Koncesja i pozwolenia dotyczące odkrywki kopalni w Tomisławicach mogą być nieważne. Sąd Administracyjny w Poznaniu stwierdził, że decyzja środowiskowa została wydana z naruszeniem prawa.
<!** Image 2 align=right alt="Image 151624" sub="Mieszkańcy Strzelna w ramach protestu przeciwko ekspansji kopalni urządzili pikietę na ulicy. Jezioro Ostrowskie wskutek wydobywania węgla brunatnego z roku na rok coraz bardziej wysycha / Fot. Archiwum">Walka o to, by uratować Gopło, a w sumie i całe Kujawy przed tym, aż zamienią się w step, trwa od kilku lat. Były już manifestacje w Kruszwicy, Przyjezierzu i Strzelnie, protesty na terenie odkrywki i dziesiątki pism kierowanych do sądów, rządu, a nawet Brukseli przeciwko ekspansji kopalni węgla brunatnego. Teraz sąd dopatrzył się rażącego naruszenia prawa przy wydawaniu decyzji środowiskowej i uchylił w całości dwie wcześniejsze decyzje Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Koninie, które nie dopatrzyło się nieprawidłowości.
- Uzasadnienie wyroku WSA jest wyraźnym sygnałem, że wszelkie akty prawne dla odkrywki Tomisławice, wydane zostały na podstawie wadliwej decyzji środowiskowej. Oznacza to, że koncesja na wydobycie węgla i pozwolenia budowlane mogą być nieważne - ocenia Iwo Łoś, koordynator kampanii Greenpeace Klimat i Energia.
<!** reklama>Greenpeace wezwał kopalnię do wstrzymania budowy odkrywki Tomisławice do czasu ostatecznego, prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy na drodze sądowej. Od dłuższego czasu roboty w rejonie odkrywki idą pełną parą. Odwadniane jest przyszłe wyrobisko i do Gopła trafia około 60 metrów sześciennych wody na minutę przez całą dobę.
- Ta woda ma inny skład fizykochemiczny. Na razie nie jesteśmy w stanie ocenić, jaki wpływ będzie miała na ekosystem jeziora. Na zmiany w przyrodzie trzeba poczekać. Jednak nikt nie jest w stanie zagwarantować, czy nie dojdzie za 20 lat do katastrofy ekologicznej. Jeśli tak się stanie, to będzie to porażką nas wszystkich - twierdzi dyrektor Nadgoplańskiego Parku Tysiąclecia, Andrzej Sieradzki.
O wstrzymanie prac walczy też Stowarzyszenie „Przyjezierze” z prezesem Józefem Drzazgowskim na czele, które o wysychanie jeziora Ostrowskiego i pozostałych akwenów obwinia kopalnie.
Sceptycy mają jednak wątpliwości, czy kopalnia wycofa się z wydobycia węgla, tym bardziej, że już poczyniono spore nakłady finansowe kupując sprzęt, a wcześniej zostały wykupione grunty.