<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Święta uprzytomniły nam, jak bardzo wolnej ojczyźnie brakuje gwiazd. Rewia dostępnych na kliknięcie pilota show wywołała w domu Reszków spory stres. Ja prawie nikogo nie kojarzyłem, żona takoż, a syn był tylko o pół kroku przed nami. Jako słabo wtajemniczeni mogliśmy jedynie ekscytować się nową, bo po liftingu, twarzą Krzysztofa Ibisza. Operacja się udała, fakt, przy Wielkiej Mamie Liszowskiej wyglądał jak maminsynek. Ale kudy im obojgu do „Inki”! W Wielką Sobotę wszystkie polskie stacje tv zafundowały nam wzruszający spektakl pt. „Inka wychodzi z mamra”.
Tłum fotoreporterów przed bramą, siwa głowa weterana dziennikarstwa śledczego Jerzego Jachowicza komentującego uroczystość, dziewczyna z twarzą za kapturem i ciemnymi okularami, uwożący ją z piskiem opon czarny mercedes. Wyjścia zza krat Dochnala i Pęczaka wypadły przy benefisie „Inki” niczym wiejska potańcówka. Wczoraj zaś wspomniany red. Jachowicz zafundował czytelnikom „Dziennika” potężny reportaż o ostatniej miłości ministra Dębskiego. Rysuje w nim sylwetkę Czarnej Mańki A.D. 2009 - dziewczyny z otwockich nizin, zapatrzonej w rosnące wokół jej chałupiny wille gangsterów.
<!** reklama>Jest też wątek przystojnego i zakochanego biznesmena znad Sekwany, który, niegdyś przez „Inkę” odrzucony, odnalazł ją w grudziądzkim więzieniu i poślubił. Po czym czekał na rodzinne szczęście wiele lat, wybaczając romans, który „Inka” nawiązała z odsiadującym długi wyrok kryminalistą. Czyż „Inka” nie jest wymarzoną gwiazdą telewizyjnego show? Nawet gdyby odmawiała pokazania twarzy, mogłaby wystąpić w „Tańcu z gwiazdami”, np. walcując za parawanem. Albo w „Jak oni śpiewają?” zanucić kawałek Kazika czy Muńka Staszczyka w kominiarce.