Spore emocje towarzyszyły obu wczorajszym meczom półfinałowym żużlowej ekstraligi. W Lesznie Unibax przegrał 36:53. Z kolei potyczka w Gorzowie zakończyła się wygraną gospodarzy 27:19.
<!** Image 2 align=none alt="Image 178811" sub="Nicki Pedersen (z lewej) i Matej Zagar do Zielonej Góry pojadą bronić ośmiopunktowej zaliczki z pierwszego meczu Fot.: Łukasz Trzeszczkowski">Powodem przerwania meczu była ulewa, która przeszła nad stadionem. O triumfie Stali zadecydowała bardzo dobra postawa Nielsa Kristiana Iversena i Nickiego Pedersena. Wśród gości zawiódł Greg Hancock. Amerykanin nie ukończył żadnego z dwóch biegów. Był wykluczony i miał defekt.
Kontuzje przed rewanżem
Toruński Unibax wyraźnie uległ w Lesznie miejscowej Unii 36:53. Spotkanie trwało niemal cztery godziny z powodu nieregulaminowego stanu toru.
Ekipa lidera rundy zasadniczej w rewanżu będzie musiała radzić sobie bez Adriana Miedzińskiego (złamał wczoraj obojczyk) i Emila Pulczyńskiego (doznał złamania nogi).
Wczoraj rozstrzygnęła się z kolei walka o siódme miejsce w ekstralidze. Pewna utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej jest drużyna Tauronu Azotów Tarnów, która w rewanżowym meczu pokonała na własnym torze Włókniarza Częstochowa 53:37. W pierwszym meczu rozegranym w Częstochowie triumfowali gospodarze 49:41.
<!** reklama>Tak wysoka wygrana tarnowian oznacza, że to Jaskółki utrzymały się w krajowej elicie. Goście powalczą natomiast w barażu z trzecią drużyną I ligi.
Triumf gospodarzom w Tarnowie zapewnili Sebastian Ułamek, Leon Madsen, Martin Vaculik i Fredrik Lindgren. Każdy z nich zdobył z bonusami co najmniej dwanaście punktów.
Protest gnieźnian
W I lidze bliżej awansu do ekstraligi, obok pewnej już Polonii Bydgoszcz, są żużlowcy Lotosu Wybrzeża. Wczoraj gdańszczanie pokonali w Gnieźnie miejscowy Start 47:43 i awansowali na drugie miejsce w tabeli. Gości do wygranej poprowadził Darcy Ward, który zdobył 15 punktów i 2 bonusy.
Po zakończeniu tego spotkania przedstawiciele gospodarzy złożyli protest dotyczący silnika i gaźnika w motocyklu Darcy Warda. Sędzia zawodów Wojciech Grodzki uznał jednak, że protest gnieźnieńskiego zespołu został złożony zbyt późno i nie zostanie uwzględniony.