nami we wszystkich elementach. Mieliśmy, co prawda przebłyski dobrej gry, ale wyższość naszych rywali, szczególnie w wyszkoleniu technicznym, nie podlegała dyskusji - powiedział lider zespołu „Pod Budą” i znany kibic futbolu.

I skrytykował Franciszka Smudę: - Nie jestem ekspertem i być może trener ma plan, którego nie rozumiem. Jednak czwartkowe zmiany były niczym od sasa do lasa, nie wiem czemu miały służyć.

Podkreślił, że kibice nie mogą się cieszyć ze zwycięstwa nad Argentyną (2:1), ponieważ ta „przyjechała do Polski na zakupy”.(źródło: polskie i zagraniczne media)

Wybrane dla Ciebie

Mafia śmieciowa. Wojewoda zamyka delegaturę WIOŚ w Toruniu

Mafia śmieciowa. Wojewoda zamyka delegaturę WIOŚ w Toruniu

Cyfrowi, aktywni, zadłużeni. Polacy w tym wieku toną w rachunkach

Cyfrowi, aktywni, zadłużeni. Polacy w tym wieku toną w rachunkach

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski