Wczoraj zaczęly się największe bydgoskie targi Wod-Kan. Bydgoszcz musi cały czas uważać na inne miasta, które namawiają organizatora do przeprowadzki.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172369" >
Spekulacje wokół możliwego przeniesienia imprezy trwają już od kilku lat. Przygotowanie przed dwoma laty placu pod targi w Myślęcinku nie ucięło tych dyskusji. Ostatnio Izbę Gospodarczą Wodociągi Polskie, która jest organizatorem targów, kusił Poznań, gwarantując większy zysk ze zorganizowania spotkania branży wodociągowej w Wielkopolsce.
Izba jednak konsekwentnie wybiera Bydgoszcz. Komisarz wystawy, Dorota Jakuta, chce, by impreza nadal odbywała się w naszym mieście. - Warto podkreślić, że te targi cały czas się rozwijają. W tym roku jest już ponad 400 wystawców. Z tego aż 57 pojawiło się u nas po raz pierwszy. Jedna z dużych firm przez dwa lata odpuszczała sobie nasze targi. Gdy pytałam jej szefa, czemu wrócili, wykupując jedne z największych powierzchni usłyszał, że kogo tu nie ma, ten się nie liczy w branży wodociągowej. Rekordowa jest też liczba wynajętej powierzchni. To ponad 13 tysięcy metrów kwadratowych.
Targi, mimo wąskiej specjalizacji, przyciągają setki gości. Przy wielu stoiskach było słychać rozmowy w języku angielskim i niemieckim. Parkingi wokół targów pękały w szwach. Niewielu odwiedzających skusiło się na zostawianie pojazdów w innych rejonach Myślęcinka i dojazd bezpłatnym autobusem.
- Ta impreza - pod kątem promocji miasta - rzeczywiście może przypominać duże wydarzenia kulturalne lub sportowe, takie jak mistrzostwa świata - mówi radna Elżbieta Rusielewicz. - Trzeba jednak podkreślić, że całe miasto jest jednak podporządkowane targom, zaczynając od hoteli po repertuar filharmonii. Słyszałam o zakusach na nasze targi, ale wątpię, by dla organizatora targów i wystawców było to korzystne. W Bydgoszczy te targi są bezkonkurencyjne. Tymczasem w Poznaniu stałyby się jedną z wielu imprez. Należy jednak cały czas myśleć o rozwoju targowej infrastruktury i uzupełnieniu jej innymi imprezami. W ubiegłym roku stosunkowo dobrze wypadły Targi Myśliwskie i dziecięce Expo Kids.
- Najbardziej zależy nam na jednym stałym budynku, gdzie mogłoby funkcjonować biura targów i sala konferencyjna. To niezbędne, by myśleć o rozwoju - dodaje Dorota Jakuta.
Jak bydgoską imprezę oceniają wystawcy? - Od strony organizacyjnej wszystko jest w porządku, z wyjątkiem awarii klimatyzacji. W namiocie przy takim upale trudno wytrzymać - mówi Jacek Pysko z firmy Alfalaval.
- Po przeprowadzce z „Łuczniczki” jest zdecydowanie lepszy dojazd. Nie ma praktycznie żadnych korków. Doskwiera nam jednak wysoka temperatura w namiotach - twierdził Łukasz Ossowski z ThyssenKrupp Bauservice.
<!** reklama>
Zdecydowana większość wystawców pytana o to, czy wolałaby prezentować swoją firmą w namiocie czy w zamkniętej hali odpowiadała, że nie ma to żadnego znaczenia. Podczas ostatniej imprezy organizatorzy przeprowadzili też ankietę na temat ewentualnej przeprowadzki targów. Około 80 procent wystawców uznało, że imprezę należy pozostawić w Bydgoszczy.
Część stoisk może zainteresować też bydgoszczan, którzy nie są zawodowo związani z branżą wodociągową. Na imprezie prezentowane są przydomowe oczyszczalnie ścieków i zbiorniki na odpady ciekłe czy też systemy pomiaru zużycia wody.
