W Inowrocławiu rozczarowanie. Sportino okazało się po raz drugi w tym sezonie słabsze od lidera rozgrywek. Z porażki trzeba się otrząsnąć, bo jutro druga odsłona ważnego dla zespołu tygodnia.
<!** Image 2 alt="Image 167320" sub="Środowy mecz nie wyszedł Łukaszowi Żytko, który zdobył 6 punktów, miał tylko 3 asysty oraz aż po 5 strat i fauli Fot. Inomedia.pl">Tych kilka dni miało pokazać, na co naprawdę stać inowrocławski zespół w konfrontacji z drużynami czołówki - Politechniką i Sokołem. Na razie jej wynik jest dla Sportino niekorzystny.
Jeszcze dwie minuty przed końcem spotkania był remis. Od tego czasu gospodarze zdobyli zaledwie dwa „oczka”, goście aż siedem, a kujawskiej publiczności w tej końcówce przypomniał się weteran Leszek Karwowski, którego „trójka” podcięła skrzydła gospodarzom.
- Pociągnął zespół w dobrym momencie - potwierdza szkoleniowiec gości Mladen Starcević, który ma jednak pretensje do swoich graczy za niską skuteczność z dystansu.
<!** reklama>
Z kolei trener Aleksander Krutikow uważa, że Politechnika wygrała zasłużenie, bo druga połowa odbywała się pod jej dyktando.
- Raziła nieskuteczność spod kosza i słabo rzucaliśmy osobiste. Wielka nieudolność w końcówce spowodowała, że atak nie był poukładany tak jak to powinno być - wylicza trener Sportino.
W inowrocławskim zespole dobrze zaprezentowali się tradycyjnie Wojciech Żurawski i Aleksander Lichodzijewski, którzy zebrali w sumie aż 25 piłek (na 34 zbiórki drużyny). Kibice nie powinni mieć też pretensji do Jacka Sulowskiego. Zawiódł natomiast Łukasz Żytko, któremu ten mecz najzwyczajniej nie wyszedł.
Po raz kolejny w meczu ze stołeczną drużyną rywale pokazali naszemu zespołowi różnicę w jakości rezerwowych. Zmiennicy z ławki Politechniki zdobyli 27 punktów, a inowrocławscy - zaledwie 5.
Można też narzekać, że jak na mecz kolejki, spotkanie w rąbińskiej hali nie obfitowało w efektowne zagrania w ataku.
- To był mecz dobry w obronie, choć rozczarowani byliby ci, którzy lubią oglądać skuteczne rzuty - przyznaje Marek Popiołek z Politechniki.
Porażka z liderem praktycznie odbiera Sportino szansę na zakończenie rundy zasadniczej na pierwszym miejscu. Ale to przecież niekoniecznie ostatni mecz tych drużyn w sezonie.
- To był bardzo dobry sprawdzian, żeby wyeliminować błędy na rundę play-off - podkreśla Wojciech Kus. - Do zobaczenia w następnym spotkaniu, mam nadzieję w play-offach - wróży Aleksander Krutikow.
Przedtem jednak jeszcze kilka meczów ligowych. Jutro drugi w tym tygodniu, równie ważny mecz co w środę. Sportino musi się otrząsnąć, bo o godz. 18 podejmuje trzeci zespół ligi - Sokoła Łańcut.
Statystyki sportino
- 8 niecelnych osobistych na 11 oddanych (goście trafili 17 z 21)
- 35 nietrafionych rzutów z gry (rywal miał 22 „pudła”)
- zbiórki przegrane 34:37