Czy jest szansa na to, by autostradowe obwodnice wokół miast były darmowe? Taka szansa miała się pojawić po wypowiedzi ministra finansów Jacka Rostowskiego.
O bezpłatną obwodnicę autostradową walczy m.in. Toruń. Dwa tygodnie temu premier Donald Tusk zapowiedział, że za darmo będzie można jeździć taką trasą wokół Wrocławia. Potem okazało się, że chodzi tylko o samochody osobowe. Zabiegi o darmowy przejazd trwają też na Górnym Śląsku. O tym w ubiegłym tygodniu z ministrem finansów Jackiem Rostowskim rozmawiały trzy posłanki Platformy Obywatelskiej - Joanna Kluzik-Rostkowska, Krystyna Szumilas i Izabela Leszczyna. Minister miał stwierdzić, że zgadza się na wprowadzenie systemu, który będzie na obwodnicy rozróżniał płatny ruch tranzytowy od lokalnego, bezpłatnego. Z kolei posłanki twierdzą, że istnieje techniczna możliwość rozróżnienia opłat na autostradzie. Taki system funkcjonuje w Londynie (białe bilety dla mieszkańców). To on ma być wzorem dla Polski.
<!** reklama>
- Przygotowaniem polskiego systemu ma się zająć Ministerstwo Infrastruktury - stwierdziła Izabela Leszczyna w wypowiedzi dla „Dziennika Zachodniego”.
Opozycja krytykuje te pomysły. Ocenia propozycje premiera i ministra finansów jako zagrywki wyborcze. Czy jest możliwe wprowadzenie takiego systemu na obwodnicy Torunia?
- Musimy pamiętać, że autostrady w Polsce powstają w różnych systemach - mówi poseł Tomasz Lenz, szef PO w województwie kujawsko-pomorskim. - W przypadku toruńskiej obwodnicy, będącej częścią autostrady A1, budujące je w systemie koncesyjnym konsorcjum Gdańsk Transport Company może po zwolnieniu z opłat wystąpić z roszczeniem odszkodowawczym. Pewne jest, że zgodnie z rozporządzeniem z 1995 roku przez cztery pierwsze miesiące po otwarciu autostrady przejazd może być darmowy. Potem nowy rząd będzie musiał podjąć rozmowy z GTC na temat tego, jakie są możliwości zwolnienia z opłat.