
Od kierowców taksówek można usłyszeć wiele ciekawych historii. Kilku taksówkarzy biorących udział w naszym redakcyjnym plebiscycie Mistrzowie Motoryzacji zapytaliśmy o najbardziej niebezpieczne, zabawne i dziwne kursy, jakie odbyli.
Śmieszne, dramatyczne, niesamowite historie opowiedziane przez taksówkarzy do poczytania na kolejnych stronach >>>>>>
Plebiscyt Mistrzowie Motoryzacji

Jacek Orwat / Radio Taxi Mercedes
- Do taksówek codziennie wsiadają różni ludzie i nigdy nie wiadomo, na jaką osobę się trafi. Szczególnie nocą jest duża niewiadoma - przyznaje Jacek Orwat, aktualny lider plebiscytu Mistrzowie Motoryzacji, któremu najbardziej utkwiła w głowie sytuacja sprzed roku, kiedy woził całą noc Polaka na co dzień mieszkającego w Szwecji.
- Prosił, bym jechał bez celu, po prostu przed siebie. Czasami zatrzymywaliśmy się na stacji, by coś zjadł i zapalił papierosa. Miał ze sobą reklamówkę z kilkoma butelkami mocniejszych alkoholi - relacjonuje Jacek Orwat.
- Pasażer opowiadał, że gdy miał 5-6 lat jego mama była poważnie chora i zostało jej kilka lat życia, dlatego wyjechała wraz z nim do Szwecji, bo wiedziała że tam czeka go lepsze życie niż w Polsce. Mówił, że gdy zmarła zaopiekowali się nim tak, że wyszedł na ludzi. Z rozmowy i z tego jak się zachowywał widać było, że ma problemy ze sobą i możliwe że popadł w depresję. Jeździliśmy 6 godzin, a na koniec podziękował mi za rozmowę, która pomogła mu wymazać z głowy złe myśli. Potrzebował tego. Poprosił też, żebym zabrał alkohol, bo jemu już nie jest potrzebny. Dodał, że następnego dnia wraca do Szwecji. To był bardzo inteligentny facet, który niestety nie miał w życiu lekko. Mam nadzieję, że jest z nim wszystko w porządku - kończy pan Jacek.
Jacek Orwat przyznaje, że podczas kursów taksówką zdarzają się też niebezpieczne i nieprzyjemne sytuacje, ale ich wspominać nie lubi, woli je wymazać z pamięci.
Inna niesamowita historia do przeczytania na kolejnej stronie. Na stacji benzynowej klientka nie odstępowała taksówkarza ani na krok i udawała przed innymi jego partnerkę >>>>>>>
Plebiscyt Mistrzowie Motoryzacji

Patryk Pełka / Transporter 24
Patryk Pełka od 4 lat pracuje jako taksówkarz w Kcyni. Jak mówi, w tej niewielkiej miejscowości prawie wszyscy się znają, dlatego kojarzył kobietę - terapeutkę osób autystycznych, która poprosiła o kurs... aż do Zakopanego. Chciała wybrać się nad Morskie Oko.
Pan Patryk wyruszył z nią w drogę w kierunku Tatr, ale przed Łodzią odebrał telefon z kcyńskiego komisariatu z pytaniem, czy widział tę właśnie kobietę. Tamtejsi policjanci dzwonili w tej sprawie do wszystkich taksówkarzy.
- Okazało się, że ta pani chorowała, cierpiała na rozdwojenie jaźni i była poszukiwana przez policję po tym, jak opuściła dom - mówi Patryk Pełka.
W tej sytuacji zdecydował się dojechać do Łodzi i zatrzymał się na najbliższej stacji benzynowej.
- Przyznałem się tej pani, że rozmawiałem z policją i że jest poszukiwana. Od tego momentu przestała mi ufać i nie odstępowała mnie na krok. Udało mi się od niej odejść tylko na chwilę pod pretekstem zamówienia czegoś do jedzenia. Przy kasie poprosiłem ekspedientki o wezwanie policji. Początkowo nie chciały tego zrobić, ponieważ obawiały się, że one zadzwonią, a ja szybko odjadę i będą musiały się tłumaczyć. Nie zdążyłem dokładnie wszystkiego im wyjaśnić, bo moja pasażerka podeszła i udawała, że jesteśmy parą. Przymilała się do mnie, dotykała mnie po klatce piersiowej, mówiła do mnie „kochanie”. Po moim zachowaniu ekspedientki zrozumiały, że coś jest nie tak i jednak zadzwoniły na policję, która przyjechała i zabrała moją klientkę - opowiada pan Patryk.
W trakcie wykonywania zawodu taksówkarza miał też bardzo niebezpieczną sytuację. Do jego samochodu wsiadło dwóch młodych mężczyzn. Jeden z nich wyjął wojskowy nóż i groził panu Patrykowi. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, bo pomogli mu przechodnie.
Plebiscyt Mistrzowie Motoryzacji

Izabela Kaproń / Radio Taxi Zrzeszeni
Izabela Kaproń jeździ taksówką od 16 lat. Z uśmiechem wspomina taką sytuację: - Na tylne siedzenie wsiadł około 30-letni mężczyzna. Zamknął drzwi, zobaczył kobietę i powiedział „O, kobieta. To ja dziękuję, do widzenia”. Gdy odwróciłam się do niego, okazało się, że to mój kolega. Stwierdził: „ O, nie wierzę. No dobra, z Tobą mogę jechać”.
Z początków swojej pracy pamięta jedną niebezpieczną sytuację. To była jej pierwszy nocny dyżur w taksówce. - W podbydgoskiej Brzozie do samochodu wsiadło 4 chłopaków. Byli przekonani, że dojadą nocą do Bydgoszczy za 10 złotych - wspomina pani Izabela, która odmówiła im takiego kursu. Jeden z nich zaczął jej ubliżać, ale zdecydowana reakcja i nieustępliwość pani Izabeli spowodowała, że udało jej się zażegnać niebezpieczeństwo. Niedoszli klienci odpuścili.
Plebiscyt Mistrzowie Motoryzacji