Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Lenz dla "Pomorskiej": - Moja kadencja zakończy się za dwa lata

Adam Willma
Adam Willma
Tomasz Lenz: -  Kampania potrawa do października przyszłego roku, co jest sytuacją bez precedensu.
Tomasz Lenz: - Kampania potrawa do października przyszłego roku, co jest sytuacją bez precedensu. Tomasz Lenz
Rozmowa z posłem Tomaszem Lenzem, szefem kujawsko-pomorskiej Platformy.

W Platformie pojawiła się już gorączka przedwyborcza?
Coś w rodzaju kampanii wyborczej trwa już od wielu tygodni. Jarosław Kaczyński również ruszył w Polskę, ale szybko z tych spotkań zrezygnował, zaskoczony reakcjami oraz złym odbiorem propozycji programowych przez ludzi, którzy na spotkania nie byli wpuszczani, ale komentowali jego wypowiedzi na żywo w sieci i w mediach. W spotkaniach nadal uczestniczy Donald Tusk, który nie odpuszcza i codziennie ma spotkanie w jakiejś miejscowości. Najczęściej w miejscowościach powiatowych lub jeszcze mniejszych. Z kolei przewodniczący PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz, zapowiedział, że rozpoczyna kampanię w tym tygodniu. Czyli będziemy świadkami najdłuższej kampanii w wyborczej w historii Polski po 1989 roku, bo zapowiada się, że wybory nie będą przyspieszone. Kampania potrawa zatem do października przyszłego roku, co jest sytuacją bez precedensu.

To nie jest dobra wiadomość dla nas, wyborców.
Tak szybkie rozpoczęcie licytacji o głosy wyborców pomiędzy poszczególnymi partiami wynika z tego, że wielu Polaków obawia się o przyszłość. Duży niepokój wzbudza ewentualność braku ogrzewania i energii elektrycznej. Mówi się, że wyłączenia ogrzewania i energii będą miała miejsce i że rząd nie przygotował się do takiej sytuacji, której od miesięcy można było się spodziewać. Pan prezydent zapowiadał, że Polska ma węgla na 200 lat, a okazuje się, że nie mamy węgla na następną zimę. Również Baltic Pipe miał gwarantować bezpieczeństwo, ale okazuje się, że dostawy gazu przez ten rurociąg będą zapewnione zaledwie w dwudziestu paru procentach…

Sądzi pan, że wybory wygra zima?
Ludzie zagłosują z dwóch powodów. Pierwszy dotyczy codzienności – czy wystarcza nam na codzienne życie, czy mamy perspektywę spłaty kredytu itp. I to jest ważny powód, dla którego ludzie mogą zmienić preferencje wyborcze i pójść w kierunku tego, kto zapewni im bezpieczeństwo. Kolejny powód to niezmiennie wysoka inflacja. Zmieniające się ciągle kwoty przy zakupach sprawiają, że ludzie nie będą zadowoleni z tych, którzy tej inflacji nie przewidzieli albo ją lekceważą. A obciąża to szefa NBP, który został namaszczony przez Jarosława Kaczyńskiego na następną kadencję.

Kampania będzie ostra, o czym miał pan okazję się już przekonać, gdy pojawiły się informacje o pana żonie, zasiadającej w radach nadzorczych spółek samorządu województwa.
Moja żona jest radcą prawnym i wykonuje swój zawód. Nie jest działaczem partyjnym. Nie będę tego w ogóle komentował. Mijające 7 lat przypomina podjazdową wojnę domową, w której trudno nazwać telewizję publiczną jakimś medium. Medium prezentuje różnych ludzi i różne opcje polityczne, prowadzi dialog. Dziś mamy do czynienia z telewizją partyjną. Telewizja publiczna rozpoczęła tę wojnę, która trwa do dziś. Mam głęboką nadzieję, że wróci kiedyś parlament, w którym będziemy mogli wymieniać się poglądami, dyskutować nad rozwiązaniami i podejmować wspólne decyzje. O tym, że może tak być, świadczy współpraca na poziomie samorządu wojewódzkiego. Widzimy, że marszałek stara się prowadzić politykę polegającą na realizacji projektów, nie patrząc na różnice partyjne. Region mamy jeden, podobnie jak miasto i kraj. Gdy się kłócimy, zapominamy często, że ludzi mało to interesuje. Interesuje ich lepsza przyszłość.

Ma pan nadzieję na lepszy parlament? Donald Tusk chyba by tej nadziei nie podzielił.
Donald Tusk słusznie określił polski parlament jako „upiorne miejsce”. Siedząc tam i słuchając wypowiedzi niektórych parlamentarzystów, nasuwa się pytanie „co ja tu robię”. Poziom merytoryczny niektórych wystąpień jest żaden. Często politycy zabierają głos tylko po to, żeby kogoś zaatakować, poniżyć albo kłamać z sejmowej mównicy, co stało się w ostatnich dwóch kadencjach normą. Nie dziwię się więc, że Tusk nazywa tak obecny parlament.

A propos. Zaprasza pan wyborców na Campus Trzaskowskiego czy MeetUp Tuska?
[śmiech] Mam nadzieję, że młodzi ludzie, którzy trafią na jedną i drugą imprezę wezmą udział w wyborach i zmienią kraj.

A może nawet zmienią przewodniczącego kujawsko-pomorskiej Platformy. Koledzy z Bydgoszczy nie kryją, że ostatnie zawirowania wokół pana osoby przekuliby chętnie na podmianę lidera na ich krajana.
Pamiętajmy, że kadencja przewodniczącego Platformy w województwie dopiero się zaczęła. Potrwa jeszcze ponad 2 lata. W tej kadencji poseł Tomasz Lenz będzie odpowiadał za: wybory do Sejmiku, wybory w powiatach i miastach prezydenckich, wybory parlamentarne (ułożenie list, przeprowadzenie kampanii), wybory do Parlamentu Europejskiego i wybory prezydenckie. Moja kadencja jest więc okresem ciężkiej pracy i sporej odpowiedzialności. Następny przewodniczący trafi na kadencję, w której nie będzie miał żadnych wyborów. Zazdroszczę mu i życzę miłego spędzania czasu [śmiech].

Może będzie musiał wówczas mierzyć się z senatorem Lenzem?

Jak już kiedyś pisaliście, jestem najdłużej pełniącym swoją funkcję przewodniczącym struktur. Dlatego podjąłem wstępną decyzję, że nie będę starał się o ponowny wybór. Ale namowy moich kolegów ze struktur wojewódzkich, a także powrót Donalda Tuska sprawiły, że wziąłem na swoje barki jeszcze jedną kadencję. Wierzę, ze jak zwykle dam radę.

Łatwo nie będzie, zwłaszcza że podczas ostatniego spięcia z Donaldem Tuskiem nabawił się pan „kontuzji”.
Jestem wieloletnim sportowcem, który uprawiał różne dyscypliny sportu. Kontuzje należy wyleczyć, zrehabilitować i grać dalej.

Na przykład w rozgrywce o fotel prezydencki? Toruń huczy o rewanżu w kolejnej walce z Michałem Zaleskim.
Miasto huczy przede wszystkim o różnych perturbacjach związanych z decyzjami Michała Zaleskiego. Zarówno w sprawie Wrzosów, jaki i w kwestii Bulwaru Filadelfijskiego. Ludzie łapią się za głowę widząc Michała Zaleskiego, siedzącego u o. Rydzyka z ministrem Czarnkiem. Pojawia się coraz większa presja, kierowana także do Platformy, żeby wystawić kandydata, który będzie chciał wygrać i obejmie funkcje po Michale Zaleskim. Coraz więcej osób chce o tym rozmawiać, zarówno ze mną, jak i z Jackiem Gajewskim (szefem PO w Toruniu) oraz radnymi. Do wyborów samorządowych mamy ponad rok i zapewniam, że podejdziemy do nich poważnie.

Liczy pan na wsparcie radnych Platformy? Tych samych, którzy od zgodnego podnoszenia ręki w głosowaniach rozpruli sobie rękawy?
Gdy dokonuje się wyboru i ktoś obejmuje funkcję, należy próbować szukać rozwiązań korzystnych dla miasta i nie przenosić ostrych podziałów z poziomu centralnego do samorządu. Jeśli ktoś poświęci czas i spojrzy na strony internetowe rady miasta w Toruniu, zauważy, że radni PO są najbardziej aktywnymi radnymi i zadają najwięcej pytań – często bardzo trudnych dla prezydenta. Zajmują się ważnymi sprawami dla mieszkańców, choć często umykającymi opinii publicznej, jak choćby problem zadłużenia szpitala.

Kto będzie kolejnym prezydentem Torunia w przyszłej kadencji? I dlaczego Michał Zaleski?
Coraz więcej na to wskazuje, że w 2023 roku w tej rubryce będzie już figurowało inne nazwisko.

A w Urzędzie Marszałkowskim?
Wszystko wskazuje na to, że koalicja PO i PSL nie jest zagrożona. Nasze poparcie w Kujawsko-Pomorskiem jest na bardzo wysokim poziomie. Nie ma więc wątpliwości, że marszałkiem będzie kandydat Platformy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tomasz Lenz dla "Pomorskiej": - Moja kadencja zakończy się za dwa lata - Gazeta Pomorska