Po ostatnim spotkaniu Chemika z Lechem Rypin (1:0) rozmawialiśmy z jednym z wyróżniających się w zakończonym sezonie w IV lidze zawodników bydgoskiego klubu, Pawłem Olszewskim.
Jeden remis lub jedna porażka na przestrzeni trzydziestu kolejek zadecydowała o tym, że o awans będziecie musieli powalczyć za rok. Zapewne szkoda tego sezonu?
Z jednej strony szkoda, a z drugiej - chciałbym przypomnieć - naszym celem było utrzymanie. Zatem uważam, że ten sezon można zaliczyć do bardzo udanych. W lidze zajęliśmy drugie miejsce, a w Pucharze Polski doszliśmy do samego finału. Biorąc powyższe pod uwagę, sądzę, że w klubie ten sezon nie będzie odbierany jako porażka, a raczej jako sukces.
Brak awansu pana nie boli?
Podchodzę do tego spokojnie, bo jak mówię, nikt się nie napinał. Jak nie teraz, to za rok. Owszem, można żałować, że zabrakło punktu lub dwóch, ale nie będziemy z tego powodu długo rozpaczać.
O mistrzostwie zadecydowała ostatnia kolejka. Wierzył pan, że Rol.Ko Konojady może zgubić punkty w starciu z Naprzodem Jabłonowo?
W ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Jedni twierdzili, że wygrają. Drudzy, że nie. Dopiero po spotkaniach wiemy, że wystarczyło im skromne 1:0.
Pan z tego sezonu powinien być zadowolony...
Wydaje mi się, że nie było źle. Dopóki zdrowie pozwala, można coś od siebie dać. A jeśli moja gra komuś się podoba, to tylko mogę się z tego cieszyć.
Pana gol z Lechem Rypin strzelony bezpośrednio z rzutu rożnego był przedniej urody. To pierwszy taki w karierze?
Kiedyś udało mi się w ten sam sposób zdobyć bramkę z Konojadami w zeszłym roku.
Jeszcze koledzy zgłoszą pana do programu „Turbo kozak”...
Nie ta liga.
Pozostanie pan w Chemiku na kolejny sezon?
Zobaczymy, z końcem czerwca kończy mi się umowa. Teraz myślę o tym, żeby wybrać się na urlop.