Policjanci od mniej więcej dwóch lat na podstawie tzw. spodziewanego zakazu zatrzymują coraz więcej praw jazdy. Dotyczy to kierowców, którzy popełnili groźne wykroczenia, mogące skutkować sądowym orzeczeniem zakazu prowadzenia pojazdów. Chodzi o takie sytuacje, jak niezatrzymanie się do kontroli drogowej lub spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego. Wówczas policjant decyduje o wymiarze kary.
- Policja robi swoje, a sądy swoje. Zatrzymanie prawa jazdy jest podobne do środka zapobiegawczego - mówi sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik bydgoskiego Sądu Okręgowego
Policja robi swoje, a sądy swoje. Zatrzymanie prawa jazdy jest podobne do środka zapobiegawczego. - sędzia Włodzimierz Hilla
Zalecenie komendanta głównego policji z 2014 roku brzmi: „(...) Polecam wdrożyć rozwiązania skutkujące stosowaniem postępowania zwyczajnego w każdym przypadku, kiedy nasuwać się będą uzasadnione wątpliwości, czy grzywna nakładana w postępowaniu mandatowym będzie współmierna do rodzaju i charakteru naruszenia, a w szczególności w przypadku, kiedy w stosunku do sprawcy tego naruszenia będzie istniała możliwość orzeczenia środka karnego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów”.
PRZECZYTAJ:Drogówka strzela, wysoki sąd kule nosi [PRAWO I ŻYCIE]
W Bydgoszczy w ubiegłym roku sądy zwróciły prawa jazdy w 80 procentach takich przypadków. W Toruniu zabrano prawa jazdy 45 kierującym. Nie oddano tylko 17. W całym kraju odebrano 14,3 tysiąca uprawnień. Nikt nie wie, jaką część tych dokumentów oddano winowajcom. Mówi się, że sankcja, która wydawała się atrakcyjna z punktu widzenia walki z piratami, jest zbyt represyjna.
Dla porównania, w ubiegłym roku w województwie za przekroczenie prędkości o 51 km/h w terenie zabudowanym zabrano 475 dokumentów. Od początku tego roku już 336. - W tym przypadku sądy obligatoryjnie zatrzymują prawo jazdy - mówi Monika Chlebicz, rzecznik KWP.