Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tango, czyli wolność

Mariusz Sepioło, zdjęcie: Julia Baro
Uczymy się, jak poradzić sobie z bliskością, co jest trudne nawet dla partnerów życiowych, a cóż dopiero dla obcych sobie ludzi. Nasze twarze są bardzo blisko siebie. Tango to całkowite zaufanie.

Najpierw uczymy się chodzić. Krok po kroku, by nie tracić równowagi. Muzyka pomaga nam zachować rytm, trochę jak w polskim polonezie. Przeglądamy się w ogromnym lustrze i nie jesteśmy zadowoleni z efektów. Okazuje się, że trudno nam zapanować nad prostymi ruchami: zwykłe chodzenie stanowi dla nas wyzwanie.

Tango to połączenie prostoty i finezji - powiedzą ci, którzy dobrze je znają. Jest w nim wolność i szerokie pole do interpretacji. Trzeba tylko wczuć się w muzykę - używając wyobraźni i wrażliwości muzycznej, zmienić ją w ruch. Partner przekazuje ten ruch partnerce, która wsłuchując się w ciało towarzysza, podąża za nim. Ale nie jest to wcale łatwe…

Krzysztof Hofman, prezes Fundacji Terapii Tangiem COTANGO, postawił warunek: „porozmawiamy, jeśli przyjdzie pan na lekcję z żoną”. Zgodziliśmy się. Późnym wieczorem w toruńskim Domu Muz prób ujemy nauczyć się najprostszych ruchów, a przy tym zrozumieć, czym jest tango w czasach dyskotek i weselnych tańców.

- Tango pomaga leczyć ludzkie słabości - mówi Krzysztof. - Słabości ciała, duszy i umysłu.

- To jak medytacja - dodaje Beata Urszula Herdzin, dyrektorka Archiwum Państwowego w Toruniu, która w swoim wolnym czasie jako DJ Beata Urszula przygotowuje również muzykę na milongi.

TANGO, CZYLI TRADYCJA

Tango zostało wpisane w 2009 roku na Listę Światowego Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO jako „zespół tańca, muzyki i obyczaju, powstałych na przełomie XIX i XX wieku w Argentynie i Urugwaju”. Największą obrazą dla Urugwajczyka jest określić tango jako „argentyńskie”.

Zręby tego tańca i jego muzyki powstały w Buenos Aires i Montevideo, a do jego rozwoju przyczynili się przedstawiciele wielu narodów, w tym imigranci. Mówi się nawet, że kroki przypominające późniejsze tango pojawiały się w tańcach ludów Ameryki Południowej już w XVIII wieku. Na tango złożyły się też rytmiczne tańce afrykańskie, liryczne pieśni włoskie, emocjonalne hiszpańskie flamenco i używany w niemieckiej muzyce bandoneon. To wiedza powszechnie znana. Mało znany jest jednak fakt dużego wkładu polskiej kultury w powstanie tego fenomenu - przywiezionych przez polską emigrację zarobkową tańców i muzyki.

W Argentynie compadres, czyli zurbanizowani gaucho - pasterze - na oczy naciągali kapelusze, na szyi wiązali szale, na nogi zakładali buty z wysokim obcasem. Czasem za pasem trzymali noże. Ich jedyną rozrywką po całodziennej pracy była gra w karty i tango. Tańczyli w podrzędnych knajpach, na ulicach w nadmorskich dzielnicach i w domach publicznych. Jeśli mogli - tańczyli z paniami lekkich obyczajów, a jeśli tych brakowało - z innymi compadres. Elity Buenos Aires gorszyły się tym i pogardzały tangiem.

Ale w którejś z knajp nad kieliszkiem wina siedział Ricardo Güiraldes, pisarz i poeta. Był zachwycony. Niedługo później wyjechał do Paryża, gdzie stworzył wiersz na cześć argentyńskiego tańca, a w jednym z salonów stolicy Francji odtańczył je ku zdumieniu wysoko postawionych paryżan. Wieści o nowym, kipiącym erotyką tańcu poszły w świat i od razu wzbudziły kontrowersje. Londyński dziennik „The Times” nazwał go „nieprzyzwoitym”.

Wbrew obiegowym opiniom nieprawdą jest, że Watykan potępił tango. To władze cywilne państw europejskich zakazywały tańca pod groźbą grzywny. Na początku XX wieku w Europie wybuchła prawdziwa tangomania, która trwała aż do drugiej wojny światowej.

TANGO, CZYLI MARKA

Kilka lat temu Krzysztof Hofman, szanowany toruński doradca podatkowy, siedział przy swoim biurku. Poczuł ból kręgosłupa, po latach pochylania się nad papierami. „Czas na zmiany” - postanowił. Zdecydował się na taniec.

Zapisał się na pierwsze lekcje. Zaczął poznawać ruch i filozofię tanga. Ku swemu zaskoczeniu, odkrył, że sto lat wcześniej, w 1913 roku, po raz pierwszy w Toruniu zatańczono tango. Istniała też orkiestra - Klub Bandoniczny Chopin - której już wtedy pozazdrościć mogłoby samo Buenos Aires. Zespół grał tanga, walce i fokstroty dla tańczących w parku na Bydgoskim Przedmieściu.

- Podczas jednej z milong, kiedy jeszcze nie potrafiłem dobrze tańczyć, używając cabeceo, czyli zaproszenia do tanga za pomocą spojrzenia, poprosiłem tak pewną kobietę - opowiada Krzysztof. - Niestety ostentacyjnie mi odmówiła, więc usiadłem przełykając gorycz porażki. Chwilę później inna świetnie tańcząca zagraniczna tanguera sama mnie zaprosiła. Po bardzo przyjemnym tańcu powiedziała mi: „Zdecydowałam się z tobą zatańczyć, bo my, dłużej tańczący, też kiedyś się uczyliśmy i tańczyliśmy tak, jak wy. W ten sposób spłacamy dług wdzięczności wobec tych, którzy nas uczyli”.

Krzysztof Hofman wraz z przyjacielem założył w 2012 roku Fundację COTANGO. Organizują milongi i większe imprezy związane z tangiem, m.in. warsztaty, kursy, koncerty zespołów tangowych, a także znany poza Toruniem Festiwal Tan(GO)tyk Maraton. Chcą pokazywać walory zdrowotne i społeczne tanga oraz przyczynić się do tego, by stało się ono nową „marką” Torunia.

W czasie kolejnych festiwali w latach 2014-2017 za sprawą COTANGO odbywały się wyjątkowe flash-moby, w czasie których przed Teatrem im. Wilama Horzycy tango tańczyło kilkudziesięciu tancerzy. Mieszkańcy i turyści patrzyli na to szeroko otwartymi ze zdziwienia oczyma.

TANGO, CZYLI EMPATIA

Przyciemnione światło i sączący się z głośników rytm, którego nie da się pomylić z żadnym innym. Przy stolikach ludzie mogą swobodnie porozmawiać bez zdzierania gardeł. Tutaj muzyka nie odcina nas od świata jak techno w klubie, a alkohol nie odurza do nieprzytomności. Wieczór z tangiem w klubie Latino w Toruniu odbywa się przy herbacie i ciastkach.

Tańczą wszyscy, bez wyjątku. Laik powiedziałby: „wirują”. Głowy blisko siebie, oczy zamknięte, usta w lekkim uśmiechu. Pary poruszają się po parkiecie w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, kilka „kółek” i nagle stop - zastygnięcie. To pauzy w tym tańcu są najistotniejsze - powie jedna z tancerek i przyzna, że od tych pauz aż ciarki chodzą po plecach.

- Dlaczego fundacja „terapii” tangiem? - pytam Krzysztofa Hofmana.

- Ludzie do tanga przychodzą, gdy ich coś boli - odpowiada. - Jednych boli ciało, innych dusza. Tango poprawia sprawność fizyczną, jest zdrowe. Podczas tańca pracują wszystkie mięśnie, usprawnia się krążenie, zaczynamy głębiej oddychać. Tango „leczy” też naszą psychikę nadwyrężoną stresami dnia codziennego, bo wymaga od nas, byśmy się całkowicie zmienili. Poprawia relacje interpersonalne. Tango to wsłuchiwanie się w potrzeby partnera. Całkowite otwarcie się na drugiego człowieka. Ten taniec uczy nas skupiać się na osobie, z którą tańczymy, całkowicie się jej oddać. Uczy nas empatii, wrażliwości na innego. Pozwala zapomnieć o naszych własnych problemach, lękach i obawach.

Asia studiuje i pracuje, a po godzinach wpada na imprezy z tangiem. Jest żywym przykładem na to, że do tanga przychodzi się w różnym wieku i z różnymi potrzebami. - Tango daje mi wyciszenie, harmonię i równowagę - mówi. - Poza tym żyję tak jak każda dziewczyna w moim wieku: mam swoje pasje, zmartwienia. Chodzę też na normalne imprezy, nie tylko na tango.

- Prawdziwe tango ma niewiele wspólnego z tangiem tańczonym na turniejach. Jest zupełnie inne niż przedstawione w filmie i telewizji - mówi Krzysztof. - Turnieje to wyuczone figury i schematy choreograficzne. To zaprzeczenie prawdziwego tanga.

Patrycja na milongę do Torunia przyjechała z odległego miasta. Z Krzysztofem znają się bardzo dobrze, często ze sobą tańczą. Patrycja pracuje na uniwersytecie, wykłada na filologii angielskiej, ma dużo okazji do wyjazdów. Podczas każdego z nich stara się znaleźć lokalną milongę. Tańczy z mężczyznami, których widzi pierwszy raz w życiu, i doskonale się z nimi rozumie. - Tango to uniwersalny język - mówi. - Wystarczy wczuć się w gesty wykonywane przez partnera, zrozumieć jego taniec. Wbrew pozorom, kobiety w tangu mają ogromne pole do popisu. Popatrz tylko na tańczących: kobieta wykonuje tzw. ozdobniki, ruchy nogami, które upiększają taniec. Poza tym to ona decyduje, jak odpowie na cabaceo. Według mnie tango to taniec równościowy, partnerski, w którym kobieta też ma coś do powiedzenia.

- Tango można tańczyć w każdym wieku - mówi Krzysztof. - Ale moim zdaniem warto mieć jakieś doświadczenie, życiowy bagaż i dojrzałość, by sprawić, że nasza partnerka będzie się czuła z nami bezpiecznie i komfortowo.

DJ Beata Urszula dzisiejszego wieczoru proponuje tańczącym muzykę ułożoną przez siebie w tandy, czyli trzy lub cztery utwory, które para tańczy jako całość. Zwykle są to utwory klasyczne, ale czasem i bardziej nowoczesne aranżacje. Podczas tańca ma przymknięte oczy i skupiony wyraz twarzy. - Do tanga wciągnął mnie Krzysztof - mówi. - Spotkaliśmy się przypadkowo i zaczęliśmy rozmawiać. Potrafi z pasją opowiadać o tangu, więc i mnie przekonał, abym przyszła na lekcję. Od razu pokochałam ten taniec.

TANGO, CZYLI ZAUFANIE

Podczas naszej lekcji na początku poznajemy idee. Uczymy się, jak poradzić sobie z utratą równowagi, jak utrzymać kontakt z partnerem lub partnerką. I jak poradzić sobie z bliskością, co jest trudne nawet dla partnerów życiowych, a cóż dopiero dla obcych sobie ludzi.

- Spójrzcie na zdjęcia tańczących na milongach - mówi Krzysztof. - Widać na nich, jak bardzo blisko są twarze partnerów. Tango to także całkowite zaufanie do nich.

Lekcje otwarte, które w Domu Muz prowadzi Krzysztof, trwają zwykle kilka godzin. Dopiero potem można spróbować zatańczyć „naprawdę”. - Główną ideą tanga jest wolność - mówi Krzysztof. - Ludzie, którzy tańczyli tango sto lat temu, chcieli poczuć się wolni. Ja też czuję się wolny. Jestem wolny, więc tańczę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!