Taksówkarze z Bydgoszczy i okolic opowiadają ciekawe historie ze swoich kursów
Patryk Pełka / Transporter 24
Patryk Pełka od 4 lat pracuje jako taksówkarz w Kcyni. Jak mówi, w tej niewielkiej miejscowości prawie wszyscy się znają, dlatego kojarzył kobietę - terapeutkę osób autystycznych, która poprosiła o kurs... aż do Zakopanego. Chciała wybrać się nad Morskie Oko.
Pan Patryk wyruszył z nią w drogę w kierunku Tatr, ale przed Łodzią odebrał telefon z kcyńskiego komisariatu z pytaniem, czy widział tę właśnie kobietę. Tamtejsi policjanci dzwonili w tej sprawie do wszystkich taksówkarzy.
- Okazało się, że ta pani chorowała, cierpiała na rozdwojenie jaźni i była poszukiwana przez policję po tym, jak opuściła dom - mówi Patryk Pełka.
W tej sytuacji zdecydował się dojechać do Łodzi i zatrzymał się na najbliższej stacji benzynowej.
- Przyznałem się tej pani, że rozmawiałem z policją i że jest poszukiwana. Od tego momentu przestała mi ufać i nie odstępowała mnie na krok. Udało mi się od niej odejść tylko na chwilę pod pretekstem zamówienia czegoś do jedzenia. Przy kasie poprosiłem ekspedientki o wezwanie policji. Początkowo nie chciały tego zrobić, ponieważ obawiały się, że one zadzwonią, a ja szybko odjadę i będą musiały się tłumaczyć. Nie zdążyłem dokładnie wszystkiego im wyjaśnić, bo moja pasażerka podeszła i udawała, że jesteśmy parą. Przymilała się do mnie, dotykała mnie po klatce piersiowej, mówiła do mnie „kochanie”. Po moim zachowaniu ekspedientki zrozumiały, że coś jest nie tak i jednak zadzwoniły na policję, która przyjechała i zabrała moją klientkę - opowiada pan Patryk.
W trakcie wykonywania zawodu taksówkarza miał też bardzo niebezpieczną sytuację. Do jego samochodu wsiadło dwóch młodych mężczyzn. Jeden z nich wyjął wojskowy nóż i groził panu Patrykowi. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, bo pomogli mu przechodnie.
Plebiscyt Mistrzowie Motoryzacji